darkman pisze: No za mną też chodzi, bo mam uszkodzony egzemplarz akurat. Pies mi zeżarł, a .. co za gust wyrafinowany.. dobre psisko!
Za chwilę jednak będzie reedycja z tych remasterowanych z taśmy. Doszli do 'Krófska' obecnie, bo trochę nie po kolei jadą czyli obecnie czas na Dark Side, bowiem Meddle i Obskurny też już są on stock.
Cholera wybredne psisko To dobrze, że będzie reedycja mundurka bo oprócz wydań z epoki to posucha w tym przypadku. Lubię tą płytkę dość.
NAD 160a / NUDAmini / Philips CD-350 / Braun LS 120
Dual 601, 604, 704, 3x721, 1019, 1209, 1218, 1219, 1229, 1249, Perpetuum Ebner 2020L, Perpetuum Ebner PE 34
darkman pisze:Za chwilę jednak będzie reedycja z tych remasterowanych z taśmy. Doszli do 'Krófska' obecnie, bo trochę nie po kolei jadą czyli obecnie czas na Dark Side, bowiem Meddle i Obskurny też już są on stock.
Moim zdaniem wszystko jest wydawane po kolei. W czerwcu br. wydane zostały pierwsze 4 tytuły, poczynając od "Pipera" a kończąc na "Ummagumma", zaś 23 września br. wyszły kolejne 3 tytuły, tj. "Atom", " Meddle" i "Obscured". Teraz pora na "Dark Side", "Wish You Were Here" i "Animals". Tak więc kolejność jest zachowana.
Myszor pisze: To szaleństwo jakieś. Nawet koperta wewnętrzna jest wprost nieużywana. Jakby gościu nigdy w niej płyty nie trzymał tylko osobno w woreczku
Ze swojego doświadczenia z japońskimi winylami mogę stwierdzić, że jeszcze nigdy nie spotkałem się ze zniszczoną okładką, czy płytą. To wygląda tak, jakby płyta została całkiem niedawno wydana, choć ma ponad 30, 40 lat. Wynika to zapewne ze sposobu w jakim z płytami obchodzili się ich poprzedni właściciele oraz być może rzadkim ich odtwarzaniem. Płyta po zakupieniu mogła zostać np. tylko raz odtworzona, nagrana na taśmę i odłożona na półkę. Ale myślę, że podejście Japończyków do płyt jest takie jak to robi mój sprawdzony sprzedawca wysyłając i pakując mi kupione płyty. Otóż zawsze płyta znajduje się w paczce pancernej, jest wyjęta z okładki (ba, nawet wyjęta z ochronnej koperty wewnętrznej i przełożona do koperty foliowej, a koperty papierowe dołączone są jako integralna całość), zaś okładka i płyta włożone są w zaklejaną przeźroczystą okładkę zewnętrzną i jeszcze owinięte w folię bąbelkową. Pełen szacun dla tego gościa. I takie nabożne podejście wyraża szacunek dla pracy ludzi, ktorzy przyczynili się do powstania i wydania danego produktu, w tym wypadku płyty winylowej.
Sam też staram się tak postępować i dlatego do moich zbiorów na pewno nie trafi płyta w stanie technicznym poniżej EX oraz okładka posiadająca takie wady jak wyraźne zagięcia, ringweary czy przetarcia. No i staram się dbać o kondycję tych płyt jak tylko umiem najlepiej. Skoro potrafi Japończyk to dlaczego nie ja.
Nic mi nie nalicza. Płacę tyle za ile kupię plus opłata za przesyłkę. Z tego co wiem, to cło płaci się za towar przekraczający wartośc górnego limitu 150 €, a ja na razie takiego limitu jednorazowo nie przekroczyłem.
olsza84 pisze:Pewnie 1983 bo za wiele opcji w przypadku Final'a nie ma
Ale trzeba się interesować, żeby to wiedzieć.
vinylfan pisze:Listonosz przed chwilą doniósł.
Ta "Sześć żon..." to muzyka do jakiegoś filmu czy inspirowana?
Myszor pisze:To szaleństwo jakieś. Nawet koperta wewnętrzna jest wprost nieużywana. Jakby gościu nigdy w niej płyty nie trzymał tylko osobno w woreczku
W sumie warto kupować te niby używane, bo w zafoliowanej może się trafić jakiś defekt, a takiej raczej nikt nie wystawi.
vinylfan pisze:
Myszor pisze:Cło i vat ci UC nalicza?
Nic mi nie nalicza. Płacę tyle za ile kupię plus opłata za przesyłkę. Z tego co wiem, to cło płaci się za towar przekraczający wartośc górnego limitu 150 €, a ja na razie takiego limitu jednorazowo nie przekroczyłem.
A nie 30 euro, a reszta uznaniowa? U mnie przechodzi ok. 100$, a słyszałem, że np. w Katowicach mniej. Chyba, że to tylko UE dotyczy, ale znowu w UE się płaci cło na dzień dobry w sklepie.
RCOM2180 pisze:Ta "Sześć żon..." to muzyka do jakiegoś filmu czy inspirowana?
"Sześć żon Henryka VIII" to pierwszy studyjny album Ricka Wakemana , wydany w styczniu 1973 roku. Album zawiera sześć kompozycji (portretów muzycznych), stanowiących, jak to określił sam muzyk, jego osobiste wyobrażenie postaci żon króla Anglii, Henryka VIII, przekazane za pomocą instrumentów klawiszowych, charakterem muzyki niekoniecznie pokrywające się z burzliwymi historiami życia poszczególnych bohaterek. Moim, i nie tylko moim zdaniem „The Six Wives of Henry VIII” to jedna z najciekawszych płytowych propozycji spośród albumów Ricka Wakemana, ale także wśród wszystkich solowych dzieł poszczególnych członków Yes.
Dla podjerżenji razgawora, to ten Miles Davis o którym wspomniałem wyżej (Miles In Tokyo, rarytas wydawniczy swego czasu, obecnie da się zdobyć bez scen). Bardzo długo nie był wydany nigdzie tylko w Japonii. Potem pojawił się na CD w Europie, również japońskim z tej serii "mini winyl".
Jest jeszcze nigdy nie wydane do tej pory Kyoto (seria dwóch wieczorów live). Sam materiał muzyczny posiadam i jest b.interesujący, bowiem to ostatni set MD z Samem Riversem w ogóle.
Widoczne obok Kilimanjaro też w wydaniu japońskim i wyjątkowo dobrze zrealizowane. Tłoczenie co najmniej klasy 1Press US`a, a wydaje się staranniej wydane. (OBI jest na obu).
vinylfan pisze:Moi faworyci to: "Lisztomania", "1984" i "The Burning". W takiej właśnie kolejności.
Dzięki, sprawdzę.
darkman pisze:Skądeście Gospodarzu, taki świeżuteńki?
Cóż, jakoś nigdy specjalnie tym gatunkiem się nie interesowałem (miałem okres metalowy, ale przeszło mi po kilku latach). Słucham Trójki, w której dość często leci i to mi wystarczało. Ale ostatnio zaczyna mnie coraz bardziej ciągnąć do takich klimatów: