Zrobię trochę opisówkę z tego co w tej chwili jest na tapecie:
Tanie Pioneery to po prostu dobre ciepłe granie, coś a'la wczesne modele Shure typu M44. Niby tylko igły sferyczne, ale są to igły o przekroju mniejszym niż typowe 0.7mm, a więc nie byle jakie. Świetne do rocka i jazzu, szczególnie tego starszego dla oddania ducha czasów, a zarazem dobre i do gorszych stanów płyt.
Mam jeszcze parę takich tańszych wkładek z igłami sferycznymi, ale ceny też będą oscylować wokół 100-150 złotych.
Sony XL15 też ma sznyt bardziej rockowy, ale to już nowsza i bardziej zaawansowana konstrukcja do której od czasu do czasu można też dostać igłę eliptyczną, stąd i cena ciut wyższa.
AT12d - cieplejsza AT z dawnej epoki sprzed ery serii AT120 i pochodnych (która ciągnie się do dzisiaj).
Jak już wspomniałem, to jest tak na prawdę wczesne body AT13, a więc czy to eliptyki czy Shibaty do AT13 tutaj będą pasowały jakby ktoś chciał się tanim kosztem zbliżyć do takich modeli jak AT15 czy AT20.
Stanton 680 znany jest też jako model 681. Różnica? 681 miały dodatkowo certyfikat od fabryki że ktoś je sprawdził. To jedyna różnica.
Bliźniaki Pickeringa XV-15.
Można o tych wkładkach na prawdę dużo przeczytać bo ich rodowód sięga 60s.
Są to głośne wkładki MI, jako następca modeli Stanton 500/Pickering V15.
W zależności od zastosowanej igły była to bezpośrednia konkurencja dla Shure M95 czy V15 II, a chwilę później III.
Wkładka mocno rozrywkowa z dostępnym szerokim wachlarzem igieł od różnych producentów, a zarazem debiut sławnej "miotełki" mającej nie tyle sprzątać syf sprzed igły, ale pomagać zawieszeniu wspornika z nierównościami płyty.
Shure zazdrościł im tego patentu bardzo mocno, na tyle mocno że ponoć opłacali redaktorów by wyśmiewali ten patent na łamach prasy audio.
Jak wiemy, później jak patent na miotełkę wygasł, Shure zaczął wprowadzać własny wariant pełniący tą samą funkcję.
Od razu powiem - jako że jest głośna to "ostro" nagrane płyty mogą syczeć.
Ci co narzekają na sybilanty na niektórych znanych albumach wiedzą o co chodzi.
Empire 2000Z - brzmieniowo zero związku z poprzednikami serii 999/1000, a później 2000/4000.
Jest to pierwsza MM'ka zaprojektowana przez Ernsta Benza (tego od Benz Micro) po tym jak zakupił Empire.
Wkładka projektowana przede wszystkim z nadrzędnym celem by grać neutralnie, audiofilsko, płasko.
Marketingowcy z Empire trochę tego nie jarzyli bo w materiałach mamy jakieś dyskotekowe logotypy, a i logo na wkładce jest też wystylizowane

Wkładka ta nie ma kompatybilności igłowej z wcześniejszymi modelami, a zarazem w wyniku pewnego fikołka historycznego, jest do niej nadal bardzo dużo igieł (w tym oryginalnych), ale mało body na rynku wtórnym.
Tutaj nie ma góry syczącej na pewnych igłach jak to jest przy 2000/4000, bo kwadrofonia była już tutaj pieśnią przeszłości i parametry generatora zgoła inne. Gdzieś na forum jest krótka recenzja samuraja porównującego Empire 2000Z z Denon DL301 (wkładka MC).
Generalnie powinno być drożej, no ale taki już dobry jestem że się dzielę

Pamiętam jeszcze że lata temu kiedy zainteresowałem się tematem to 2000Z długo nie mogłem znaleźć, a swoją pierwszą sztukę ściągałem aż z Australii. Dzisiaj mam ich garstkę w tym jednego NOSa w ori pudełku.
Jeśli miałbym ją porównać do czegoś popularnego byłaby to seria Ortofon OM, gdyby wyjąć z niej chłód i analityczność, a zarazem dorzucić większą przestrzeń na scenie.
Nie lubię "słodzić" o czymś co sam sprzedaję, zwykle po prostu siedzę cicho albo rozpisuję się prywatnie jak ktoś pyta co polecam, ale na swoją obronę powiem że to co wyżej możecie przeczytać pisałem o tych wkładkach praktycznie zawsze na forum, w ramach przedstawiania wkładek z mojej kolekcji, także chyba można przyjąć że nie robię tego tendencyjnie
