Pierwsze koty za płoty. Trochę rozejrzałem się w temacie, oceniłem czym trzeba się zająć. Co jest proste, co sprawi problem. Na pierwszy ogień poszła najważniejsza płytka, czyli moduł sterujący zawierający przedwzmacniacz napięciowy, drivery, kondensatory zasilacza stabilizowanego, przekaźniki wyboru wejścia. Płytka została przemierzona element po elemencie. Uszkodzone części zostały wylutowane. Widać było gdzie poprzedni grzebacz szukał uszkodzenia. Niestety dla niego kilka uszkodzonych elementów przeoczył. Tranzystory pozamieniał na tanie chińskie ISC. Rezystory bezpiecznikowe na zwykłe. To nie mogło się udać. Szczęśliwie przeżyły trudne do zdobycia podwójne tranzystory NEC nie mające żadnych zamienników, J-FETy, a także poczwórne diody. Padły drivery, trochę rezystorów w tym bezpiecznikowe, diody Zenera, a nawet jeden LED
Na ten moment mam płytkę przygotowaną do montażu. Mam zamówione chyba wszystkie potrzebne elementy. Udało się kupić oryginalne tranzystory, ale tanio nie było. Wszystko powinno dotrzeć przed weekendem, więc będzie co robić.
Małe podsumowanie pierwszych kosztów:
Elektrolity + parę rezystorów : 300 PLN
Rezystory emiterowe + bezpiecznikowe 100 PLN
Tranzystory sterujące 140 PLN.
Pewnie z 10 godzin ślęczenia nad schematem, zestawieniami elementów, kontrolą elementów.
Prace poszły trochę do przodu. Na pierwszym zdjęciu uzupełniony o brakujące elementy blok sterujący. Oczywiście jeszcze nie uruchomiony, bo sam nie zadziała. ale już prawie gotowy do montażu w obudowie.
Na drugim zdjęciu wyczyszczony ze złomu blok zasilacza i tranzystorów końcowych. W sumie szkoda że nie zrobiłem zdjęcia przed rozlutowaniem, bo to co tam się zadziało to szok. Podrutowane i posmarkane rezystory emiterowe, to najgorsza sprawa. Ale było też sporo popalonych rezystorów bezpiecznikowych. Z dwunastu tranzystorów mocy, przeżyły trzy. Ja się w ogóle zastanawiam co trzeba zrobić żeby tak wypalić wzmacniacz. Tranzystory robiły pełne zwarcie zasilacza, a mimo to diody prostownicze przeżyły, bezpieczniki sieciowe też. Oby trafa były ok, bo jakby były spalone, to by to położyło mój projekt na następne kilka lat.
Na ostatnim zdjęciu bateria głównych kondensatorów. 4x 22000uF 80V. 250 PLN jeden. Są sprawne na szczęście. Są wielkości małej puszki po piwie, a całość waży 2,5kg
Jak będziesz chciał zdjąć charakterystyki tranzystorów to charakterograf mogę znieść do warsztatu.
Serwis i projektowanie elektroniki, także audio http://www.ldl-elektronika.pl
Prawo Hofstadtera mówi: skomplikowana czynność zawsze zajmie więcej czasu niż zaplanowano także jeśli planując brano pod uwagę prawo Hofstadtera.
Z seriami różnie bywa, czasem oznakowanie identyczne a jeden wpadnie z środka a inny z brzegu wafla. Problem bo wyjściowe to koszt i worka się nie kupi. Z mojego doświadczenia wynika, że większość końcówek mocy fabrycznie jest montowana z tranzystorów jak leci. Większy problem z mosfetami ale w dobrym układzie i to powinno być zabezpieczone.
W sumie najważniejsze to nie kupić podróbek.
Serwis i projektowanie elektroniki, także audio http://www.ldl-elektronika.pl
Prawo Hofstadtera mówi: skomplikowana czynność zawsze zajmie więcej czasu niż zaplanowano także jeśli planując brano pod uwagę prawo Hofstadtera.
Gdyby tranzystory bipolarne połączyć na ostro równolegle wtedy jeden zebrał by na siebie większość prądu. Ten który przy najniższym Ube przepuszcza przez siebie największy prąd kolektora. Ten tranzystor grzał by się najmocniej popadając w termiczną ucieczkę (thermal runaway) aż do zniszczenia jeśli przekroczony zostanie się zakres bezpiecznej pracy: SOA. Gdyż im wyższa temperatura tym przy danym Ube większy prąd kolektora i też większe wzmocnienie prądowe. Aby temu zapobiec stosuje się rezystory emiterowe, czyli lokalne ujemne sprzężenie zwrotne balansujące prąd pomiędzy tranzystorami. Jeśli tranzystor przewodzi większy prąd na rezystorze emiterowym odkłada się większe napięcie odejmując się od Ube. Prawidłowo zaprojektowany wzmacniacz powinien pracować z tranzystorami o rozrzucie jakie przewidywał producent dla najgorszego przypadku. Inaczej zalew reklamacji albo koszty selekcji zabiły by projekt.
Dziś jest kłopot z dobrymi tranzystorami wyjściowymi bo dobry tranzystor bipolarny o dużym SOA zajmuje mnóstwo krzemu i się nie opłaca. Podróbki czy nawet "nowe" serie zalały rynek. Mogą mieć nawet podobne parametry statyczne ale mniejsza struktura a co za tym idzie obszar bezpiecznej mocy strat jest mniejszy i czasem wybuchają.
W przypadku mosfetów i pracy w zakresie liniowym Istotny jest przebieg zmian transkonduktancji od temperatury a ta potrafi rosnąć w pewnym interesującym nas zakresie prądów czyli mamy zjawisko podobne do ucieczki termicznej które może zaowocować przekroczeniem SOA i zniszczeniem. Balansujące zachowanie parametrów mosfetów ma duże znaczenie w pracy przełącznikowej gdzie główne straty powstają na rdson która rośnie wraz z temperaturą. Współczesne mosfety w większości nie są produkowane do pracy liniowej i ich parametry w tym zakresie są jakieś - stąd może zaistnieć potrzeba selekcji.
Serwis i projektowanie elektroniki, także audio http://www.ldl-elektronika.pl
Prawo Hofstadtera mówi: skomplikowana czynność zawsze zajmie więcej czasu niż zaplanowano także jeśli planując brano pod uwagę prawo Hofstadtera.
Czyli zastosowanie tranzystorów z jednej serii nie jest krytyczne. Jest problem ze znalezieniem wylutów w takiej ilości, bo ile jest wzmacniaczy z trzema parami na kanał do rozbiórki? Jest jeden sprzedawca na Allegro który ma ponoć 80 par. Ale na pytanie o jedną serię, odpowiedział negatywnie. W komentarzach ludzie piszą, że tranzystory wyglądają na oryginalne i pracują poprawnie. Mam też drugie źródło, gdzie człowiek ma pięc identycznych par, a tylko jedną musiałby dołożyć inną. Ale jest też 2x droższy. Na ebay-u zero godnych zaufania ogłoszeń. I co wybrać? A może czekać i polować?