Przedwzmacniacz SONY TA-E77ESD - mały serwis

Żeby nie było za cicho
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
chudy_b
Posty: 4099
Rejestracja: 05 lis 2013, 14:54
Lokalizacja: Wólka

Przedwzmacniacz SONY TA-E77ESD - mały serwis

#1

Post autor: chudy_b »

Na mój stół trafił przedwzmacniacz SONY TA-E77ESD. Pomyślałem, że napiszę o moich perypetiach z nim związanych bo w sieci jest bardzo mało informacji serwisowych o nim, w szczególności o DACu. DAC oparty jest na przetwornikach PCM56P i jest strasznie skomplikowany. W porównaniu ze współczesnymi niemal jednoukładowymi przetwornikami, to jest jakiś kosmos. Przedwzmacniacz sterowany jest procesorem, ale wszystkie wyjścia załączane są osobnymi przekaźnikami. Jest ich w środku pokaźna ilość. Na wyjściu znajduje się wzmacniacz o dość klasycznej budowie opisany jako Control Amp z tranzystorami końcowymi 2SC3514/2SA1383 i bardzo ciekawym poczwórnym J-FETem 2SK244 w stopniu różnicowym. Bardzo podobny, choć prostszy, do stopnia sterującego z końcówki mocy N77/N80.

Sprzęt kupiłem jako lekko uszkodzony. Sprzedający wspomniał o trzeszczących potencjometrach i zniszczonych śrubach. W rzeczywistości okazało się że potencjometrom i przełącznikom nic nie dolega, za to nie działa DAC. Sprzęt jest w bardzo dobrej kondycji wizualnej. Okazało się także że był raczej bardzo mało używany.

Na początek poszedł recap. Jeden z serwisantów z YT wspomniał w wielu swoich filmach, że nie ma dobrego zdania o zielonych Nichiconach, a różowe Duorexy to już śmietnik kompletny. W urządzeniu siedzi około 120 kondensatorów, z czego połowa w DACu. Wymieniłem wszystkie za wyjątkiem zasilacza. Z tej liczby tylko cztery miały zaniżoną o ponad 20% pojemność. Reszta w idealnym stanie. Zasilacza nie ruszałem, bo zabudowany jest tak niefortunnie, że nie sposób go wyjąć bez dużej demolki. Inne kondensatory były sprawne, więc te w zasilaczu odpuściłem, choć wiem, że to przede wszystkim one powinny być wymienione.

A teraz historia DACa. Umieszczony jest od spodu urządzenia w jakby osobnej zatoce i już ktoś z nim walczył. Niestety jakiś rzeźnik. Objechał połowę śrub, kilka zgubił. Nawet udało mu się wyłamać gniazda śrub, choć nie wiem jakim cudem. Na szczęście działania zakończył na rozkręceniu sprzętu. Z lutownicą się nie pchał. Podszedłem do sprawy metodycznie, czyli od sprawdzenia sygnału w kilku miejscach przetwornika. Niestety zabrałem się za to od dupy strony, czyli od wejścia. Od dupy strony, bo okazało się, ze DAC jest.... w całości sprawny. Gdybym zaczął od wyjścia, wystarczyłby jeden pomiar. SONY jednak się w tej konstrukcji nie popisało. Schemat zawiera masę kluczowych błędów, a płytka DAC wygląda jak z warsztatu DIY. Kupa dolutowanych od strony druku rezystorów, kondensatów i krosów. Początkowo myślałem, że to ten magik od śrubek coś walczył, ale jednak nie. To fabryka odstawiła takie druciarstwo. Widać to na jednym, ze zdjęć.

Co było przyczyną ciszy z wejścia cyfrowego? Ano sygnał z DACa wchodzi na płytę główną jedyną niewyjmowalną a wlutowaną wtyczką. Co nie przeszkadza w próbach jej wyszarpania. No i tak nią ktoś szarpał, że poobrywał druk wokół pinów gniazda. Bardzo trudno było to wypatrzeć. Poruszenie gniazda sondą oscyloskopu ujawniło problem.

No i to by było na tyle. Przede mną drugi egzemplarz, który jest u mnie pewnie z 10 lat i DAC tez nie działa. Jakoś nie chciało mi się za to wczesniej zabrać. Tak naprawdę w dzisiejszych czasach ten DAC jest tu potrzebny jak krowie siodło ;)
Załączniki
Sony TA E77ESD + zwłoki N77 w reanimacji
Sony TA E77ESD + zwłoki N77 w reanimacji
Tak to sobie siedzi w obudowie.
Tak to sobie siedzi w obudowie.
DAC od strony druku
DAC od strony druku
DAC od strony elementów
DAC od strony elementów
Rzut oka na płytę główną
Rzut oka na płytę główną
Źródło problemu z DAC
Źródło problemu z DAC
ODPOWIEDZ