Trochę się miotam z tematem czyszczenia, jak g..o w przeręblu ...
Mam na początku zabawy z winylem trochę nowych płyt a używane pewnie też się zaczną pojawiać.
Wszystko myję na starcie w pobliskim sklepie audio, gdzie mają ultradźwiękową myjkę.
Problem w tym że na umytych (nowych) płytach nie słyszę specjalnie efektu tzn. dalej trzeszczą jak przed myciem - oczywiście nie ma jakiegoś dramatu, ale specjalnie zmiany również.
Po umyciu zawsze przed odsłuchem przecieram na sucho szczotką velvet a potem na mokro zestawem (płyn + szmatka):
http://winyle.pl/plyny-do-czyszczenia-p ... 120ml.html
niby jest troche lepiej, ale nie tak jak bym się tego spodziewał.
Co polecacie? Zainwestować w pistolet np. zerostat? A może są lepsze płyny antystatyczne niż ta w/w nagaoka.
Myjki ręcznej raczej (?) nie chcę kupować - nie widzę sensu mając dostęp do ultradźwiękowej.
Ps. Jak bym miał 7 koła na zbyciu to kupiłbym nittygritty mini-pro 2 i nie byłoby problemu, ale przy kilkunastu płytach i przyroście tak ze 2 do 3 lp na miesiąc to inwestycja w taką myjkę pozbawiona jest sensu...