Co kręcisz? (czyli czego aktualnie słuchamy na winylu)

[Cracker]

Tom Waits - Real Gone

[Myszor]

Bryan Adams "Reckless"

[gk1]

U mnie klasycznie

[Zbyszek 1963]

QUEEN-greatest hits

[MMarek]

Edyta Górniak - Glow On / Your High

[Zbyszek 1963]

Simply Red - Picture Book

[RadTang]

Yes - Tormato (1978 / 1978, Europe) https://www.discogs.com/Yes-Tormato/release/6460931

Nigdy nie przepadałem za Yes. Drama (1980) był ok ale Tormato to w mojej opinii bardzo słaby album. Po prostu nie czuję tej muzyki. Nie znajduję w niej nic dobrego dla siebie.

Wyedytowane, choć i tak to nie ma sensu.

[Cracker]

Rick Wakeman - The Six Wives Of Henry VII

[lopek3]

Tormato to straszliwy, niesłuchalny knut

[konrads0]

Nigdy się też tego nie pozbędę bo jest w niesprzedawalnym stanie G...

No w tym stanie, to być może, ale płyta świetna...

[konrads0]

Michael Jackson - Bad

[RadTang]

Nigdy się też tego nie pozbędę bo jest w niesprzedawalnym stanie G...

No w tym stanie, to być może, ale płyta świetna...

Zwykle u mnie G oznacza klikacza, pykacza strasznego. Dźwiękowo może być ok.
Tu raczej G+. Jeden pies ostatecznie.

[Cracker]

Rick Wakeman - Journey To The Centre Of The Earth

[MMarek]

Tak się od dłuższego czasu zastanawiam - czytając "recenzje" kolegi RadTang'a w tym wątku nt. niektórych albumów i wykonawców i sam już nie wiem - czy milczeć dalej czy jednak zabrać głos...

Ale nawet moja wrodzona cierpliwość ma jednak swoje granice...

Patryku - wierz albo nie, ale np. Supertramp czy Yes jak idzie o grupy albo np. Meat Loaf jak idzie o piosenkarzy to postaci wybitne w muzyce. Ich twórczość może nie być tą, której będziesz słuchać na codzień, ale pisanie cyt. knut, Bylejakitramp czy podobne epitety, których używasz, a których mi się ani nie chce szukać ani cytować powodują, że nie tylko się ośmieszasz - bo to Twoja sprawa, ale w ten sposób obrażasz innych forumowiczów, a to już jest co najmniej niestosowne.

Dla mnie nieosłuchanie nie jest tutaj okolicznością łagodzącą.
Ignorancja bardziej mi pasuje.

Tym bardziej, że napisałeś już pod koniec marca:

niepotrzebnie feruję sądy (na dodatek kiepsko uzasadnione). Miało to być żartobliwe ale, że moje poczucie humoru jest zerowe więc wyszło jak wyszło.

To było a propo's Supertramp - pamiętasz?

Rada od starszego kolegi: Warto wiedzieć co się pisze, a nie pisać co się wie, albo się wydaje że się wie.
Jeśli ma to być sposób na bycie kontrowersyjnym - to przynajmniej dla mnie taki sposób jest chybiony.

[RadTang]

Po prostu nie wszystko mi podchodzi. A nie wszystko co wszyscy lubią musi też i mnie się podobać. Ja nie we wszystkim widzę geniusz. Meat Loaf w ogóle nie trawię. Zatrzymałem się tylko na debiucie, kupionym z ciekawości.

Zresztą, odechciewa mi się czegokolwiek pisać bo i jakie ma to znaczenie... wszyscy wszystko lubią i tyle...

Edit: Zdania nie zmienię ale powinienem popracować nad wyrażaniem opinii. Bo to chyba o to chodzi.
A im gorzej z humorem tym chyba gorzej piszę.