Z czasów szkolnych zachowała się częsć mojej kolekcji winyli (głównie wydania polskie oraz węgierskiej pepity). Jak chyba wszyscy tutaj, przeżyłem fascynację cyfrowym dżwiękiem (pamiętam pierwszą w polskim radiu audycję prezentującą muzykę z CD na odtwarzaczu z prywatnego importu ), ale kiedy nastała era pecetów i mp3 zacząłem miec wątpliwości. Zawsze przedkładałem jakość brzmienia nad wygodę obsługi odtwarzacza, a kompresja zabija dźwięk. Z wiekiem zrobiłem sie sentymentalny i postanowiłem wrócić do dawnych klimatów. W tym celu zakupiłem używanego bernarda, przeprowadziłem kompleksową renowację, przy okazji znacznie poprawiając jego parametry użytkowe. Zależało mi na sprzęcie z "epoki", więc do łask wróciły tonsile (odmiana altusów 70 z kopułkami zamiast tubowców). Współczesny jest tylko amplituner pioneera. I jest cudownie! Odkrywam stare płyty na nowo, wracaja dawne wspomnienia....... Niedawno zakupiłem dsotm i wywh floydów w b. dobrym stanie, o czym zawsze marzyłem, aby mieć na półce. Będą kolejne zakupy 
Przy okazji chciałbym poznać opinię kolegów n/t fonografii węgierskiej z lat 70-tych. W jednym z wątków na forum, jakość produktów pepity usytuowano niżej niz polskich. Nie zgodzę się z tą oceną. Mam kilkanaście płyt min. locomotivu gt, omegi, generalu, skorpio i kupowałem je własnie dla dobrej dynamiki nagrań i klarownego dźwięku nieosiągalnego dla wydań np sbb polskich nagrań .
Tyle na początek tytułem forumowej inicjacji, pozdrawiam miłośników magii dobrego dźwięku!
