Mianowicie problem polega na tym, że kolumny mają bardzo dobre zejście, tzn. grają bardzo nisko i szybko, ale zakresowi poniżej 100Hz brakuje energii. W muzyce jazzowej, której słucham w 90% nie jest to jakiś straszny problem, ale już rock brzmi dosyć niemrawo. Mam też wrażenie, że w przeszłości było lepiej

Na początku spróbowałem kombinacji ze zwrotnicą i dodałem kondensator na niskotonowcu, żeby zwiększyć stromiznę filtra dolnoprzepustowego (oryginalnie 6dB) i odciążyć głośnik, ale efekt był w zasadzie żaden.
Postanowiłem więc wymontować te głośniki i przyjrzeć im się bliżej. Okazuje się, że jeden ma twardsze zawieszenie a drugi bardziej miękkie. Dodam, że zawieszenia są papierowe. Wzmacniałem je już kiedyś klejem introligatorskim, ale nie zwróciłem wtedy uwagi na tę różnicę "twardości".
W ramach eksperymentu, postanowiłem wstawić w ich miejsce coś produkowanego współcześnie. Z racji ograniczeń budżetowych wybór padł na szerokopasmowe głośniki STX F.30.300.8.MC. Wybrałem je, bo idealnie pasują do obudowy Braunów, mają taką samą impedancję, do tego sztywne zawieszenia płócienne i efektywność 94dB.
Efekt jest, muszę przyznać, dosyć zaskakujący. Obawiałem się, że dostanę bułowaty subwooferowy dźwięk, ale w zasadzie, w ślepym teście ciężko by było by odróżnić te STXy od oryginałów. Jedyna wyraźnie słyszalna różnica to energia na dole pasma. Brzmienie jest w zasadzie takie samo, nie słychać żadnego zubożenia wybrzmień ani utraty prędkości, ale pojawiło się tzw. "pier...."

Pomiar w REW przed i po wymianie głośników wygląda w zasadzie tak samo. STXy są minimalnie głośniejsze o 1-2dB na samym dole pasma, ale nie na tyle, żeby to miało dawać aż taki efekt.
Zawieszenia w STXach są twardsze od tych w oryginalnych głośnikach. Zastanawiam się więc, czy jest jakiś sposób na utwardzenie takich papierowych zawieszeń? Myślę, że problem utraty energii wynika właśnie z utraty sztywności zawieszeń w oryginalnych głośnikach, a przede wszystkim z tego, że się miedzy sobą różnią.
Na zdjęciu wzmiankowane głośniki
