Przy takiej ilości głosów za tym, że winyle są fajne, lepiej brzmią i w ogóle są sexi co otrzymujemy w zamian? Drożejące płyty (niektóre tytuły wręcz po idiotycznych cenach !!! ), wydawane na szybko (gdzie się podziały piękne wkładki z tekstami i zdjęciami?!), sprzedawane już nie w sklepach muzycznych, lecz pomiędzy parówkami a kapustą kiszoną. Do tego dochodzą drożejące w oka mgnieniu wkładki (przykład: Goldring 2100), że o gramofonach nie wspomnę nowych i używanych (przykład: nowy Technics / używane Thorensy i inne renomowane marki). Często nabywca musi wybrać, czy woli mieć nowy gramofon, czy samochód.
Może właśnie trzeba odradzać?
Sensowność zabawy z winylami jest ŻADNA!
Rysują się, trzeszczą, zarysowane nieodwracalnie przeskakują doprowadzając właściciela do szaleństwa, kosztują tyle, co 3szt CD i są koszmarnie drogie. Wkładki?! Drogie i kapryśne! Do ich ustawienia trzeba mieć doktorat z automatyki. Żeby ustawić zwykły anty scating wypada mieć wyposażenie warsztatu na poziomie NASA i kilka płyt testowych, najlepiej z różnych firm, edycji i lat.
Kupiłeś za gruby szmalec fajną, rzadką wkładkę?! Nie ciesz się! Możesz na kilku etapach się z nią pożegnać 1. przy montażu, 2. podczas ustawiania 3. podczas jednego, nieuważnego ruchu 4. podczas czyszczenia igły. Ręka drgnie i kilka tysi idzie się paść.
Nie lepiej kupić porządne CD?!
