Szanując rytuały Tubylczej Wredoty i nie chcąc uchybić jej starszyźnie- kłaniam się.
Pierwotnie jestem wsiąknięty w muzykę, wtórnie natomiast w same gramofony i techniczne przyległości.
Pomimo gramofonowej zajawki pozostaję w szacunku do CD, co plasuje mnie po stronie nieortodoksów, a według niektórych klasyfikacji pewnie nawet jako odszczepieńca. W muzyce wyżej cenię emocje niż sam dźwięk.
Dziękuję za uwagę i do zobaczenia w ogniu dyskusji

Krzysiek