
Pacjentki wyglądają tak (i będą stały na tymże drewnianym starym parkiecie)

Ich wymiary to 32 szer/27 głęb bez maskownic/56 wys. Waga 15kg sztuka
Siedzę na kanapie lub w uszaku podczas odsłuchu - przyjmijmy, że to kanapa i uszy wędrują gdzieś na 85-90 cm od podłogi. Od jakiegoś czasu podstawiłem pod przody mniej-więcej 4-5cm śruby z podkładkami (pozostałość po meblach IKEA), więc mam kolumny odchylone do tyłu i tweetery celują praktycznie na odpowiednią wysokość. Tył opiera się po prostu o podłogę.
Co chcę osiągnąć? Lepszą kontrolę basu + podciągnięcie sopranów, których nadal jakby ciut mi mało, choć zależy to od źródła (Tidal gorzej, CD lepiej) i jakości nagrania. Jakoś nie wydaje mi się, żeby wzmacniacz był ciemny. Kolumny na pewno są ciepłe i krew nie leje się z uszu w żadnej sytuacji. W kolumnach podkręciłem regulatory sopranów na maksa, treble we wzmacniaczu jeszcze nie ruszyłem. Może nic z tymi sopranami nie osiągnę (i dalej będzie fajnie), ale może coś się uda. Dodatkowy cel - lekki lansik, zabawa z drewnem jako odstresowywacz (turbo-potrzebny) i frajda.
Całość ma być z drewna lub materiałów drewnopodobnych. Projekt jest mega-budżetowy czyli użyję tego co mam w piwnicy - jakieś dwie duże, dość ciężkie płyty (paździerz?) o grubości 2-3cm, coś tam jeszcze się znajdzie.
Bardziej niż o technologię chodzi mi teraz o ideologię. Otóż do głowy przychodzą mi dwa rozwiązania:
a) Klasycznie czyli podnieść je o mniej więcej wysokość winyla (ca 33-35cm), ustawić praktycznie prostopadle do podłogi (minimalnie potem podnieść może standy z przodu na kolcach).
Przykład:

LUB
b) Zostawić je nisko z wyraźnym odgięciem do tyłu - czyli w sumie podnieść je o góra 15-20cm.
Przykład:


W obu wersjach planuję jakieś kolce i - ewentualnie kiedyś - granity na podłogę.
Jakie są Wasze doświadczenia, przemyślenia? Jak zawszę - z góry dzięki za podpowiedzi
