Sprzęt kupiłem jako lekko uszkodzony. Sprzedający wspomniał o trzeszczących potencjometrach i zniszczonych śrubach. W rzeczywistości okazało się że potencjometrom i przełącznikom nic nie dolega, za to nie działa DAC. Sprzęt jest w bardzo dobrej kondycji wizualnej. Okazało się także że był raczej bardzo mało używany.
Na początek poszedł recap. Jeden z serwisantów z YT wspomniał w wielu swoich filmach, że nie ma dobrego zdania o zielonych Nichiconach, a różowe Duorexy to już śmietnik kompletny. W urządzeniu siedzi około 120 kondensatorów, z czego połowa w DACu. Wymieniłem wszystkie za wyjątkiem zasilacza. Z tej liczby tylko cztery miały zaniżoną o ponad 20% pojemność. Reszta w idealnym stanie. Zasilacza nie ruszałem, bo zabudowany jest tak niefortunnie, że nie sposób go wyjąć bez dużej demolki. Inne kondensatory były sprawne, więc te w zasilaczu odpuściłem, choć wiem, że to przede wszystkim one powinny być wymienione.
A teraz historia DACa. Umieszczony jest od spodu urządzenia w jakby osobnej zatoce i już ktoś z nim walczył. Niestety jakiś rzeźnik. Objechał połowę śrub, kilka zgubił. Nawet udało mu się wyłamać gniazda śrub, choć nie wiem jakim cudem. Na szczęście działania zakończył na rozkręceniu sprzętu. Z lutownicą się nie pchał. Podszedłem do sprawy metodycznie, czyli od sprawdzenia sygnału w kilku miejscach przetwornika. Niestety zabrałem się za to od dupy strony, czyli od wejścia. Od dupy strony, bo okazało się, ze DAC jest.... w całości sprawny. Gdybym zaczął od wyjścia, wystarczyłby jeden pomiar. SONY jednak się w tej konstrukcji nie popisało. Schemat zawiera masę kluczowych błędów, a płytka DAC wygląda jak z warsztatu DIY. Kupa dolutowanych od strony druku rezystorów, kondensatów i krosów. Początkowo myślałem, że to ten magik od śrubek coś walczył, ale jednak nie. To fabryka odstawiła takie druciarstwo. Widać to na jednym, ze zdjęć.
Co było przyczyną ciszy z wejścia cyfrowego? Ano sygnał z DACa wchodzi na płytę główną jedyną niewyjmowalną a wlutowaną wtyczką. Co nie przeszkadza w próbach jej wyszarpania. No i tak nią ktoś szarpał, że poobrywał druk wokół pinów gniazda. Bardzo trudno było to wypatrzeć. Poruszenie gniazda sondą oscyloskopu ujawniło problem.
No i to by było na tyle. Przede mną drugi egzemplarz, który jest u mnie pewnie z 10 lat i DAC tez nie działa. Jakoś nie chciało mi się za to wczesniej zabrać. Tak naprawdę w dzisiejszych czasach ten DAC jest tu potrzebny jak krowie siodło
