Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

Wszystko razem
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
zoombie
Posty: 1029
Rejestracja: 06 maja 2013, 21:36
Lokalizacja: Łódź

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#1

Post autor: zoombie »

Czy jest możliwe w ogóle osiągnięcie w domu takiego wrażenia słuchowego, jakby się było na koncercie? Czyli zamykam oczy i nie czuję/słyszę/widzę różnicy ? (pytanie zuniwersalizowane ze względu na różnice w preferowanych kanałach informacyjnych)
Bo jeśli tak, to jest się sens spinać, jeśli tylko jest to zbliżanie się do owego ideału, to może lepiej wydawać na płyty niż na sprzęt ...
pawel0777 pisze:Już niedługo Audio Show w Warszawie.Zrób sobie wycieczkę,a mniej więcej będziesz wiedział jakie są możliwości sprzętowe ;)
Tylko chodzi mi o to, że Audio Show i możliwości sprzętowe to jedno, a pomieszczenie, w którym się ostatecznie to poustawia i w dodatku trzeba jeszcze w nim żyć, to niekoniecznie to samo. Więc i raczej nie myślę o wykonywaniu odrębnego pomieszczenia osłuchowego, do sugerował redorange666.

No bo tak czytam sobie i czytam te wszystkie dyskusje o sprzętach, łącznie z targaniem się po szczękach, te wszystkie opinie o głębi, scenie i tak dalej, i marzy mi się, że będę sobie mógł w pokoju ustawić fotel i posłuchać muzyki, tak jakby leciała na żywo. Z wyraźną centralka i basem, z czystymi wysokimi tonami, no tak, jakbym był na koncercie - nie potrafię tak ładnie opisywać wrażeń słuchowych jak co poniektórzy tutaj (choć oczywiście odpowiednie nagłośnienie na koncercie to też wyzwanie akustyków, ostatnio słuchałem Wolnej Grupy Bukowiny na żywo, fakt, że w plenerze, ale chyba nagłośnienie tego zespołu to nie był szczyt możliwości). Tylko, jak na wstępie, czy coś takiego w ogóle jest możliwe? Wydaje się, że nie, bo najpierw stereo, później quadrofonia, zestawy kina domowego 5.1, 7.1 a i tak chyba nikt jeszcze nie osiągnął ideału. Ale na ile można się do niego zbliżyć?

Ja wiem na pewno, że jest mi do niego jeszcze do niego daleko - GS 464, wieża Diory 50x (w tym AWS504 plus korektor z uśmiechem dyskoteki) i Altus 140 (choć nieco zmodyfikowane), to z tego co już się dowiedziałem to chyba nawet jeszcze nie przedsionek. A z drugiej strony jak wspomnę drogę, jaką przebyłem od Luxton 2, poprzez Laurę, ZK140T, Amatora 2 Stereo, jakiś deck Diory, którego nazwy już nawet nie pamiętam (od wieży Midi, chyba tak się to wtedy określało), WG-417 Stereo Lux, to i tak niebo i ziemia. No i zawsze był ten problem, że nie bardzo jak miałem porównać to z czymś, co naprawdę gra (może poza czasami Amatora, gdy kumpel miał Zodiaka i moje odczucie było takie, że żałowałem, że nie wybrałem tego drugiego). Na legendę też się dałem złapać kiedy kupowałem Altusy w salonie Tonsila - odsłuchiwałem wtedy też inne kolumny (już nie pamiętam jakie) i nawet wydawało mi się, że brzmią lepiej, ale legenda Altusów zrobiła swoje :( No i poza tym, jak się po różnych wątkach przewija, to co słuchamy w sklepie, nie zawsze brzmi tak samo we własnych 4 ścianach.

Na razie tylko miałem możliwość porównania odsłuchu na kilku równych posiadanych zestawach słuchawek i przyznam, że byłem w ciężkim szoku, jak wielkie potrafią być różnice :shock: Niestety, zrobienie tego samego choćby z kolumnami nie jest już takie proste, choćby ze względu na ich rozmiary i konieczność jakiegoś ich zdobycia (wzmaki może i łatwiejsze w transporcie, ale też pozostaje problem zdobycia dostępu do nich).

A z forum zorientowałem się, że większość z Was ma zdecydowanie lepsze sprzęty ode mnie. Ale czy jesteście w stanie ocenić, na ile te Wasze sprzęty grają tak, że czujecie się prawie jak na koncercie (wiem, wiem, prawie robi różnicę, ale jak wielkie jest to prawie? ). Jak radziliście sobie z odsłuchiwaniem potencjalnych konfiguracji? Czy jedyne wyjście to metoda prób i błędów typu kup, a jak Ci nie pasuje, to sprzedaj?

W pytaniu celowo nie poruszam aspektu finansowego, bo nie do końca jestem przekonany, że kupienie sprzętu za np. 50k PLN, albo i więcej (kwota nieco z sufitu), to jest faktycznie to, o co w tym wszystkim chodzi.
eenneell
Posty: 4157
Rejestracja: 25 maja 2011, 22:18
Lokalizacja: K-ków

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#2

Post autor: eenneell »

zoombie pisze:Ale czy jesteście w stanie ocenić, na ile te Wasze sprzęty grają tak, że czujecie się prawie jak na koncercie (wiem, wiem, prawie robi różnicę, ale jak wielkie jest to prawie?
Ja nie chadzam na koncerty(byłem w życiu na kilku) i zawsze było za głosno :(
zoombie pisze:a wiem na pewno, że jest mi do niego jeszcze do niego daleko - GS 464, wieża Diory 50x (w tym AWS504 plus korektor z uśmiechem dyskoteki) i Altus 140 (choć nieco zmodyfikowane), to z tego co już się dowiedziałem to chyba nawet jeszcze nie przedsionek
Indianie z południowej Ameryki nie znają smaku soli i nie narzekają na jej brak :)
A tak bardziej poważnie to trzeba dążyć do warunków, które dla Ciebie są optymalne.
Zmysły są tak pomyślane, że można być zadowolonym z tego co do nich dociera (czyli do tego do czego się przyzwyczają)
Każde lepiej będzie dla nich (zmysłów) radościa ;)
Ja dążąc do ideału (ale tego zdroworozsądkowego -też w kwestii finansowej) ma w głowie wypowiedz któregoś z malarzy; należy stosować taką biel w obrazach, żeby zawsze można było użyć bielszą ...
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
Posty: 1521
Rejestracja: 23 lis 2011, 12:49
Kontakt:

Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał

#3

Post autor: Robert007Lenert »

Jestem muzykiem i wiem, ze np koncertowy fortepian nigdy nie zostanie tak nagrany by zludzenie podczas sluchania w domu bylo absolutne. W domu nalezy tak zestawic sprzet by jedyna czynnosc jaka sie chce robic to podglasnianie i sciszanie. I nie jest wazne ile ten sprzet kosztuje i jak sie nazywa. Rozni ludzie lubia roznie. Dla jednych jest malo wysokich..dla innych w tym samym momencie jest ich zbyt duzo...i co? Trzeba to zrobic pod swoje upodobania. Muzyka nie ma meczyc...ona ma dawac pozytywne doznania. To cos jak z tv color. Dokrec wszystkie barwy na maxa. Trawa bardziej zielona niz na lace, niebo bardziej blekitne niz niebo..tecza bardziej teczowa. Jak dlugo wytrzymasz taki oczoplas? Jak dlugo wytrzymasz zbyt duzo wysokich i basu? Jak dlugo wytrzymasz zbyt malo wysokich i srodka.Jak dlugo wytrzymasz...tutaj wpisz cokolwiek. Sam musisz sobie odpowiedziec.
Pilot
Posty: 769
Rejestracja: 03 mar 2013, 09:10

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#4

Post autor: Pilot »

Nie róbmy z tego forum audiostereo. Każdy ma taki sprzęt na jaki mógł sobie w danej chwili pozwolić i jaki mu się podoba, odpowiada. Cena nie może i nie powinna być wyznacznikiem. Podobnie zresztą myślę o winylach. Czy muszę mieć tylko pierwsze wydania, czy koniecznie tylko japońce? Granicą inwestowania niech będzie tylko i wyłącznie zasobność naszego portfela. Z tańszego sprzętu idzie również uzyskać zadowalające wyniki odsłuchowe a o to w tym naszym hobby chodzi.
Awatar użytkownika
krolix
Posty: 894
Rejestracja: 03 sie 2011, 00:39
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał

#5

Post autor: krolix »

Nie ma co przesadzać z tym osiąganiem brzmienia jak na koncercie. Owszem, jest to dobry kierunek, ale też prawie każdy koncert (także tego samego wykonawcy) brzmi inaczej, poza tym brzmienie zespołów na płytach często jest inne niż na koncertach. Zatem tak jak napisali poprzednicy, dźwięk ma po prostu satysfakcjonować słuchacza, a każdy z nas ma inny słuch, inne preferencje a brzmienia koncertowego przede wszystkim trzeba szukać właśnie na koncertach.

eenneell, jak Ci na koncercie za głośno, to używaj zatyczek. Polecam np. te: http://sklep.pateam.pl/64,stopery-zatyc ... sylka.html
Awatar użytkownika
Carpenter
Posty: 815
Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
Gramofon: Kenwood KP-990
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał

#6

Post autor: Carpenter »

zoombie pisze:Czy jest możliwe w ogóle osiągnięcie w domu takiego wrażenia słuchowego, jakby się było na koncercie? Czyli zamykam oczy i nie czuję/słyszę/widzę różnicy ?
IMO to zupełna ułuda, tzn. nigdy się nie uda realizacja takiego celu (choć piszę to nie mając doświadczeń odsłuchowych ze sprzętu za równowartość samochodu średniej klasy). Chyba największą przeszkodą jest jednak akustyka pomieszczenia.
zoombie pisze:to może lepiej wydawać na płyty niż na sprzęt
Ja bym jednak to wyważył. Czyli zgromadził sprzęt o jakości, która mnie satysfakcjonuje, a potem (lub w międzyczasie) kupowałbym płyty.
zoombie pisze:te wszystkie opinie o głębi, scenie i tak dalej, i marzy mi się, że będę sobie mógł w pokoju ustawić fotel i posłuchać muzyki, tak jakby leciała na żywo. Z wyraźną centralka i basem, z czystymi wysokimi tonami, no tak, jakbym był na koncercie
Hm, ja akurat mam odwrotne wrażenia, tzn. na koncercie rockowym jest hałas, nie słychać tych wszystkich niuansów akustycznych, o których piszesz. Nawet na koncertach kameralnych, np. mojego ukochanego Czecha Jaromira Nohavicy, na niewielkiej salce teatru Kores w Katowicach, choć bardzo się starałem usłyszeć te wszystkie niuanse, to jednak ze wszystkich stron słyszałem skrzypienie foteli innych ludzi, a z głośników leciała muzyka mimo wszystko pozbawiona tych smaczków, jakie słyszę gdy słucham Nohavicy w domu, na nagraniach studyjnych. W ogóle ja zdecydowanie wolę nagrania studyjne! Koncert IMO to zawsze jakaś namiastka, jakiś "wykon" dostosowany do danego stadionu, a przede wszystkim do możliwości grania na żywo, bez miksów, powtórzeń, itd. Koncert to kontakt z ukochanym wykonawcą, emocjonalny kontakt, a niekoniecznie doznania muzyczne. Myślę, że dążąc do pewnego optimum odtworzenia rzeczywistego brzmienia muzyki w warunkach domowych należało by pochodzić do... filharmonii, a następnie posłuchać takiej samej muzyki w domu, na swoim sprzęcie. Takiej samej czyli niekoniecznie tych samych utworów, ale takich samych składów, np. orkiestry symfonicznej, kwartetu smyczkowego, itp. Nawet jak się nie przepada za muzyką klasyczną, to jest to świetne ćwiczenie naszych uszu! Każda (chyba) filharmonia ma świetną akustykę. Brzmienie drewnianych i metalowych instrumentów jest bardzo charakterystyczne i łatwo jest w domu stwierdzić na ile nasz sprzęt trafnie odtwarza te brzmienia. Szczególnie dużo do myślenia daje brzmienie fortepianu! Chyba nie bardzo się je da odtworzyć z płyty w domu, ale jeśli nasz system całkiem dobrze odtwarza fortepian ( a punktem odniesienia jest brzmienie fortepianu zapamiętane z filharmonii), to znaczy, że jest OK.
zoombie pisze:Na razie tylko miałem możliwość porównania odsłuchu na kilku równych posiadanych zestawach słuchawek i przyznam, że byłem w ciężkim szoku, jak wielkie potrafią być różnice :shock: Niestety, zrobienie tego samego choćby z kolumnami nie jest już takie proste, choćby ze względu na ich rozmiary i konieczność jakiegoś ich zdobycia (wzmaki może i łatwiejsze w transporcie, ale też pozostaje problem zdobycia dostępu do nich).
No i dobrze! Im więcej słuchamy muzyki i to na różnych sprzętach, np. u znajomych, tym bardziej wiemy czego właściwie chcemy.
zoombie pisze:A z forum zorientowałem się, że większość z Was ma zdecydowanie lepsze sprzęty ode mnie.
Tym się nie przejmuj, zwłaszcza aspektem finansowym. Ja na ten przykład jestem bardzo zadowolony z brzmienia mojego sprzętu, a wydałem nań wcale nie tak dużo. Dobrze grające klocki wcale nie muszą kosztować majątku!
zoombie pisze: Jak radziliście sobie z odsłuchiwaniem potencjalnych konfiguracji? Czy jedyne wyjście to metoda prób i błędów typu kup, a jak Ci nie pasuje, to sprzedaj?
Niewiele elementów mogłem wypróbować i oddać. Ale jak jest taka możliwość, to na pewno trzeba z niej korzystać. Większość klocków kupiłem po wcześniejszym intensywnym czytaniu opinii w sieci i widzę, że im dłużej siedzę w tym hobby, tym moje decyzje zakupowe są trafniejsze. Ale co by nie mówić, oprócz kolumn wszystkie inne klocki dawniej kupione już wymieniłem na inne. NB kolumn wymieniać nie zamierzam :)

Zawsze zapraszam na espresso i odsłuch jak masz niezbyt daleko do Częstochowy!
redorange666
Posty: 16
Rejestracja: 29 sie 2013, 16:52

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#7

Post autor: redorange666 »

Moja droga sprzętowa do ideału muzycznej nirwany zasadniczo była dość krótka. Zaczynając od MK232 i jakiś tam patefonów typu Artur czy podobnej jakości telelfunken, przechodząc przez erę klocków unitry i kolumn tonsila które znienawidziłem setnie w 2000r zakupiłem pierwszy porządny (tak mi się wydawało) zestaw. Był to denon avr 700rd, dce 345 i drm555 a głośniki to tannoy MK2. Ten zestaw baraszkował u mnie przez 10 lat. Myślałem że nic fajniejszego nie ma. Żadna inna mi sie nie podobała. Żadna inna nie grała nic mi się nie podobało... ogólnie miałem klapki na oczach... aż pewnego dnia mój kolega przywiózł mi do pracy takie maleństwo pt Heed. Malutki wzmacniaczyk za to jakie miał serducho. to co zrobuł z moimi Tannoyami mnie powaliło. Tak słuchałem muzyki przez dwa tygodnie i nie mogłem się z nim rozstać. Później pojawiło się kilka innych zabawek na odsłuchy aż Tomasz (teraz mój szef) postawił mi w domu na odsłuch Micromegę. Po dwóch tygodniach stwierdziłem że jej nie oddam i zaczeły się negocjacje cenowe. Jak już miałem tę elektronikę to zaczeły się kombinacje z kolumnami. Tannoye grały fajnie ale wiecznie brakowało mi basu. Zawsze był tam gdzie mnie akurat nie było. Mam taki a nie inny pokój odsłuchowy więc stwierdziłem że sprzedaję moje monitorki i za nabędę coś innego.
Pojawiły się (tylko monitory mnie interesowały z racji małej przestrzeni) Indiana Line-y i już już myślałem że to to gdzy znów Tomek nie podsunął mi coś ze swoich zapasów (a piwniczkę sprzętową ma nadal sporą). Zestaw 2.1. Ja pierwszy krzykacz że suby w stereofonii to profanacja itp. zakochałem się w tych duńskich maleństwach. MOwa oo Tangent-ach. Jeszcze tylko pozmieniałem kablotekę i.. tak powstał mój zestaw marzeń który spełnia moje prywatne potrzeby w 250%. NIe chcę nic innego.
W pracy mam A klasowego luxmana różne kolumny, gramofon, najlepszą salę odsłuchową na śląsku (zapraszam jak ktoś chciał by coś odsłuchać) ale i tak największą frajdę ze słuchania muzyki mam... u siebie w moim ciasnym pokoiku na moim takim sobie tam sprzęcie.
Jak rozmawiam z audiofilami (a audiofil to osoba ciężko chora i powinna się leczyć) to moje klocuszki to gówno nad gównami. To nie gra. Bo nie jest to Accuphase czy inne coś tam coś tam na lampach czy innych. Bo mam kiepskie kable itd itp.
Ja jestem melomanem który lubi ciepła i miekką barwę dźwięku. Nie lubię świdrującej góry, ekstra detaliczności i nie wiadomo czego tam jeszcze. Ma być melodyjnie ma być to spójne ciepłe i... tak właśnie mam.
Się rozpisałem... sorry.

Ja na swoje zabawki wydałem w sumie około 6tyś. dla jednych to majątek dla innych... za to nie ma porządnych kabli głośnikowych. Wszystko zależy od potrzeb i możliwości portfela. Owszem jak usłyszałem Nano Uno to mnie powaliło i zaczeły się sny o czymś takim... tylko gdzie ja bym sobie to wsadził?? Co do tego podpiął?? Jak szybko się zakochałem tak jeszcze szybciej mi przeszło.
Moja rada... zamiast czytać opinie i testy słuchajcie... najlepiej u siebie w domu.
Awatar użytkownika
Pawelec
Posty: 3215
Rejestracja: 17 gru 2012, 20:18
Gramofon: Składak
Lokalizacja: Okolice Warszawy

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#8

Post autor: Pawelec »

Moim skromnym zdaniem nie ma granicy .................. Uważam, że w gonieniu króliczka nie ma nic złego, obłudnego, czy jak niektórzy nazywają wręcz chorego. Dleczego moim celem nie może być własne pomieszczenie odsłuchowe o określonej wielkości, odpowiednio przygotowane pod kątem akustycznym, wyposażonym w mobilne ekrany do zabawy z biernym kształtowaniem przestrzeni .......... Dlaczego przed moim fotelem nie mogły by stać ogromne alteki o skuteczności 200 dB napędzane zastawem lampowym czrpiącym sygnał z pięknie oszlifowanego diamentu sunącego po błyszczącej tafli czarnego krążka. ;) Co do modelu i rodzaju poszczególnych elementów - nie jestem w stanie teraz określić. Ciągle trafiam na coś co sprawia mi więcej frajdy, pech chce, że kosztuje coraz więcej........ Ale uważam, że dopuki nie cierpi nikt z moich bliskich i niebliskich i poruszam się w ramach uczciwie wygospodarowanego budżetu, będę gonił tego kruliczka. ( czy mam się już zacząć leczyć? :( ) Pewnie, że cieszę się tym co już mam, a mam niewiele, ale marzenia mam i malutkimi kroczkami je realizuje i będę realizował ..... i życzę Wam tego samego :D
AKTUALNA SPRZEDAŻ - pierwszy post
viewtopic.php?t=15809#p307122

Słuchać możesz jeszcze lepiej i jeszcze piękniej.
https://instagram.com/murasaudio
Robertson
Posty: 878
Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#9

Post autor: Robertson »

Hmmmm.......na Audioshow chadzam od lat i staram się mniej skupiać na ilości zer w cenniku a bardziej na brzmieniu.Są sprzęty za przysłowiową "walizkę pieniędzy" które nie grają kiedy w pokoju obok budżetowe zestawy dają większą frajdę z obcowania z muzyką .Mam pewną teorię , którą się z Wami podzielę.Dotyczy ona tzw." audiofilskich cen" Wiele czynników się na nie składa. Najważniejszą jest jednak "niszowość" sprzedaży i co się z tym wiąże produkcji.Zakładając , że ten sam audiofilski klocek kosztujący naście tysięcy produkowany w znikomych ilościach jeśli zaczął by być trzaskany prawie masowo kosztował by kilka razy mniej prezentując tą samą jakość.To tak w duuużym skrócie ;) W różny sposób klasyfikujemy sprzęt , oceniamy jego wartości czy przydatność w naszym systemie. Dla mnie najważniejsza jest relacja jakości do ceny, kompatybilność z resztą toru oraz granice słuchowe i zdrowego rozsądku :lol: Co do odwzorowania koncertów to....zawsze największe wrażenie na mnie robi prezentacja systemu wielokanałowego połączona z projektorem HD , 3D itd. na kilkudziesięciu calach. Ale to tylko na Audioshow.W domu preferuję akustyczne brzmienie i klasyczne stereo. Nic nie odda atmosfery koncertu , obcowania na żywo z muzyką , interakcji z wykonawcą , tłumem w małym klubie czy na dużym stadionie. Padło sporo cennych uwag ze strony przedmówców. Z większością z nich się zgadzam . Nie trzeba wydawać fortuny aby mieć fajny zestaw i cieszyć się z niego ;)
Awatar użytkownika
zoombie
Posty: 1029
Rejestracja: 06 maja 2013, 21:36
Lokalizacja: Łódź

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#10

Post autor: zoombie »

Nie wiem o co Ci Pilot chodzi s tym robieniem AS. Trafiłem tam na początku, ale zakotwiczyłem tutaj. A akurat opis Twojej ścieżki, jaką przebyłeś, mógłby być bardzo interesujący. I jak napisałem, wcale nie chodzi mi o kwestie finansów, licytowanie się co ile kosztowało (w sensie co było droższe), bo akurat z lektury tego forum wywnioskowałem, że w tej bajce cena, choć ma znaczenie, to nie jest najważniejsza (przykład trochę z innego podwórka, choć podobny - wolę jeździć luksusowym autem sprzed nastu lat, niż kosztującym co najmniej z pięć - sześć razy tyle nowym kompaktem ;) ),

@Robert - jasne, masz rację, w zasadzie w 100 %, tylko jak odkryć jakie się ma upodobania? Do tego chyba własnie trzeba trochę sprzętu przerzucić, tak jak z muzyką, trzeba wiele posłuchać, żeby wiedzieć, co leży najbardziej. Dzięki, za cenne uwagi.

I dzięki wszystkim pozostałym, o to mniej więcej chodziło, żeby przedstawić swoje doświadczenia. A każdy ma przecież inne. Dla mnie była to i mam nadziej jeszcze będzie (tu mrugnięcie okiem do innych ;) ) bardzo ciekawa lektura. Aczkolwiek zgadzam się też, że zdecydowanie samemu lepiej odsłuchiwać niż czytać opinie innych :) :) :)
Awatar użytkownika
vinylpiotrek
Posty: 2197
Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
Lokalizacja: Łódź

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#11

Post autor: vinylpiotrek »

Muzyka grana na żywo, może być odniesieniem jakościowym, tylko dla muzyki akustycznej / wokalnej, bez tzw. efektów studyjnych słuchanych bez nagłośnienia.

Wiele płyt z założenie nie da się zagrać na koncercie tak samo, poza tym koncerty nagłaśniane elektrycznie tez nie muszą wcale być ideałem ani punktem odniesienia.

Osoby słuchające głowie rocka, metalu , elektroniki jazz fusion, czy trip - hopu mogą sobie w przedbiegach odpuścić takie porównania.
Miłośnicy muzyki ludowej, klasycznej, poezji śpiewanej, czy akustycznego jazzu, mogą miec ten punkt odniesienia.
Obrazek
Robertson
Posty: 878
Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33

Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał

#12

Post autor: Robertson »

zoombie pisze:@Robert - jasne, masz rację, w zasadzie w 100 %, tylko jak odkryć jakie się ma upodobania? Do tego chyba własnie trzeba trochę sprzętu przerzucić, tak jak z muzyką, trzeba wiele posłuchać, żeby wiedzieć, co leży najbardziej. Dzięki, za cenne uwagi.
Ja po prostu "nauczyłem się słuchać" Miałem dobrych mentorów i od najmłodszych lat zamiłowanie do muzyki i "sprzętu" Droga wyboista.Usłana pułapkami.Nikt się ich nie ustrzeże. Pamiętam czasy PRL-u. Kiedy przyklejony do szyby sklepu niczym "glonojad" w bezdechu podziwiałem Radmora,Arię, Concerta a Daniel był nie osiągalny :( Wystane w kolejce piewsze kolumny Tonsilu, Wzmacniacz WS 503. Potem nastała era Technicsów z Pewexu ...i wtedy to nastapl kluczowy moment w mojej "karierze " melomana.Kiedy większość znajomych zachłystnęło się Altusami i Technicsami ja zostałem przekierowany na Nada.Pierwszy legendarny model 2030.Zostałem przy Tonsilach ZG 40 C i mnóstwie szpul odtawarzanych na Damie Pik. To były lat 80-te.
Nikt Ci nie powie czego masz słuchać i na czym.....może wskazać drogę , kierunek a reszta....jest już w Tobie :violin:
Awatar użytkownika
zoombie
Posty: 1029
Rejestracja: 06 maja 2013, 21:36
Lokalizacja: Łódź

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#13

Post autor: zoombie »

Robertson pisze:Nikt Ci nie powie czego masz słuchać i na czym.....może wskazać drogę , kierunek a reszta....jest już w Tobie
A to to akurat oczywista oczywistość :D A słucham prawie wszystkiego, od Bacha do ZZ Top, albo od AC-DC po Vivaldiego, może za wyjątkiem Disco-polo itp. Choć oczywiście mam też swoje preferencje, niektóre niezmienne od lat, niektóre nowe (w końcu mam już i swoje lata - jeśli chodzi o lata PRL-u to lepiej pamiętam czas, kiedy na półkach sklepowych po Radmorach, Damie Pik, Danielu itp. pozostało tylko wspomnienie, a ślinotoku dostawałem w Pewex-ie na widok własnie Technicsów, zaś swoje pierwsze radio stereo wystałem jakimś cudem w kolejce społecznej, czy jakoś tak to się nazywało :mrgreen: ).
Robertson
Posty: 878
Rejestracja: 30 maja 2013, 16:33

Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideału?

#14

Post autor: Robertson »

He he ....to dobrze wiesz o czym myślałem pisząc . Teraz trochę mocniej pojechałem sprzętowo..końcówki , pre-ampy i Duale. A podstawa to dobry wzmak czy ampli plus głośniki i żródło. Niby takie proste ;)
Awatar użytkownika
Carpenter
Posty: 815
Rejestracja: 05 maja 2013, 22:58
Gramofon: Kenwood KP-990
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Granica inwestowania - na ile można się zbliżyć do ideał

#15

Post autor: Carpenter »

zoombie pisze:Czy jest możliwe w ogóle osiągnięcie w domu takiego wrażenia słuchowego, jakby się było na koncercie? Czyli zamykam oczy i nie czuję/słyszę/widzę różnicy ?
To raz jeszcze ja, z nowymi wiadomościami. Właśnie słucham Stephane Grappelli (skrzypce) grającego z triem jazzowym. Założyłem dziś przybyłą igłę SAS od Jico i wkładkę Shure V15 III i powiem Ci, że nigdy jeszcze w moim domu nie słyszałem tak wiernie oddanego brzmienia instrumentów. Do dziś miałem też świetną wkładkę i igłę Digitrac 300SE, ale poprawa dzięki Shure V15 III + SAS jest tak wyraźna, że na Twoje pytanie odpowiadam z jeszcze większą pewnością: Tak, warto inwestować w sprzęt! Oczywiście na miarę swoich możliwości, bo zdrowy rozsądek jest zawsze wskazany.
ODPOWIEDZ