Niektórzy powinni chyba zmienić hobby...
Jak ktoś szuka idealnego, super-hiper-szczegółowego dźwięku, bez szumów, bez trzasków, bez zniekształceń, z SNR na poziomie 180 dB to niech się przesiada na SACD albo 24-bitowe pliki flac...
Tutaj -
http://winyl.net/viewtopic.php?f=11&t=1136 - zostało powiedziane, że antyskating nie robi właściwie wielkiej różnicy, sam sprawdziłem w praktyce i się z tym zgadzam. Czy ustawię gram czy kilogram - jeden pies! Wiele czytałem na ten temat i już w sumie zgłupiałem. Te cholerne pseudo-audiofilskie dyrdymały odbierają mi radość ze słuchania muzyki. Człowiek kombinuje jak umie najlepiej, kupuje drogie wkładki, a tu się okazuje, że to wszystko źle, na marne i w ogóle beznadziejnie. Śmieją się z ciebie na forum, wychodzisz na półgłówka, musisz zmienić wkładkę, ramię, gramofon - a najlepiej wszystko żeby dobrze grało! Kurde, przecież my dochodzimy do jakiegoś absurdu! Zamiast rozmawiać o muzyce, o płytach to zrzędzimy o jakichś idealnych, perfekcyjnych ustawieniach, bez których (rzekomo) nie idzie słuchać płyt! Ktoś w ogóle osiągnął coś takiego? Ustawił wszystko w absolutnie doskonały sposób? Znacie takiego człowieka? I gdzie to robił? W laboratorium z mikroskopem elektronowym? Czy trzydzieści lat temu nasi ojcowie słyszeli podobny audiofilski bełkot i przechodzili coś podobnego? Nie - zapuszczali jakieś nagranie i zajmowali się ważniejszymi sprawami - na przykład słuchaniem muzyki [sic!], albo rozmową z ładnymi dziewczynami!
Ten pościg za najlepszym na świecie sprzętem i najlepszym ustawieniem nigdy się nie kończy. Pochłania mnóstwo czasu i mnóstwo pieniędzy. A w istocie okazuje się, że to jakieś urojenie, marzenie, które nigdy się nie spełni bo zbyt wiele czynników trzeba wziąć pod uwagę.
Dlatego mam do Was prośbę - zajmijmy się słuchaniem płyt. Więcej słuchajmy, mniej gadajmy. I cieszmy się z każdego winyla, z każdego dźwięku - nawet jeśli zatrzeszczy - bo przecież płyta żyje, opowiada swoją historię, zmienia się, starzeje się, każdego dnia brzmi inaczej. Ale inaczej nie znaczy gorzej. Każdy musi odpowiedzieć sobie sam - czy chce sterylnego dźwięku z laboratorium czy prawdziwego, szlachetnego dźwięku czarnej płyty - z całym dobrodziejstwem inwentarza.