No właśnie ta regulacja jest, ustawienie sprężynki regulowane jest w mojej wersji ramienia niestety nie pierścieniem, jak to było w ramieniach (ramionach?) z I połowy lat 80tych, ale wkrętakiem. Ponieważ nacisk igły był i tak zbyt duży. dodałem równolegle taką samą sprężynkę i dopiero wtedy udało się uzyskać odpowiednią siłę nacisku.jopp pisze:A co zrobiłeś z kwestią regulacji nacisku igły na płytę? Jak wiadomo wkładki piezo mają sporo większy nacisk, a i regulacji tam nie ma (nie licząc pokrętła na sprężynkę).
Wracając do porównania wyników naszych prób.
Nagrania z Artura mają więcej sopranu. Nie wiem tylko, na ile przyczyna leży w przedwzmacniaczu, a jaka część po stronie samego gramofonu. Niestety zauważyłem różnice w działaniu różnych preampów, poprzedni przedwzmacniacz miał totalnie skopaną charakterystykę, w ogóle nie było sopranu. Może warto pogrzebać w przedwzmacniaczu, tym bardziej, że zlokalizowałem już elementy ujemnego sprzężenia zwrotnego, odpowiedzialne za kształtowanie charaktrystyki RIAA.
Koledzy porównujcie Elanor Rigby oraz Here comes the sun, ponieważ Ob.-la-di pochodzą z innych wydań i porównanie może nie być miarodajne.
Kolego Wojtku, ale to właśnie miałem na myśli, najpierw jednak dzięki za informację o rodzaju wkładki.Wojtek pisze:Szefie, stan mint dotyczy płyt nowych, nieużywanych, jeszcze w folii. Chyba nie chcesz nam powiedzieć że miałeś gdzieś uchowany niegrany "Dziwny jest ten świat" do czasu popełnienia nagrania cyfrowego
Według ścisłych standardów, Dziwny jest ten świat nigdy nie był w stanie mint, bo nie był fabrycznie foliowany


No, to zgódźmy się zatem na near mint

Kolego Wojtku, czy uważasz że warto pogrzebać w preampie, czy byś już tak to zostawił? Nie uśmiecha mi się targać do pracy Diory, żeby zrobić test na gramofonie Technics SL-1210MK2 z wkładką Shure M97xE Audiophile, ale może jednak warto? W domu nie mam doskonałych głośników i może nie wszystko słyszę tak jak trzeba, poza tym ciągły pisk w lewym uchu 3150 Hz też mi nie pomaga...