Sprawa wygląda tak: mój gramofon ostatnio zaczyna mieć napady w postaci takiej, że jak słucham płyty to na początku stroboskop stoi normalnie bez ruchu, po jakimś czasie paski delikatnie zaczynają uciekać w lewą stronę. Przy szybkim rzucie okiem tego nie widać ale jak się patrzy na niego chwilę to zaczyna się dostrzegać. Potem zazwyczaj pod koniec płyty jest wszystko okej. Paski jadą minimalnie, nie zauważyłem wpływu na dźwięk, ale niestety jestem maniakiem na tyle, że wszystko musi być idealnie Zrobiłem test na sucho bez płyty, że włączyłem tylko silnik i kręcił sie tak przez 30 minut i w ogóle się nie rozjeżdżał.
Ogólnie jest to automat i przy kliknięciu start pare razy coś pyknie/kliklnie, podniesie się ramie coś tam kliknie, przejedzie kliknie, opadnie i znowu kliknie i gra. W funkcji "motor start" w zasadzie tylko startuje bez tych dźwięków przestawiania się różnych dźwigni. Jest to direct drive.
Nie zauważyłem tego uciekania wcześniej. Dopiero po przelutowaniu kabla z DIN5 na RCA jakoś wpadło mi to w oko. Ale tak jak mówię, mogło to dziać się wcześniej, ciężko mi uwierzyć, że to mogłoby być problemem. Przez całe wakacje miałem gramofon na drugim koncu pokoju więc nawet nie widziałęm strobo, dopiero jakiś czas temu został postawiony prawie pod nosem.
Od czego proponujecie mi żebym zaczął przegląd? Jest sesja więc mam dużo czasu xD
