Kable grają, to nie ulega wątpliwości
O, a na jakiej podstawie tak się uważa? Elektrony inaczej płyną? Czy, na analogicznej zasadzie jeśli do telewizora kineskopowego podłączymy dwa różne kable (oba spełniające warunki graniczne przyzwoitej konstrukcji typu: grubość, długość, materiał) to obraz będzie inny?
Czy dobre kable mogą wyeksponować jakieś częstotliwości? Odkryć niuanse nieobecne przy odsłuchu przy użyciu tańszych drutów z izolacją? Jakaż to magia za to odpowiada?
Szczególnie, gdy miażdżąca większość nagrań jest realizowana przez mikrofony podpięte dość standardowymi kablami o wysokiej wytrzymałości (jedyny obok długości czynnik ważny w trakcie zaopatrywania studia

).
Pomijając długość całkowitą, kable powinny być jednakowej długości. Przy większych mocach i długościach, faktycznie idzie usłyszeć straty na dłuższym kablu w stosunku do strony która jest podpięta na krótszym.
Elektrony poruszają się z prędkością światła (z grubsza) i mają do przebycia kilka metrów od wzmacniacza do kolumny. Naprawdę ktoś uważa, że różnica paru metrów w najlepszym wypadku spowoduje dające się wychwycić ludzkim uchem zmiany w brzmieniu? W dodatku, że te zmiany będą na niekorzyść dłuższego kabla?
Dopóki nie będziemy spawać w pobliżu, to zniekształceń wywołanych okablowaniem nie będzie. No chyba że źle podłączyliśmy jakąś wtyczkę albo coś w tym guście.