Kiedyś popełniłem podobny temat - nieco szerzej rozumiany, bo dotyczący rozwijania horyzontów muzycznych w ogóle, niezależnie od nośnika (
viewtopic.php?f=28&t=17121)
Ale odpowiadając na Twoje pytanie: ja w pewnym sensie zaczynam zabawę od nowa. Miałem jeszcze niedawno blisko 100 płyt (dużo/mało - dla jednych dużo, dla innych drobiazg), teraz mam kilkanaście, które dają się słuchać, więc de facto zaczynam zbieranie od nowa. 2 lata temu, kiedy zaczynałem zbierać, kupowałem dużo nowych płyt (szczególnie muzyka filmowa), kierując się trochę nazwiskiem, w przypadku filmówki obrazem. Myślę, że co najmniej 30-40% tego co kupiłem wylądowało na talerzu raz lub dwa tylko. Strata przy odsprzedaży na szybko - potężna.
Teraz, z racji innej sytuacji finansowej, podchodzę do tematu odmiennie. Założyłem sobie kilka warunków, które powinny być spełnione, żebym kupił czarny krążek. Jeśli nie będą, a mimo to chcę daną muzykę mieć pod ręką to kupię za 10-15 zł CD lub poleci z Tidala.
Warunki dla płyt winylowych:
a) będę do tej płyty ciągle wracać, czyli przewiduję wiele odtworzeń. Oczywiście najlepiej to się sprawdza w przypadku płyt, które już dobrze znam, typu "Kind of Blue" czy "Brothers in Arms", gdzie z góry mogę założyć, że frezowanie będzie intensywne. W przypadku rzeczy nieznanych - jednak najpierw kilkukrotny odsłuch ze streamera albo CD i dopiero potem decyzja czy to jest płyta, którą będę intensywnie kręcił.
b) tylko dobrze zrealizowane nagrania i, w miarę możliwości, dobre tłoczenia , które będą po prostu świetnie brzmieć z winyla. Tu oczywiście kłania się MoFi lub Analouge Productions, płyty japońskie itd oraz dobre tłoczenia z epoki. Kilka razy się zawiodłem, mimo posiadania wcześniej przyzwoitego toru odsłuchowego - niektóre płyty po prostu nie brzmiały i byle CD zmiatało je dźwiękowo z powierzchni.
c) tylko VG+ lub lepiej.
d) okładka nie gra, gra płyta - czyli w dużo mniejszym stopniu obchodzi mnie stan okładki niż stan płyty (choć oczywiście jak jest super okładka w super stanie to...to super!)
Wyjątki od reguły - oczywiście

Jakie będą? To płyty emocjonalne, związane z górną i chmurną młodością, z artystami, których uwielbiam od lat i po prostu serce każe mieć ich najlepsze (albo wszystkie) dzieła na najcudniejszym nośniku. Przykład: mało która płyta Springsteena naprawdę dobrze brzmi, ale ja gościa uwielbiam od tylu lat, że i tak kilka płyt postaram się ponownie na półkę postawić. Może jakieś mega wydania klasyki, do której zajrzę pewnie raz na rok, ale fajnie byłoby ją mieć? Coś, co kupię pod wpływem chwili, np. na koncercie? Coś z bargain bin za parę złotych?
Takie sobie zrobiłem wytyczne. Powstały one na bazie kilku założeń dodatkowych:
1. Nie mam nieograniczonego dostępu do kasy - wręcz przeciwnie. Muszę więc - tym razem - mądrze wybierać. A, jak wiadomo, ludzie niezbyt majętni powinni kupować mało, ale drogich i dobrych rzeczy.
2. Nie jestem kolekcjonerem, nie zależy mi zbytnio na unikatach, specjalnych wydaniach itp. Moim celem jest odsłuch, nie posiadanie.
3. Nie zamierzam handlować płytami, więc nie kupuję płyt z założeniem, że ich wartość wzrośnie i będę mógł je dobrze sprzedać. To się może zmienić, ale wtedy to już byłby biznes, a nie moje prywatne zbieractwo, więc inne zasady wchodzą w grę.
Tak to u mnie wygląda. Czy uda mi się wdrożyć te zasady w życie? Zobaczymy

Jest: Thorens TD-125 + ramię Micro Seiki, Arcam FMJ CD23, Scott 480A, Vienna Acoustics Haydn Jubilee, RA Labs Mini Reference Monitors
Był: Technics SL-Q2/1500C/1200GR, Luxman L435, JVC AX1, NIKKO TRM750, Scott A406, Dali Icon 6, Thiel Cs 1.2