Nie popieram żadnych komunistycznych generałów, w tym gen. Skrzypczaka. Jak sądzę nikt go tu nie promuje. Po prostu takie informacje o kondycji wojska też czytałem. Czytałem też inne i te jakoś nie odbiega od informacji z innych źródeł o stanie polskiej armii. Najlepiej gdyby ktoś od środka to ocenił, może jest ktoś taki na forum.
ja nie w tym sensie, tragedia oczywista i chyba zawiniona przez człowieka niestety. chodziło o wskazanie mechanizmu - co wejście w atmosferę z dużą prędkością może zrobić z takim obiektem. ale zgoda, niezręczny przykład.
Sprawa nie jest oczywiście jedno wymiarowa i potrzebny tu jest szerszy kontekst. Ważna jest też tutaj geopolityka - III Rzesza, Związek Sowiecki i ich decyzje.
oczywiście. przyczyn zewnętrznych wiele plus długo narastająca niechęć do nas (za próby wynarodawiania, likwidację świątyń, narastającą presję ekonomiczną, wiekowe resentymenty). nośne hasła nacjonalistyczne stały się katalizatorem. ale przyznasz, że zero-jedynkowo winnych i niewinnych wskazać się nie da. i to napisałem.
Nie popieram żadnych komunistycznych generałów, w tym gen. Skrzypczaka.
jak upadała komuna był porucznikiem albo kapitanem. i niekoniecznie przywiązanym do idei słusznie minionych. miał z tego powodu nawet problemy na studiach
Nikt żadnej tajemnicy wojskowej tu nie ujawni, o to byłbym spokojny. Chodzi o opinie innych osób zorientowanych w tematyce, czy mogą zaprzeczyć lub potwierdzić to co piszą w tych artykułach.
Bardzo niebezpieczne relatywizowanie i myślę, że szkodliwe
Moja rodzina ze strony Mamy pochodzi z Wołynia, dokładnie spod Dubna. Ja również znałem słowo "banderowcy" zanim w ogóle poznałem jego znaczenie. Babcia wiele nocy (w tym również zimowych), z moim 2-letnim wujkiem na rękach, spędziła w krzakach, za kopcami ziemniaków, lesie itp. Niemniej nigdy nie używała wobec tych zbrodniarzy słowa "Ukraińcy". Zawsze mówiła banderowcy albo upowcy, dziadek tak samo. Ich najlepszymi sąsiadami tutaj w PL była rodzina, której nazwisko brzmi typowo ukraińsko i oni stamtąd również uciekli do PL.
Sorry za "pup"... Poniżej wklejam komentarz pewnego polityka. Specjalnie nie piszę jakiego, ani z jakiego on jest ugrupowania, by nie nastawiać negatywnie lub pozytywnie do treści.
"To co tutaj napiszę, za kilka miesięcy, a najdalej za kilka lat, stanie się oczywistością, ale na razie jeszcze przez jakiś czas będzie pewnie uchodziło za ekstrawagancję. Podręczniki do historii przyznają mi rację, nawet jeśli dzisiejsi czytelnicy jeszcze niekoniecznie.
Piszę to we własnym imieniu i wiem, że to co mówię wykracza poza stanowisko XXXXX (usunąłem nazwę partii - tuczi77), więc nie powinno być tak traktowane.
W skrócie — jestem przekonany, że nieudzielenie Ukrainie w odpowiednim czasie militarnych gwarancji w obliczu jawnej eskalacji ze strony Rosji, było katastrofalnym błędem, zarówno geopolitycznym jak i moralnym. Teraz jest już za późno i zdradzoną przez wszystkich Ukrainę czeka smutny koniec na oczach całej zatroskanej „wspólnoty międzynarodowej”. I naprawdę rzygać mi się chce, jak patrzę na ten festiwal hipokryzji, gdzie wśród życzliwych przyjaciół psy zająca zjadły. Rzygać mi się chce od tego frajerskiego samozachwytu nad pomocą, jaką to Ukrainie niesiemy. Bo przecież gramy koncerty, przypinamy żółto-niebieskie flagi i wysyłamy jedzenie. Do dupy z tymi koncertami, flagami i jedzeniem — w niczym to już nie zmieni tragicznego losu Kijowa, do którego nie da się już tego nawet dostarczyć.
Kraje szeroko pojętego Zachodu, w tym niestety Polska, od dawna prowadzą wobec Rosji politykę głupią i tchórzliwą. Odpowiedzią na groźby użycia siły przez przeciwnika są groźby użycia własnej siły — a nie rezolucje, kazania czy mniejsze lub większe gospodarcze złośliwości. Rosja przez kilka miesięcy starannie sondowała możliwe reakcje i została utwierdzona w przekonaniu, że może na oczach całego świata spokojnie zamordować trochę ludzi. Mówiłem o tym w wywiadach i będę powtarzał do znudzenia — Putin rozumie tylko język siły. On nie boi się waszych sankcji, bo prędzej czy później je zdejmiecie w zamian za drobne ustępstwa.
Nie nadążamy za biegiem wydarzeń. Miesiąc czy dwa miesiące temu trzeba było wprowadzać sankcje i grozić wojną. My dopiero teraz grozimy sankcjami, a o pomocy militarnej nie ma nawet mowy. Świetnie, że w końcu wysyłamy tam broń, ale zaraz to już nie będzie miał kto z niej strzelać. Tydzień temu Niemcy oferowali tylko hełmy. Za tydzień mogą już zacząć wysyłać trumny i łopaty do kopania grobów. To wszystko jest spóźnione i całkowicie nieadekwatne do sytuacji. To geopolityczne szachy dla debili, w których zawsze Zachód jest trzy kroki do tyłu.
Kiedy w dyskusjach czy wywiadach mówiłem, że powinniśmy wysyłać wojsko, zarzucano mi że to doprowadzi do wojny. No cóż, jak widać wojna jest i to właśnie tchórzostwo Zachodu do niej doprowadziło. Gdybyśmy w odpowiednim momencie pokazali determinację, to by jej właśnie nie było. Bo ta wojna wybuchła dlatego, że Putin zdiagnozował Ukrainę jako tego opuszczonego przez wszystkich zająca, którego może bezkarnie rozszarpać.
I jak widać, tchórzliwa postawa nie sprawia, że problem znika. Raczej odwrotnie — staje się większy, im dłużej się przed nim chowamy. Teraz pomału Zachód budzi się z ręką w nocniku i zbiera na odwagę. Ale kiedy wyjdziemy wreszcie ze strefy komfortu, rozwiązanie problemu będzie już znacznie bardziej kosztowne niż było miesiąc temu. Chcesz pokoju — bądź gotowy na wojnę tu i teraz. I jasno to pokazuj.
Tak, tej wojny można było uniknąć, pokazując w grudniu i styczniu, że Zachód jest gotowy bronić Ukrainy. Celebrowanie przez Rosję eskalacji przez te długie miesiące służyło właśnie temu, żeby upewnić się, że na pewno nikt za Ukrainę ginąć nie będzie. W tej eskalacji Zachód tchórzliwie skapitulował już na samym początku. W tym również Polska, która nie wyszła poza zestaw standardowych oburzeń i ubolewań. I dopiero na ostatniej prostej zadeklarowała na pocieszenie trochę broni, co wielkiego wrażenia zrobić już oczywiście nie mogło.
Putin nie był gotowy walczyć z całym światem. Putin był gotowy rozbić Ukrainę, nad którą ma miażdżącą przewagę. Pokazanie mu, że może sobie wybrać ze stada kulawą antylopę, a reszta palcem nie kiwnie było po prostu zdradą sojuszniczą i żadne rezolucje czy przypinki w klapie tego nie naprawią.
Wszystkie te demonstracje pod ambasadą, odezwy, niebiesko-żółte nakładki, a nawet większość sankcji, możemy sobie teraz za przeproszeniem wsadzić. Niczego to już nie zmieni. Sankcje są bronią obosieczną — na współpracy gospodarczej zawsze zyskują obie współpracujące strony. Powstrzymując się od korzystnych transakcji w jakimś stopniu karzemy się sami. Więc ma to sens tylko wtedy, kiedy przewaga karzącego nad karanym jest duża, a sankcje naprawdę bardzo dotkliwe. Całkowite zamknięcie wszystkich granic, wyrzucenie wszystkich ambasadorów i przedstawicieli we wszystkich organizacjach, zablokowanie wszystkich kontrolowanych cieśnin i szlaków — może to spowodowałoby że stopa życiowa w Rosji pogorszyłaby się na tyle szybko i odczuwalnie, że niezadowolenie przeważyłoby nad korzyściami i dumą z podboju. To co mamy na stole jest wciąż śmiesznie nieadekwatne. To jest tylko drobny mandat za seryjne morderstwo.
Teraz nie ma już dobrych rozwiązań. W tym momencie wysłanie tam wojska, jest jawnym włączeniem się do wojny. W styczniu czy w grudniu można było jak gdyby nigdy nic, rozpocząć wspólne ćwiczenia na Ukrainie. Albo wysyłać zielone ludziki, tak jak robili to wielokrotnie Rosjanie, rżnąc głupa. I nawet jeśli NATO jako całość takiej pomocy udzielić nie chciało, to my mogliśmy i powinniśmy zacząć grać ostrzej i postawić innych w kłopotliwej sytuacji. Choć raz mogliśmy prowadzić politykę typu „chodźcie za nami”, a nie „weźmy zróbcie”.
Bo lepiej zapobiegać niż leczyć. Tak jak każdy rozumie, że broń atomową ma się nie po to, żeby jej używać, ale po to, żeby inni jej nie użyli na nas, tak nasi przywódcy muszą zrozumieć, że gotowość do wojny odstrasza, a tchórzostwo, ustępstwa i cofanie się — zachęca do agresji. Clausewitz przewrotnie ujął to w aforyzmie, że prawdziwym sprawcą wojny jest napadnięty, który swoją słabością sprowokował napastnika. I choć jest to oczywista przesada, to jednak ma w sobie coś z prawdy.
W 1939 Francuzi nie chcieli umierać za Gdańsk, więc w 1940 musieli umierać za Paryż — i to nieskutecznie. Nie obroniliśmy ani Gdańska, ani Paryża. Zamiast wspólnie postawić się Hitlerowi na dwa fronty, daliśmy sobie spuścić łomot jeden po drugim. Jeśli osiłek w barze po kolei tłucze kolejnych klientów, to możemy albo rzucić się na niego razem, póki mamy przewagę, albo czekać na swoją kolej, licząc, że jakoś to będzie. Pięciu słabeuszy może powalić jednego koksa tylko jeśli zaatakują razem. Bierność Europy podczas ataku na Czechosłowację, Austrię czy Polskę, ośmieliła Hitlera do kolejnych kroków i niewiele brakowało, żeby dzięki temu podbił cały kontynent.
To co się dzieje, to też cenna lekcja dla nas — jeśli gwarancje udzielone Ukrainie przez USA i Wielką Brytanię (memorandum budapesztańskie) okazały się nic niewarte, to naprawdę nie ma powodu wierzyć, że nasze zadziałają lepiej. Te same wymówki, które wszyscy stosujemy, żeby usprawiedliwić nieangażowanie się w wojnę na wschodzie, możemy usłyszeć wtedy z zachodu. Bo niby czemu nie ? Memorandum budapesztańskie nie zobowiązywało wprawdzie jednoznacznie do użycia siły w obronie Ukrainy, ale zwracam uwagę, że osławiony art. 5 paktu północnoatlantyckiego też tego jednoznacznie nie stwierdza — mówi jedynie że strony „podejmą działania, jakie uznają za stosowne” — może to być użycie siły, ale przecież nie musi. Najbardziej stosowny może się okazać np. stanowczy protest albo wielki koncert dla otuchy obrońcom Warszawy. Oczywiście widoczne w ostatnich dniach wzmożenie Zachodu pozwala mieć nadzieję, że może następnym razem będzie lepiej, ale z drugiej strony za kolejne 5 czy 10 lat ta lekcja może już być wyblakłą przeszłością… Tak jak zajęcie Krymu nie wystarczyło na podgrzanie oporu wobec Rosji na długo.
Bo póki co nieustraszeni obrońcy demokracji są nieustraszeni tylko w stosunku do małych i słabych. Odwagi wystarczyło samolotom NATO w sam raz na tyle, żeby zbombardować słaby i samotny Belgrad — który przecież miał święte prawo bronić integralności terytorialnej Jugosławii, tak jak Ukraina miała prawo zdusić bunt w Doniecku czy Ługańsku. To że Bośnia, w obronie której te bomby na Belgrad zrzucano, nie jest członkiem NATO, wtedy nie było dla nikogo problemem. A teraz słyszymy jak refren powtarzaną wymówkę, że NATO właśnie dlatego nie może pomóc Ukrainie, bo Ukraina nie zdążyła się do niego zapisać. Tym razem nie wystarczy być ofiarą napaści, tym razem papiery muszą się zgadzać. Bo przecież na pewno nie chodzi o to, że Jugosławia była akurat mała i osamotniona, więc idealnie nadawała się do pokazu bohaterstwa, a Rosja jest duża i silna, więc bohaterstwo musi poczekać na lepszą okazję.
Dodajmy, że jedną z okoliczności, które ściągnęły na Ukrainę taki gniew Putina, były buńczuczne wypowiedzi ze strony państw NATO, że jak sobie będą chciały, to sobie Ukrainę przyjmą. Pyskować było komu, a jak teraz za to pyskowanie obrywa Ukraina, to rozkładamy ręce i mówimy, że jednak członkiem nie jest…
Tyle są warte te wszystkie wzniosłe farmazony o prawach człowieka, które Unia wypisuje w kolejnych rezolucjach. Zawsze pierwsi do pouczania płomienni szafarze praworządności, teraz bezczynnie obserwują, jak za oknem mordują przyjaciela. Niemieckie owczarki, które głośno szczekały zza płotu, teraz chowają ogon pod siebie, gdy tylko zobaczyły sąsiada z nożem w zębach. Zwłaszcza tego sąsiada od rury, z którym niedawno Niemcy zbijali sobie piątkę na dnie Bałtyku.
Rządy po raz kolejny nie zdają egzaminu i dają się złapać w kalesonach. Tak jak na początku pandemii dowiedzieliśmy się, że sami sobie mamy szyć maski, tak teraz sami sobie możemy prowadzić cyber-ataki na Rosję (do czego zresztą zachęcam). Jak to jest, że grupa Anonymous potrafi Putinowi sprawić więcej kłopotu niż wielcy sprzymierzeńcy z miliardowymi budżetami ?
Co będzie dalej ? Nic wesołego nie przychodzi mi do głowy.
Rosja ewidentnie poszła na wojnę z Zachodem, co siłą rzeczy skazuje ją na sojusz z Chinami. W obliczu potencjalnego przyszłego konfliktu o hegemonię poszerzanie się Rosji w naszą stronę uczyni nas państwem frontowym i strefą zgniotu w tym konflikcie. Zniknięcie Ukrainy może spowodować nasze zniknięcie w przyszłości.
Pamiętajmy, że w układzie Rosja-Chiny, to Rosja jest mniejszym partnerem, zagrożonym wasalizacją i presją ludnościową, w dodatku obróconym do Chin swoimi bezludnymi syberyjskimi plecami, w które ledwo potrafi się podrapać. Dlatego Rosja próbuje się pospiesznie lewarować nowymi zdobyczami, zuchwałością i determinacją, żeby w przyszłym sojuszu mieć więcej do powiedzenia — albo żeby drożej sprzedać swoje przejście na stronę USA.
Początkowo sądziłem, że Rosja zajmie Ukrainę w całości po to, żeby mieć z czego schodzić w późniejszych negocjacjach. W zamian za zdjęcie sankcji wycofałaby się więc z Kijowa, zachowując już bez żadnych konsekwencji Donbas i Krym. Bo przecież mając możliwość uwolnić dzięki ustępstwom chociaż część Ukrainy, grzechem byłoby tego nie zrobić, prawda ?
Z drugiej strony przeciek rosyjskiego oświadczenia po spodziewanym triumfie wskazuje jednak na to, że ten wariat z Kremla naprawdę chce tę całą Ukrainę połknąć. Oznacza to, że będziemy sąsiadować z ruskimi na całej wschodniej granicy. A z drugiej strony sytuacja na zachodniej Ukrainie może przypominać jeden wielki Kraj Basków, gdzie latami będzie się tliła partyzantka, czego efekty mogą być odczuwalne również po naszej stronie. Będzie to też znaczyło, że uchodźcy, którzy do nas przybywają, mogą tu zostać na stałe, bo nie będą mieli do czego wracać.
O ile można było rozbiorowi Ukrainy zapobiec, o tyle odwrócić to co się stało będzie już cholernie trudno. „Trudno” ze wskazaniem na „niemożliwe”. Jeśli pozwoliliśmy, żeby Rosja położyła łapę na Doniecku, Ługańsku, a wkrótce może także na Kijowie, to od tego momentu próba zabrania jej tego będzie groziła odwetem nuklearnym. A skoro Zachód wystraszył się karabinów i czołgów, to o wygraniu tej nuklearnej zabawy w cykora nie ma nawet co mówić. Dlatego trzeba założyć, że to co Rosja teraz weźmie, weźmie już na zawsze. Dlatego tak koszmarnym błędem było dopuszczenie do tego, że noga ruskiego żołdaka stanęła tak daleko. Dużo więcej ludzi zginie przez to w przyszłości niż gdybyśmy obronili Ukrainę teraz."
trochę zgłębiałem temat i stanowczo nie jestem zdania, że to "tępi Ukraińcy kultywujący nienawiść"
Dokładnie "TROCHĘ" zagłębiłeś się w historię. Problemy ze złym traktowaniem Ukraińców powstały w XVII wieku !!! Jeśli nie znasz historii to nic nie pisz !!! Zacznij czytać książki omnibusie z podstawówki !!!
Sorry za "pup"... Poniżej wklejam komentarz pewnego polityka. Specjalnie nie piszę jakiego, ani z jakiego on jest ugrupowania, by nie nastawiać negatywnie lub pozytywnie do treści.
Wiem nawet którego. Akurat on chyba jest z całej tej ferajny najnormalniejszy o ile można tak o nim napisać
Bo póki co nieustraszeni obrońcy demokracji są nieustraszeni tylko w stosunku do małych i słabych.
Zawsze tak jest. Typowy znęcacz zawsze pastwi się nad słabszym. W rodzinie jest nim żona, dzieci i własna matka lub ojciec. Unia Europejska jest takim znęcaczem.
Q...a panowie nie licytuj nie się na historię tego co było nie da się zmienić. Ale to co dzieje się albo będzie się działo można.skupmy się na tym a nie na tamtym. Może właśnie dzięki temu i wbrew temu że pamiętamy powinniśmy robić co w naszej mocy aby się to nie powtórzyło. Szkoda marnować sił na wciąganie z historii tego czy tamtego obecnie.
Chyba "wybiorę się "z żoną na kolację do Moskwy lub sankt Petersburg a co polecacie
Czy ten polityk (nie napiszę jaki) ustosunkował się w jakiś sposób, jako wiceprzewodniczący partii (nie napiszę jakiej) do szeroko znanych opinii publicznej wypowiedzi prezesa tej partii czyli swojego szefa i najbliższego współpracownika, a więc człowieka, z którym dzieli poglądy i cele polityczne?
Jeden z członków partii, (której ten, którego imienia i nazwiska tutaj nie wymieniamy - autor powyższego tekstu, jest wice) właśnie wczoraj ogłosił, że rezygnuje z członkostwa w proteście przeciwko zachowaniu i pro-rosyjskim wypowiedziom prezesa.
Żródło: https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/po ... li=BBr5MK7
Za D. Ch. wrzucam cytat i post, który jak wyżej na screenie napisał, przelał jego czarę goryczy.
"Czyli napisz, że Ukraina budowała amerykańskie systemy rakietowe na swoim terytorium zagrażające bezpośrednio Moskwie i je znaleziono ale nie ma dowodów. Potem wrzuć obszerne przemówienie Putina składające się z prawd półprawd i fałszów ale legitymizujące jego działania. Ciesz się z dźwięku kolejnych spływających rubli" https://m.facebook.com/107384718501640/ ... &source=48
Jeśli ktoś nie ma fb, mogę mu wysłać skopiowany tekst na priv lub wrzucić screeny tutaj.
Jeśli ktoś nie kojarzy kto jest w-ce prezesem partii, której logo jest na powyższym screenie, też mogę mu przypomnieć na priv żeby tutaj nie nastawiać pozytywnie lub negatywnie.
Ostatnio zmieniony 01 mar 2022, 12:30 przez kinky, łącznie zmieniany 1 raz.
Zacznij czytać książki omnibusie z podstawówki !!!
Po co ten ton i agresja? Spokojnie kolega doczyta...będzie wiedział...Te stosunki są zawiłe i trudne, to na pewno. Traktowane wyrywkowo mogą tylko służyć propagandowo.
W sumie to wiedziałem, że tak się to skończy... Że są osoby dla których ważniejsze jest to czego nie powiedział niż to co powiedział albo, że ważniejsze będzie to co zrobił jego "szef" niż to co on sam zrobił... Nawet jeśli on sam ze swoim "szefem" nie zgadzał się wielokrotnie, choćby w kwestii wyboru kandydata do prezydentury. Brawo Kinky, nie zawiodłem się
Czy ten polityk (nie napiszę jaki) ustosunkował się w jakiś sposób, jako wiceprzewodniczący partii (nie napiszę jakiej) do szeroko znanych opinii publicznej wypowiedzi prezesa tej partii czyli swojego szefa i najbliższego współpracownika, a więc człowieka, z którym dzieli poglądy i cele polityczne?
Jeden z członków partii, (której ten, którego imienia i nazwiska tutaj nie wymieniamy - autor powyższego tekstu, jest wice) właśnie wczoraj ogłosił, że rezygnuje z członkostwa w proteście przeciwko zachowaniu i pro-rosyjskim wypowiedziom prezesa.
Ten koleś do którego to napisałem od dużego czasu deprecjonuje moją osobę i manipuluje moimi wypowiedziami wyrywa z kontekstu aby je uprościć lub uczynić wypowiedz nielogiczną lub prostacką . Dużo Schopenhauerowskiej erystyki i manipulacji
Thorens TD-160 Super, SME Series III, OM 30 -> Staccato OS-> Dyskretniok -> Hafler DH-100, Hafler DH-220, Dynaudio Audience 40