Jak to zagra u mnie?
Przez zupełny przypadek stałem się posiadaczem Duala MCC 110. Dostałem wkładkę jako gratis bo sprzedający nie mógł sobie z nią "poradzić" czyt. brak odpowiedniego przedwzmacniacza. Powiesiłem ją bez wiary w to, że wyskoczę z kapci gdy ją usłyszę. Po MMkach przerzuconych przeze mnie, faktycznie nie było jakiegoś przełomu. Zaczęło się "dosłuchiwanie". Każda kolejna płyta brzmiała żywiej, bas schodził bardziej, wszystko jakby było bardziej...
Mimo oglądania igły pod mikroskopem, nie mam pewności co do jej stanu więc zacząłem poszukiwania igły do AT 30. Cena oscylowała w granicach 900-1000 zł. Tyle samo w zasadzie, co tańsze MC Audio Technica. Stwierdziłem, że jest to droga, którą chcę dreptać zatem kupię AT F-2. Po internetowych zapewnieniach, że F-2 jest dostępna od ręki pojechałem do sklepu. Na miejscu okazało się, że będzie ale za 4 dni i no ekhm... Czyli 150 km wycieczki :/ ale od słowa do słowa zeszło na F-7. Po nie specjalnie wymuszonych negocjacjach, cena okazała się bardzo atrakcyjna. Jak mawia mój wujek - "przepiliśmy Rafałka, niech wezmą i wózek". Stałem się posiadaczem AT F-7. Pierwsze wrażenie na widok samej wkładki - cholernie ładna

Co do pierwszego wrażenia, to zdecydowanie psuje je... pudełko. Nie miałem wrażenia, że kupuję coś z nieco wyższej półki, raczej kolejne łożysko do Opla. Na szczęście dalej jest lepiej. Otrzymujemy taki sam zestaw jak w przypadku AT 440 - pędzelek, śrubokręt, śrubki, kable do headshell'a. Nowością dla mnie był plastikowy headshell z podziałką do ustawienia overhang'u 15 mm. Zbędny, ale był.
Kalibracja podobnie upierdliwa jak w przypadku AT 440 czy AT 20. Widoczność ostrza taka sama. Bez dramatu ale i nie tak banalna jak w przypadku np. Ortofonów OM.
Ponieważ nie mam pokładów przedwzmacniaczy MC, musiałem zadowolić się dwoma. Yamahą C-50 oraz tym zintegrowanym w Kenwoodzie KA 7020.
Jak to gra?
Nie czuję się kompetentny do oceniania tej wkładki z dwóch powodów.
Na swoim zestawie to dopiero drugie MC, porównania nie mam, jedyne do czego mogę się odwołać to całkiem pokaźna liczba odsłuchanych wkładek MM.
Po drugie przegrała u mnie dopiero około 10 godzin, więc zdecydowanie zbyt mało, aby móc w pełni ocenić brzmienie.
Mogę jedynie wynotować kilka spostrzeżeń.
Bas.
Zdecydowanie na tak, większość MM wypada tutaj słabiej. Schodzi dużo niżej niż w przypadku AT 440, ale nie tak nisko jak AT 30 gdzie potrafił się rozlewać bez ładu i składu.
Średnica.
Jest i na tym w zasadzie można zakończyć. Nic nowego w porównaniu do pozostałych wkładek Audio Technica. Poza jednym: przeciwieństwie do 440 gra dużo żywiej, przez co przekaz jest bardziej wiarygodny. Zapewne to kwestia budowy a nie tego konkretnego modelu.
Wysokie.
Bez przerysowania, choć jest ich dużo. O ile AT 440 potrafiła mnie zamęczyć po 4 płytach, tutaj jest spokojniej. Kwestia szlifu robi swoje.
Detaliczność.
Nie muszę się odwoływać do pamięci co tam było nagrane. Jest dla mnie idealnie. Dźwięk nie zlewa się w jedną bułę, separacja instrumentów czasem jest aż zbyt duża. Z jednej strony mniej sztucznie niż inne MM AT, z drugiej strony nie pozwala zapomnieć o swoim rodowodzie.
Póki co pełne zadowolenie i brak chęci do szukania kolejnych wkładek co przy MM miało miejsce aż za często. Raczej myślę w jakie MC uzbroić drugi gramofon z przeznaczeniem na płyty w nieco gorszym stanie

Sukcesywnie postaram się dopisywać kolejne spostrzeżenia. Jak dotąd jedyne MM, które mogło się moim zdaniem mierzyć z AT F-7 to AT 20 Sla i Philips GP 412, może jeszcze Shure V 15 III. Choć zostały mocno w tyle, nie były dublowane
