Witam serdecznie.

[Martynka]

Cześć,

Przeczytałem parę tematów i postanowiłem się zarejestrować aby móc uczestniczyć w Waszych burzliwych dyskusjach. Co do sprzętu jaki posiadam czy posiadałem ograniczę się tylko do tego co aktualnie jest podłączone do gniazdka i połączone kabelkami ze sobą w celu słuchania muzyki. Aktualnie całkiem świadomie dokonując wyboru, którego będę bronił ile sił, użytkuję pełny zestaw Bang Olufsen'a Beosystem 5000. Skompletowanie i renowacja zajęły trochę czasu ale warto było każdej minuty i złotówki czy euro lub dolara poświęconego by System grał jak nowy. Do winyli używam najlepszego w ich wydaniu tradycyjnego Beogramu 5000 z wkładką MMC4 - około 12 godzin po retipie przez pana Joseph'a Long'a vel Needlestain oraz MMC1 która aktualnie znajduje się za oceanem poddawana zabiegom odnowy biologicznej. Czasem włączam linearny Beogram 5005 ale wydaje mi się że brzmienie dźwięku delikatnie odbiega od tradycyjnego poprzednika. W jakość i barwę brzmienia dużą zasługę ma Beomaster 5000 zbudowany nie przez księgowych a po to by pobić akustycznie konkurencję z Japoni, która w latach 80 tych zaczęła królować na rynku audiofilskim. Ostatnim elementem, którego znalezienie i zdobycie zajęło najwięcej czasu a który nadaje całości pełni analogowym dźwiękom harmonii, rozpiętości, jasności, który wręcz uderza dołem i cudownie wybrzmiewa górą nie zapominając o środku są kolumny Beovox M70, prawdopodobnie najlepsze głośniki jakie B&O stworzył (pracując nad nimi paręnaście lat) ale i jedne z lepszych jakie kiedykolwiek powstały. Dzięki systemowi wróciłem również do kaset które pierwszy raz brzmią jak trzeba a CD na CD50 z przetwornikiem BurrBrown PCM53JP-V sprawia że muzyka ze srebrnego krążka nie brzmi jak z MP3. Niedowiarków i malkontentów porównujących sprzęt B&O do mebli z Ikeii zapraszam na odsłuch. To tyle ode mnie tutaj, reszta w odpowiednich wątkach.

Snobistycznie pozdrawiam ( bo jak kiedyś usłyszałem tylko snoby używają B&O ) a teraz zagłębiam się w lekturę forum....

[Peliks]

Cześć. Martynka to męskie imię ??????? Koniec świata Pozdrawiam. Marek (mężczyzna).

[Martynka]

Martynka to nie jest męskie imię ale w tym przypadku nick, historia zbyt długa, nudna i bez polotu by ją przestawiać.

[Peliks]

Martynka to nie jest męskie imię ale w tym przypadku nick, historia zbyt długa, nudna i bez polotu by ją przestawiać.

Mój nick wziął się od tego że moja córka (najstarsza, nota bene Martynka) w najmłodszych latach zamiast F mówiła P i gdy dostała na trzecie urodziny żółwia nazwała go Feliks. Pozdrawiam. Marek.

[Martynka]

Ja na imię mam Marcin. A Martynka... ciągnie się za mną odkąd byłem ślicznym dzieciątkiem

[ozii]

Haha, w pierwszym poście nic nie zrozumiałem, ale w twoim ostatnim śmiem twierdzić, że jesteś ładnie zakręcony, w sensie oczywiście pozytywnym, na punkcie winyli

Cześć

[mrcnoos]

Marcin wita Marcina. Czołem.

[Regsoft]

Cześć !

[Martynka]

Cześć Ozii

Hmmm, ale o winylach był tylko jeden post ten pierwszy i ostatni zarazem reszta to "spuszczanie się" nad Martynką. Bez skojarzeń proszę . Chyba że nie zrozumiałem czego Ty nie zrozumiałeś... a zresztą przestałem sam rozumieć co właśnie napisałem.

Co do winyli lubię ten dźwięk i cały rytuał: wybrać płytę, wyciągnąć płytę z wielkiej okładki, przetrzeć płytę z kurzu i śmieci, położyć płytę zastanawiając się na którą stronę najpierw. Podnieść klapę i patrzeć jak po wciśnięciu play ramię przesuwa się precyzyjnym ruchem i opuszcza celujac samo dokładnie gdzie trzeba, potem parę pykniec i delikatnych szumów aż w końcu dźwięk, łagodny lub ostry, mocny lub delikatny w zależności od tego co poleci ale zawsze pełny, ciepły, kompletny. Potem jeszcze parę razy repeat aby nie trzeba było samemu ponownie puszczać play, choć za każdym razem i tak patrzę jak ramię podnosi się do góry i znów samo wraca na start. Magia... Ale to nie tylko o winyl chodzi. Ogólnie zawsze muzyka jest ze mną. Na treningu i wielokilometrowych spacerach z psem w aucie w domu. Ale dla mnie muzyka to jakość, nie może być tłem, ma być centrum i dawać przyjemność. Zawsze gdy tylko mogę w uszach siedzą Bose, w każdym aucie które miałem kierowalem się zestawem audio. Był Becker, Nakamichi, Bose, Harman, Cabasse, W&B. W domu było niemal wszystko ale jakoś mimo czystości, jakości, czegoś brakowało. Siegnałem po stare 30 letnie B&O i okazało się że nie ważne czy masz 60 czy 300 W nie
ważne czy sprzęt za tysiąc czy dziesięć tysięcy, jeżeli nie ma w nim tego czegoś czego szukasz, nie jest nic wart. Ja odnalazłem to. Najpierw sam amplituner na starych kolumnach Infinity RS6000 okazał się mieć to coś, potem gdy zrobiłem CD i puściłem pierwsza płytę doznałem szoku, to nie jest ta płyta która leciała jeszcze wczoraj na innym sprzęcie, to arcydzieło muzyki, akurat byłem sam w domu, ciemno i cicho i muzyka, ta muzyka... niebo. Pamiętam te ciary i gęsia skórkę na całym ciele. Potem gdy zdobyłem Beovox M70 i puściłem pierwszy raz muzyki miałem w oczach łzy. Serio stary facet wzruszył się jak dziecko z prezentu o jakim marzył. Gramofon to tylko uzupełnienie zestawu i pewien fetysz. Aczkolwiek nie pamiętam kiedy ostatnio włączyłem CD odkąd założyłem nową igłę.

Wiem... rozpisałem się, ale tego i tak trzeba doświadczyc żeby zrozumieć o czym piszę i życzę każdemu żeby znalazł to coś.

[cooledit]

Cześć !

[Taihenwarui]

Witaj!

[Darkos]

Witaj!

[konrads0]

Cześć

[Dziadek]

Hej

[Martynka]

Dziękuję wszystkim za powitanie.