Witam. Przywitałem się co prawda w odpowiednim do tego dziale kilka dni temu ale jako ze to mój pierwszy post, czynie to ponownie.
Odnośnie tematu: Czytam, czytam i zastanawia mnie jedna rzecz. Niby za komuny była bieda i w ogóle marazm. Ale prawda jest taka że w kwestii okładek zewnętrznych, nie dość że nie miałem dylematu to okazuje się że dzisiaj za nic nie mogę uświadczyć tak wspaniałych "pokrowców" jakie wtedy łykałem bez problemu. Nie wiem jak w reszcie kraju ale w "stolycy", na ul.Freta zawsze kupowałem tanio jak barszcz okładki zewnętrzne które były:
PRIMO: grube, jakby dzisiejszych z pięć położyć na sobie. Płyta naprawdę była chroniona w takiej obwolucie przed zadrapaniem !
SECUNDO: przy tej grubości były wybitnie przezroczyste. Bardziej niż dzisiejsze cienkie. Były jak szkło. Nie jestem chemikiem ale prawdopodobnie był to polipropylen. Ma on tę zaletę że jest przezroczysty jak poliestyren a miękki jak polietylen (materiał z którego teraz nagminnie trzepią koszulki i wszelkie inne torby.
I co, niby był kryzys, były lata osiemdziesiąte czyli w mordę 30 lat temu !!! Technika ponoć cały czas idzie do przodu !
Mamy 21 wiek i nigdzie nie mogę znaleźć koszulki na winyla która choćby w 5 % mogła dawać radę tamtym starym "komuchowym"

Czy nasza cywilizacja się cofa w rozwoju ???