Jako stosunkowo młody człowiek który urodził się w czasach gdy już kasety znikały a płyty CD zaczynały swój bum (1993r) z winylami do tej pory miałem styczność tylko na sprzęcie ojca. Ale jako, że widocznie mój tata uznał mnie za wystarczająco dorosłego by nie zniszczyć gramofonu dał mi prawie nowego bernarda g603. Bardzo mnie zdziwiło że trzymał ten gramofon nie używany a ja nawet o tym nie wiedziałem, no ale jest.
Na początku byłem zachwycony, chociaż podszedłem do tego jak do jeża. Potem rozczarowanie bo podobno jednak ten gramofon cudem techniki nie jest. No ale skoro mam w zasadzie nowy gramofon to postanowiłem posłuchać na nim trochę płyt ale najpierw chcę go dobrze ustawić (wszystkie informacje już mam, muszę usiąść i poświęcić mu czas). Gramofon ma fabryczną wkładkę mf100, jednak dostałem też wkładkę shure sc35c z lat 70-80 kompletnie nową jedynie sparciała gąbka w pudełeczku. Z tego co wyczytałem to trzeba mieć ciężkie ramię do tej wkładki(nacisk 4-5g). Ramię w Bernardzie wydaje się dość masywne ale znając życie pewnie jest za lekkie, jak myślicie? Warto w ogóle tą wkładkę wsadzać do tego gramofonu czy odłożyć na kiedyś a kupić np. AT 95E? I tak już tyle lat leżała

Warto w tym gramofonie wymienić przewody sygnałowe na lepsze i lepiej ekranowane czy zostawić go w tym stanie w jakim jest? W zasadzie zawsze można przywrócić do stanu fabrycznego. Chciałem jeszcze przyjrzeć się elektronice poprawić prowadzenie masy i stabilność obrotów. Warto niszczyć egzemplarz tak dobrze zachowany? W końcu i tak to tylko Unitra. Czy zostawić go tak jak jest wyregulować, zmienić igłę na nową, pasek i słuchać?
Napisałem tutaj bo te pytania są kompletnie lalickie, ale mam nadzieję że z czasem nauczę się więcej a z muzyki analogowej będę czerpał jak najwięcej przyjemności. A te wszystkie mp3 zaczynają mnie już męczyć
