Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
- Winters
- Posty: 2801
- Rejestracja: 10 kwie 2011, 11:29
- Lokalizacja: prawie Łódź
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Moje nowoodrodzone kolumny nabyłem całkiem dawno, ale zależy jak kto liczy. Było to pod koniec sierpnia, biedaczki wisiały na sprzedaż jeszcze dłużej, bo cały rok. Udało mi się wynegocjować "korzystną" cenę i poszło.
Dostałem coś takiego. Było trochę niebardzo, zapakowane jak kartofle i w ogóle. Norma.
Auć.
Ups...
Widoczne wykończenie nie jest oryginalne. W którejś z minionych epok, niemądry właściciel tego zestawu uznał, że olejowany orzech mu nie odpowiada, to też pomalował kolumny ohydną, tanią, mahoniową lakierobejcą, która schodziła po potarciu palcem.
Zatachałem te nieporęczne, ważące blisko 30kg skrzynie w pobliże mojego stereo, co by to podłączyć. Nie zaczęło się zbyt najlepiej, bo jeden z terminali przyłączeniowych zamiast godnie przyjąć wtyk, to upadł sobie na podłogę. Tak czy inaczej, podłączyłem metodą zbójecką ryzykując zwarcie i inne katastrofy, do których jakoś nie doszło.
Zagrało. Reumatycznie, trzeszcząco, przerywająco i skrzypiąco, ale z takim dawnym oddechem glorii. W uszy rzucił się potężny i głęboki bas i taka przyjemna średnica, której wspomnienie pchało mnie do dokończenia renowacji w najstraszniejszych momentach próby.
Teraz tak - co nie działało jak trzeba:
- dotknięcie potencjometra kontrolującego pracę głośnika wysokotonowego przerywało dźwięk w całej kolumnie - było albo na maksimum, albo nie grało nic
- w drugiej kolumnie wysokie tony były w ogóle nieobecne, bo głośnik jakoś nie chciał grać
- terminale ledwo się trzymały, jeden odpadł - zaciski w ogóle się nie dały kręcić
- potencjometry średnich częstotliwości były w ogóle zablokowane na amen
- głośniki średniotonowe w jednej kolumnie były podłączone jakoś odwrotnie do zwrotnicy
No to przyszła kolej na rozbebeszenie zestawu:
Zbójeckie podłączenie masy.
Zwrotnica. Potencjometry lepiły się w dotyku od brudu.
Terminal
Głośniki uwolnione. Jak widać, coś jest nie tak z przetwornikami nisko-średniotonowymi (średnica 20cm). Jeden z nich (czarna membrana), musiał zostać wymieniony jakoś na początku lat 70. na produkowany ówcześnie odpowiednik z cherlawym układem magnetycznym i lekkim koszem tłoczonym z aluminium. Drugi natomiast to oryginał, tyle że jakiś majster dokonał pomysłowej wymiany membrany zastępując ją srebrną tekturką. Rzuciłem się na poszukiwania takich przetworników w przyzwoitym stanie. Miało być prosto, bo do momentu mojego zakupu, na allegro pojawiały się dwie lub trzy pary mniejszych Wharfedale wyposażonych w odpowiednie głośniki.
I nagle przestały.
Oryginalne wytłumienie poszło na śmietnik, bo było mocno stłamszone, brudne i w ogóle be.
Jakiś czas później, po nabyciu odpowiednich instrumentów, przystąpiłem do mozolnej pracy...
...usuwania forniru
Boki były stosunkowo proste, po ogrzaniu opalarką odchodziło w miarę przyzwoicie.
Natomiast góra i dół - masakra. Nie szło w ogóle, od nagrzewania doszło prawie do zapalenia się obudowy. Wszystkie metody konwencjonalne i niekonwencjonalne nie dały starożytnemu klejowi rady, moja chińska szlfiereczka też zrezygnowała.
Tutaj widać kolor oryginalnego forniru - orzech.
Po chwili namysłu wypożyczyłem takiego stwora:
I tyle zostało z moich kolumn:
Z kolumn? Nie no, z forniru. Niestety ręka mi się raz czy dwa omsknęła i były groźne dziury, które trzeba było zaszpachlować:
Zwrotnica:
W zwrotnicy mamy dwa kondensatory: 4uF dla głośnika wysokotonowego i 16uF dla tonów średnich. Ten pierwszy wymieniłem na takiego radzieckiego dżentelmena z zapasów magazynowych - nówka sztuka. Dlaczego? Bo są rewelacyjne do zastosowań w starszych konstrukcjach i bardzo tanie. Jest to oczywiście konstrukcja PIO (papier w oleju). Natomiast 16uF zastąpiłem dwoma Jantzenami o pojemności 8,20uF.
Kabelki też dałem nowe, bo tamte się sypały przy lutowaniu.
A co z potencjometrami? Groza!
Trzeba mi było odgiąć te sześć blaszek, co by dostać się do środka. I co zobaczyłem?
Masakra. Tak wyglądało wnętrzne obydwu potencjometrów średnich tonów - zagadka unieruchomienia wyjaśniona.
Jak to możliwe? Ktoś musiał naprawdę, naprawdę dawać czadu i nastąpiła tragedia. Musiało mocno kopcić i gdyby nie to, że te puszki są dosyć szczelne to mogłoby się zhajcować wszystko. Z drugiej strony może to wynikać z błędu konstrukcyjnego i zastosowania potencjometrów o zbyt niskiej wytrzymałości mocowej. O znaleznieniu dokładnie takich samych potencjometrów nie było mowy więc zamieniłem je rezystorami 9R (odpowiada mniej więcej 60% regulacji) o mocy 20W.
Regulatory treble wyglądały w środku natomiast tak:
Niezbyt apetycznie. Wyczyściłem, nasmarowałem i zamknąłem.
Ostatecznie zwrotnice wyglądają tak:
Obudowa cd.
Tylko dlaczego ja nie wyjąłem na początku przednich ścianek? Nie bardzo wiedziałem jak, ale pomysł przyszedł w chwili doskonałego oświecenia.
Te listewki należało zlikwidować. Wszystkie były przyklejone na amen, więc wziąłem dłuto i młotek.
Ciach!
Oprócz tego trzeba było odkręcić górne i dolne listwy, w które wkręca się wkręty mocujące tylną płytę.
Potem koniecznie było użycie młotka celem wybicia przedniej ściany, bo można ją wyjąć tylko tyłem.
Na razie tyle, ciąg dalszy nastąpi.
Dostałem coś takiego. Było trochę niebardzo, zapakowane jak kartofle i w ogóle. Norma.
Auć.
Ups...
Widoczne wykończenie nie jest oryginalne. W którejś z minionych epok, niemądry właściciel tego zestawu uznał, że olejowany orzech mu nie odpowiada, to też pomalował kolumny ohydną, tanią, mahoniową lakierobejcą, która schodziła po potarciu palcem.
Zatachałem te nieporęczne, ważące blisko 30kg skrzynie w pobliże mojego stereo, co by to podłączyć. Nie zaczęło się zbyt najlepiej, bo jeden z terminali przyłączeniowych zamiast godnie przyjąć wtyk, to upadł sobie na podłogę. Tak czy inaczej, podłączyłem metodą zbójecką ryzykując zwarcie i inne katastrofy, do których jakoś nie doszło.
Zagrało. Reumatycznie, trzeszcząco, przerywająco i skrzypiąco, ale z takim dawnym oddechem glorii. W uszy rzucił się potężny i głęboki bas i taka przyjemna średnica, której wspomnienie pchało mnie do dokończenia renowacji w najstraszniejszych momentach próby.
Teraz tak - co nie działało jak trzeba:
- dotknięcie potencjometra kontrolującego pracę głośnika wysokotonowego przerywało dźwięk w całej kolumnie - było albo na maksimum, albo nie grało nic
- w drugiej kolumnie wysokie tony były w ogóle nieobecne, bo głośnik jakoś nie chciał grać
- terminale ledwo się trzymały, jeden odpadł - zaciski w ogóle się nie dały kręcić
- potencjometry średnich częstotliwości były w ogóle zablokowane na amen
- głośniki średniotonowe w jednej kolumnie były podłączone jakoś odwrotnie do zwrotnicy
No to przyszła kolej na rozbebeszenie zestawu:
Zbójeckie podłączenie masy.
Zwrotnica. Potencjometry lepiły się w dotyku od brudu.
Terminal
Głośniki uwolnione. Jak widać, coś jest nie tak z przetwornikami nisko-średniotonowymi (średnica 20cm). Jeden z nich (czarna membrana), musiał zostać wymieniony jakoś na początku lat 70. na produkowany ówcześnie odpowiednik z cherlawym układem magnetycznym i lekkim koszem tłoczonym z aluminium. Drugi natomiast to oryginał, tyle że jakiś majster dokonał pomysłowej wymiany membrany zastępując ją srebrną tekturką. Rzuciłem się na poszukiwania takich przetworników w przyzwoitym stanie. Miało być prosto, bo do momentu mojego zakupu, na allegro pojawiały się dwie lub trzy pary mniejszych Wharfedale wyposażonych w odpowiednie głośniki.
I nagle przestały.
Oryginalne wytłumienie poszło na śmietnik, bo było mocno stłamszone, brudne i w ogóle be.
Jakiś czas później, po nabyciu odpowiednich instrumentów, przystąpiłem do mozolnej pracy...
...usuwania forniru
Boki były stosunkowo proste, po ogrzaniu opalarką odchodziło w miarę przyzwoicie.
Natomiast góra i dół - masakra. Nie szło w ogóle, od nagrzewania doszło prawie do zapalenia się obudowy. Wszystkie metody konwencjonalne i niekonwencjonalne nie dały starożytnemu klejowi rady, moja chińska szlfiereczka też zrezygnowała.
Tutaj widać kolor oryginalnego forniru - orzech.
Po chwili namysłu wypożyczyłem takiego stwora:
I tyle zostało z moich kolumn:
Z kolumn? Nie no, z forniru. Niestety ręka mi się raz czy dwa omsknęła i były groźne dziury, które trzeba było zaszpachlować:
Zwrotnica:
W zwrotnicy mamy dwa kondensatory: 4uF dla głośnika wysokotonowego i 16uF dla tonów średnich. Ten pierwszy wymieniłem na takiego radzieckiego dżentelmena z zapasów magazynowych - nówka sztuka. Dlaczego? Bo są rewelacyjne do zastosowań w starszych konstrukcjach i bardzo tanie. Jest to oczywiście konstrukcja PIO (papier w oleju). Natomiast 16uF zastąpiłem dwoma Jantzenami o pojemności 8,20uF.
Kabelki też dałem nowe, bo tamte się sypały przy lutowaniu.
A co z potencjometrami? Groza!
Trzeba mi było odgiąć te sześć blaszek, co by dostać się do środka. I co zobaczyłem?
Masakra. Tak wyglądało wnętrzne obydwu potencjometrów średnich tonów - zagadka unieruchomienia wyjaśniona.
Jak to możliwe? Ktoś musiał naprawdę, naprawdę dawać czadu i nastąpiła tragedia. Musiało mocno kopcić i gdyby nie to, że te puszki są dosyć szczelne to mogłoby się zhajcować wszystko. Z drugiej strony może to wynikać z błędu konstrukcyjnego i zastosowania potencjometrów o zbyt niskiej wytrzymałości mocowej. O znaleznieniu dokładnie takich samych potencjometrów nie było mowy więc zamieniłem je rezystorami 9R (odpowiada mniej więcej 60% regulacji) o mocy 20W.
Regulatory treble wyglądały w środku natomiast tak:
Niezbyt apetycznie. Wyczyściłem, nasmarowałem i zamknąłem.
Ostatecznie zwrotnice wyglądają tak:
Obudowa cd.
Tylko dlaczego ja nie wyjąłem na początku przednich ścianek? Nie bardzo wiedziałem jak, ale pomysł przyszedł w chwili doskonałego oświecenia.
Te listewki należało zlikwidować. Wszystkie były przyklejone na amen, więc wziąłem dłuto i młotek.
Ciach!
Oprócz tego trzeba było odkręcić górne i dolne listwy, w które wkręca się wkręty mocujące tylną płytę.
Potem koniecznie było użycie młotka celem wybicia przedniej ściany, bo można ją wyjąć tylko tyłem.
Na razie tyle, ciąg dalszy nastąpi.
Ostatnio zmieniony 25 gru 2012, 16:27 przez Winters, łącznie zmieniany 2 razy.
DIOMEDES KATO
- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
A cóż to za potencjometr, że tak trudno kupić?
Kwestia wartości, czy wymiarów i mocowania?
Co do kondów olejowych, to ja zawsze bałem się radzieckich podzespołów (irracjonalnie)i ostatnio brałem Telpody.
Kwestia wartości, czy wymiarów i mocowania?
Co do kondów olejowych, to ja zawsze bałem się radzieckich podzespołów (irracjonalnie)i ostatnio brałem Telpody.
- Robert007Lenert
- Posty: 1521
- Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
- Kontakt:
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
To ja czekam na cd. Ciekaw jestem efektu koncowego.
- Winters
- Posty: 2801
- Rejestracja: 10 kwie 2011, 11:29
- Lokalizacja: prawie Łódź
Re: Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Kwestia wszystkiego.vinylpiotrek pisze:A cóż to za potencjometr, że tak trudno kupić?
Kwestia wartości, czy wymiarów i mocowania?
Potrzebny jest 20 ohm liniowy, conajmniej kilkanaście watów, trzpień o odpowiedniej długości, ścięty z jednej strony, aby pasowała oryginalna gałeczka.
Lecimy dalej:
Stare maskownice na przednich ściankach były mocno sfatygowane, zmechacone, brudne i trochę poprute. Do wymiany.
Oryginalnie są dwie warstwy - pod jasną tkaniną od frontu jest czarny, rozciągliwy materiał. Zamówiłem w tube-town odpowiednią ilość materiału basket-weave, stosowanego na kolumnach głośnikowych Marshalla i różnych takich innych konstrukcjach. Taka plecionka różni się od oryginału, ale wygląda dobrze. Jest dosyć gruba i sztywna, ale fale dźwiękowe przechodzą przez liczne małe dziurki. Na spód kupiłem zwykły, tani, czarny materiał do maskownic głośnikowych. Jako, że sam nie byłem w stanie tego odpowiednio naciągnąć i nie mam pistoletu tapicerskiego to oddałem to do zrobienia do pobliskiego tapicera. Wyszło tak:
Moim sporym zmartwieniem było to, czy z grubszym materiałem uda mi się wepchnąć przednią ścianę na miejsce, bo luzu tam praktycznie nie było żadnego, a ścianka trochę zwiększyła teraz swoje wymiary.
Natomiast co do obudowy, to składa się ona z dwóch części: z pudła wykonanego ze sklejki brzozowej oraz z frontu z litego drewna. Przód nie jest fornirowany, a zabejcowany na odpowiedni kolor i olejowany. Trzeba było to usunąć, ale przedtem oczyściłem szlifierką wnętrze z resztek kleju po wytłumieniu i fragmentów mocowania frontu:
Szlifowanie ram przednich:
Oprócz tego jedna z bocznych listew, do których przykręcany jest tył była pęknięta i przesunięta. Wbiłem ją młotkiem na miejsce i solidnie skleiłem:
W tym momencie kolumny były gotowe do przyklejenia nowego forniru. To zadanie oraz naprawę ubytku w jednym z rogów kolumny (widoczne na wcześniejszych zdjęciach w pierwszym poście) powierzyłem firmie Anstol w Łodzi. Co by zrobić sobie więcej pracy, a zapłacić mniej zdecydowałem się na surowy fornir z orzecha amerykańskiego do samodzielnego wykończenia.
W międzyczasie udało mi się zdobyć odpowiednie głośniki 8":
Po odbiorze z zakładu stolarskiego kolumny wyglądały tak:
Uzupełniony ubytek:
Dalej...
Wykończenie:
Najpierw zabrałem się za bejcowanie frontów. Wybrałem wodną bejcę w kolorze "orzech rustykalny". W moim zamyśle było, aby przednia rama było nieco ciemniejsza od reszty skrzyń.
Pierwsza warstwa. Na początku wziąłem do tej pracy dużo za duży pędzel i wyszło trochę nierówno. Na szczęście udało mi się to podratować w późniejszych podejściach z dużo mniejszym pędzelkiem. Bejcowałem trzykrotnie do uzyskania ciemniejszego odcienia.
Dalej - całość do olejowania. Do tej czynności wybrałem wosk pszczeli Starwax. Dwie warstwy, a następnie po wychnięciu polerowanie wełną żelazną #000.
Potem wbiłem przednie ścianki na miejsce. Nie było łatwo i miałem niezłego pietra, bo nieźle trzeszczało, jednak obudowy wbrew moim pesymistycznym przewidywaniom się nie rozleciały.
Przednie ścianki skleiłem z resztą obudowy solidnym klejem przez 25cm listwy - po trzy w każdej kolumnie.
Montaż głośników:
Wszystkie kable zostały wymienione na nowe, grubsze z miedzi beztlenowej. Lutowanie było ciężkie, bo wszystkie terminale przyłączeniowe w tych kolumnach są przystosowane do kabelków grubości nici.
Uwaga - pierwsze odsłuchy ujawniły straszne brzęczenie głośników 8" - pełnią one również funkcje membrany biernej (są odcięte od dolnych częstotliwości) i nie mogą być mocno przykręcone, wystarczy palec zamiast klucza.
Dalej, przykleiłem nowe wytłumienie z watoliny o grubości 4cm.
Tylnia płyta jest jak widać gruba, waży 3,5kg i ma konstrukcję sandwiczową - przestrzeń wewnątrz wypełniona jest drobnym piaskiem.
Zostało tylko przykręcić zwrotnice do tyłu i podłączyć.
Zagrało.
DIOMEDES KATO
- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
No śliczne są, powiedz, co dotychczasowego one zastępują lub uzupełniają,
- motown
- Posty: 766
- Rejestracja: 31 sie 2011, 20:07
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Ale po co to wszystko? W imię czego? To jest jakaś wybitna konstrukcja i przetworniki? Bo vintage jest teraz trendy? Bo stare jest fajne? Bo gra "lepiej" od czegoś? Bo pasuje ci do koloru podłogi / ścian / zasłon?
Pytam całkiem serio, bo nie rozumiem tego zboczenia...
Pytam całkiem serio, bo nie rozumiem tego zboczenia...
Pay for that motherfucker record
The Motown Sound™
The Motown Sound™
- Kocewicz
- Posty: 739
- Rejestracja: 25 lip 2012, 19:12
- Lokalizacja: Zgierz
- Kontakt:
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Nie zauważyłem, żeby ktoś z aktywnych użytkowników tego forum podążał jakoś specjalnie za trendami, więc nie rozumiem skąd takie uszczypliwe pytanie. Winters opisał brzmienie kolumn i z tego co zrozumiałem, jest z niego bardzo zadowolony, więc cel został osiągnięty. Konstrukcja i przetworniki również należą do tych raczej lepszych, jak nie najlepszych.motown pisze:Bo vintage jest teraz trendy?
Czy umoczenie rąk od czasu do czasu w taki wysiłek jest zboczeniem? Myślę, że każdy z nas potrzebuje takich "zboczeń", między innymi dlatego powstało to forum. Prawie wszystkie zadane przez ciebie pytania mogą zostać postawione dowolnemu miłośnikowi czarnego krążka
Are you Shure?
- marcinmarkowski21
- Posty: 31
- Rejestracja: 28 cze 2011, 18:42
- Lokalizacja: USA
Re: Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Winters ja Cie podziwiam , moge sobie tylko wyobrazic ile czasu kosztowalo zeby doprowadzic te kolumny do takiego stanu. Dobra robota Ja bym chyba nie mial tyle cierpliwosci zeby doprowadzic to wszystko do konca Od razu widac ze robiles to wszystko z wielka pasja.
- JacK
- Posty: 2472
- Rejestracja: 12 kwie 2011, 11:30
- Gramofon: Kuzma Stabi S
- Lokalizacja: Bielsko - Biała
Re: Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Widać Winters że masz mase czasu na swoje hobby, tylko pozazdrościć. Kiedyś jak się jeszcze starałem dorobić pracując w Holandii właściciel firmy na zapleczu magazynu grał z czegoś bardzo podobnego. Były to duże zwaliste skrzynie z przodu wokół głośników jakby rzeźbione, natomiast dolna i górna płyta były nieco większe wystawając poza obrys kolumny. Były w bardzo kiepskim stanie jednak właściciel nie chciał się ich pozbyć twierdząc że dopóki grają to ich czas jeszcze nie minął.
Kuzma Stabi S, Rega RB300, Dynavector DV - 10X5, Sonneteer's Sedley (first edition), AVM Competition, B&W CDM1NT
- Winters
- Posty: 2801
- Rejestracja: 10 kwie 2011, 11:29
- Lokalizacja: prawie Łódź
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Dzięki za miłe słowa
@motown:
Nie rozumiem skąd taki post na forum "entuzjastów płyt winylowych". To się nazywa pasja - włącz sobie TV na Discovery albo History to jest duża szansa, że trafisz na program o renowacji starych samochodów albo czegokolwiek (np. American Restoration na History). Popatrz sobie na resztę forumowiczów - jestem pewien, że niemało z nas lata po zapyziałych antykwariatach, bazarach, a w najlepszym wypadku siedzi przed komputerem na allegro albo innym eBayu, potem wymyśla jakieś szalone mikstury do mycia płyt z niewiadomo czego, myje to w dziwnych maszynach itd. I w imię czego?
O brzmieniu już pisałem i uważam je za rewelacyjne. Jest ciepłe i głębokie, ale z zadziwiającą jak na 1967 ilością detali w górnym pasmie. Moje ulubione płyty jeszcze nigdy tak u mnie nie brzmiały.
@JacK -> bez przesady z czasem; to był w zasadzie projekt tylko i wyłącznie weekendowy i to z dużymi przerwami; dlatego zajął aż ponad trzy miesiące.
@vinylpiotrek -> w sumie niczego nie zastępują, bo te głośniki domknęły zaplanowane przeze mnie złożenie porządnego zestawu; grają z lampowym amplitunerem The Fisher 500-B z 1963.
@motown:
Nie rozumiem skąd taki post na forum "entuzjastów płyt winylowych". To się nazywa pasja - włącz sobie TV na Discovery albo History to jest duża szansa, że trafisz na program o renowacji starych samochodów albo czegokolwiek (np. American Restoration na History). Popatrz sobie na resztę forumowiczów - jestem pewien, że niemało z nas lata po zapyziałych antykwariatach, bazarach, a w najlepszym wypadku siedzi przed komputerem na allegro albo innym eBayu, potem wymyśla jakieś szalone mikstury do mycia płyt z niewiadomo czego, myje to w dziwnych maszynach itd. I w imię czego?
O brzmieniu już pisałem i uważam je za rewelacyjne. Jest ciepłe i głębokie, ale z zadziwiającą jak na 1967 ilością detali w górnym pasmie. Moje ulubione płyty jeszcze nigdy tak u mnie nie brzmiały.
@JacK -> bez przesady z czasem; to był w zasadzie projekt tylko i wyłącznie weekendowy i to z dużymi przerwami; dlatego zajął aż ponad trzy miesiące.
@vinylpiotrek -> w sumie niczego nie zastępują, bo te głośniki domknęły zaplanowane przeze mnie złożenie porządnego zestawu; grają z lampowym amplitunerem The Fisher 500-B z 1963.
DIOMEDES KATO
- JacK
- Posty: 2472
- Rejestracja: 12 kwie 2011, 11:30
- Gramofon: Kuzma Stabi S
- Lokalizacja: Bielsko - Biała
Re: Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Ja mam tak, że jak czegoś nie zrobię w ciągu jednego wieczora to już nie robię z braku czasu. Może dlatego w ciągu ostatniego roku skleciłem sobie zaledwie jeden kabel sygnałowy, a remonty moich thorensa i duala zlecałem zapaleńcom.Winters pisze:
@JacK -> bez przesady z czasem; to był w zasadzie projekt tylko i wyłącznie weekendowy i to z dużymi przerwami; dlatego zajął aż ponad trzy miesiące.
Kuzma Stabi S, Rega RB300, Dynavector DV - 10X5, Sonneteer's Sedley (first edition), AVM Competition, B&W CDM1NT
- krolix
- Posty: 894
- Rejestracja: 03 sie 2011, 00:39
- Lokalizacja: Gdańsk
- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Różnica pomiędzy samochodami a a np. sprzętem Hi-Fi, rowerami, czy aparatami fotograficznym jest taka, ze wintydż z drugiej grupy można z powodzeniem użytkować na co dzień, tak jak ja, a z samochodami trochę trudniej.Winters pisze: renowacji starych samochodów albo czegokolwiek
Dla mnie ten fakt jest dodatkową zachętą i rekomendacja, a efekt bardziej cieszy
-
- Posty: 4157
- Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
- Lokalizacja: K-ków
Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Bo ktoś taki ma kaprys, tak lubi i to Go cieszy....motown pisze:Pytam całkiem serio, bo nie rozumiem tego zboczenia...
Ciekawi mnie jakie wytłumienie było wcześniejWinters pisze:Dalej, przykleiłem nowe wytłumienie z watoliny o grubości 4cm.
Watolina daje taki dobry efekt ;
Winters pisze:O brzmieniu już pisałem i uważam je za rewelacyjne.
Ostatnio zmieniony 27 gru 2012, 12:01 przez eenneell, łącznie zmieniany 1 raz.
- motown
- Posty: 766
- Rejestracja: 31 sie 2011, 20:07
Re: Wharfedale W70.D - ze śmietnika na salon
Okej, wszystko jasne, każdy ma jakąś szajbę
Wrażenie lepszości, wyższości, inności etc. jest zawsze subiektywne i trudno zmierzyć czy te pudła grają faktycznie lepiej od innych, ale jeśli Tobie się podoba to właściwie nic innego się nie liczy. Chciałeś skompletować sprzęt z epoki, jesteś miłośnikiem vintage, spoko.
Muszę przyznać, że wygląda to dobrze i pewno brzmi podobnie. Może nieco staroświecko, ale wytwornie. Niewątpliwie ten zestaw ma klasę i charakter ;]
Gratuluję i podziwiam Twoją szajbę
ps. tak z ciekawości zapytam, na ile wyceniasz teraz te kolumny? Czy może już są bezcenne? ;]
Wrażenie lepszości, wyższości, inności etc. jest zawsze subiektywne i trudno zmierzyć czy te pudła grają faktycznie lepiej od innych, ale jeśli Tobie się podoba to właściwie nic innego się nie liczy. Chciałeś skompletować sprzęt z epoki, jesteś miłośnikiem vintage, spoko.
Muszę przyznać, że wygląda to dobrze i pewno brzmi podobnie. Może nieco staroświecko, ale wytwornie. Niewątpliwie ten zestaw ma klasę i charakter ;]
Gratuluję i podziwiam Twoją szajbę
ps. tak z ciekawości zapytam, na ile wyceniasz teraz te kolumny? Czy może już są bezcenne? ;]
Pay for that motherfucker record
The Motown Sound™
The Motown Sound™