Już mniej mi się chce, ale czasami po prostu trzeba. Jeśli płyta brudna, zakurzona, naelektryzowana, widać slady paluchów, a po wrzuceniu na talerz i przetarciu szczoteczkami nadal piekielnie smaży (a nie jest zdarta/zużyta) to radzę sobie z tym tak:
Biorę zacisk, który umożliwi mi prysznic/kąpiel płyty nie niszcząc labela oraz odpowiednie manewrowanie podczas pędzlowania.
http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=37&t=7365
Zabezpieczona zaciskiem brudna płyta idzie na moment pod prysznic. Brud i kurz polewam letnią wodą wprost ze słuchawki prysznicowej. Jeśli płyta bardzo brudna, to moczę 0,5h nawet do 2h w misce z płynem forumowym i po tym czasie dokładnie myję pędzlem z włosia koziego.
Wracając do spłukiwania w wannie. Czasami biorę taki pojemnik spieniający płyn do mycia dla dzieci. Naciskasz i robi się obfita piana. Ta pianą na szybko pędzluję płytę i ponownie opłukuję wodą pod prysznicem. Tak wstępnie przygotowaną płytę wkładam do miski z płynem forumowym. Pędzluję drugim pędzlem. Kiedyś po umyciu porządnie potrząsałem i dawałem do wyschnięcia. Potem zauważyłem, że lepiej po potrząśnięciu płytę wytrzeć specjalną ściereczką i odstawić na 1-2h do wyschnięcia/odparowania. Daje to całkiem dobre efekty. Zazwyczaj płyta gra bardzo czysto i brak kłaczków na igle. Takie moczenie świetnie pozbywa płyty ładunków elektrostatycznych. Oczywiście po wyschnięciu płyta ląduje do nowej koszulki.
To jest bardzo prymitywna metoda, ale wg mnie skuteczna. Świetne efekty dają myjki z odsysaniem. Oczywiście jeśli płyta fest brudna, to takie odsysanie dużo nie pomoże i najpierw trzeba namoczyć. Zrobiłem projekt takiej myjki z odsysaniem, ale zabrakło motywacji i funduszy na zbudowanie prototypu.
W zeszłym roku Roger Adamek umył jedną z moich płyt w swojej myjce ultradźwiękowej kosztującej dobrych kilka tysięcy Euro. Cena wysoka, ale efekty mycia rewelacyjne.