Materiał doszedł. Kupiłem chyba ze 10mkwx 5cm. W konsystencji taka sztuczna wata, sprężysta i szorstka.
Jak ten dywan rozłożyłem to się akustyka w domu zmieniła od razu.
Już zacząłem o tym myśleć kiedy przyszedł kot, odgryzł kawałek i pobiegł do kuchni zwymiotować.
No dobra.
Pociąłem to na odpowiednie kawałki. Nie jest to proste bo trza ciąć ostrym nożem. Nożyczki się zapychają od razu.
Potem powkładałem do skrzynek (usunąwszy wcześniej pianki), bez ubijania, jak radziłeś, ile się zmieściło naturalnie.
Już było gotowe ale zauważyłem że terminale zakładano sto lat temu i są zaśniedziałe jak ruski czołg. Wymieniłem więc na nówki.
Okej, zamknąłem budę i dosłuchania.
Co mogę powiedzieć ? Umarł król niech żyje król.
Już wszystko rozumiem. Saby mnie zafascynowały bo nie brzmiały jak inne głośniki. W środku było echo które powodowało że czułem się jak na koncercie, jakbym w Heglu miał procek dzwięku i ustawione Concert Hall. Ale przez to nie mogłem słuchać na wyższych nastawach wzmaka i sopranów nie było bo je dudnienie zjadało. Dlatego je klin zjechał bez litości.
Teraz jadą bardzo selektywnie i dziarsko, Sopranu w bród. Dobrze że nie zdążyłem swoich rozważań nad sopranami w życie wprowadzić. Można przywatować bez degeneracji dźwięku. Inne kolumny po prostu.
Waluch - serdecznie Ci dziękuję za wskazówki. Bawiłem się setnie robiąc te wszystkie rzeczy. Uwielbiam to. To niesamowite jak można zmieniać brzmienia urządzeń swoimi działaniami.
Teraz , jak radziłeś, pograją swobodnie parę tygodni by to wszystko się uleżało, wygrzało i dopasowało.