wesh pisze: ↑20 maja 2013, 12:32
Co do GS 464, czy GS 461 (od strony technicznej niczym się nie różnią)... Miałem do czynienia z czterema takimi gramofonami. Trzy przywróciłem do życia, jeden stał się dawcą części.
Jeżeli chodzi o kulturę pracy- to nie oszukujmy się- jest słaba, pracę podtalerzyka na panewce i samego silnika słychać strasznie podczas odsłuchu. Ramie jest proste, głowica przymocowana na stałe do ramienia- ustawienie wkładki niemalże niemożliwe. (chyba, że delikatne w granicach tolerancji otworów, przy głupim szablonie- to się da

)
No i ostatnia sprawa- to nieznośne bzyczenie transformatora- którego nie da się wyeliminować- chyba, że usuniesz go ze środka(istnieje wiele opinii, że to naprawdę działa).
O jego wrażliwości na drewniane stropy nie wspomnę
Ale mimo tego te gramofony mają jeden zasadniczy plus: SĄ PROSTE W OBSŁUDZE... często szaleją w nich obroty, ale najczęściej to wina zaśniedziałego potencjometru, bądź starego paska, można je również dotrymować przez ustawienie potencjometrów P1 i P2 na płytce 'elektroniki'. Oczywiście obroty nigdy nie będą super stabilne, ale można je tak dostawić, że po przełączeniu z 33 na 45 nie trzeba nawet dotykać Pitch-a.
Ostatnio sprawiłem sobie Technicsa i Benek nawet nie umywa się do niego pod względem brzmienia, czy stabilności pracy, ale mimo tego lubię te gramofony, za ich prostą obsługę.
Dodam jeszcze, że z każdym następnym rokiem ich jakość wykonania była coraz gorsza, tak się złożyło, że miałem benki '88, '89, '90... i te z lat 90 były słabiutkie, już nawet podstawa nie była z blachy, a z plastiku, nie mówiąc o anty- skatingu.
A co do ich przerabiania- po swoim przypadku wiem, że to strata czasu i przerost formy nad treścią. Do odsłuchu lepiej używać gramofonów innych marek, a GS-a zostawić sobie od czasu do czasu- jako swoistą sentymentalną podróż.