Choć winyl.net przeglądam już kilka miesięcy, to jednak jest to mój pierwszy post tutaj, także najpierw się przywitam: cześć wszystkim entuzjastom winylowego brzmienia.

Po obszernej lekturze zarówno tego forum jak i kilku innych jakiś czas temu kupiłem wspaniały sprzęt, jakim jest Sony PS-X50. Po zakupie gramofonu oddałem go na serwis, smarowanie i wymianę przewodów do AudioAutonomy we Wrocławiu (w tym miejscu pozdrawiam i gorąco polecam), dokupiłem wkładkę AT-VM95E i sprzęgając całość z Yamahą A-S701 i Tesi261, generalnie jako stawiający pierwsze kroki w winylowym świecie, byłem BARDZO zadowolony. Słuchanie winyli sprawia mi niesamowitą przyjemność, odsłuchy stanowią dla mnie rodzaj celebracji, rzadko zaś "granie w tle, żeby coś plumkało", kupuję i zakochuję się w kolejnych płytach i tak by trwała ta sielanka, gdyby nie 2 rzeczy, które spędzają mi sen z powiek. Pierwsza to sporadyczne przycięcia automatyki gramofonu, ale to stanowi bardzo mały problem, zaś w drugiej bardzo proszę o pomoc w tym wątku.
Od samego początku obserwuję u siebie efekt subsoniczny. Niesamowicie drgają membrany głośników, czasem nawet tak, że boje się, że się uszkodzą i muszę ściszać muzykę. Generalna zasada jest taka, że im głośniej tym bardziej, ale intensywność zależy od płyt: na niektórych już przy średnio głośnej muzyce drga niesamowicie, inne trzeba rozkręcić naprawdę głośno, żeby efekt był widoczny, ale zawsze się pojawia. Ostatnio przy jednej płycie przy dużej głośności membrana wpadła w swoisty rezonans i zaczęła drgać już szybciej, efekt był bardzo słyszalny, nie dało się słuchać. Oczywiście przy zmianie źródła na wzmacniaczu nie ma tego zjawiska. Pierwsze kroki skierowałem (zgodnie z poradami tutaj i przy ciągłej konsultacji z AudioAutonomy) w kierunku izolacji gramofonu od głośników, szczególnie, że stoją na jednej szafce (tak wiem, niezgodnie ze sztuką). Zrobiłem kilka eksperymentów, ostatecznie położyłem stolik na łóżku, na stoliku koc, na tym dopiero gramofon, głośniki w drugim końcu pokoju i... nie dało to nic. Niemniej jednak drążyłem temat i w końcu znalazłem przyczynę - pofalowane płyty. Zacząłem zauważać, że drganie membran nie do końca synchronizuje się z dźwiękiem. Po dłuższej obserwacji zaczęło mi się wydawać, że drganie jest cykliczne! Zacząłem wiec podejrzewać, że może mieć to związek z obrotem płyty i to chyba jest to. Im bardziej płyta pofalowana tym gorzej. Krótko mówiąc - igła zupełnie niepotrzebnie przenosi niskie częstotliwości generowane przez pofalowaną płytę. Ostatecznie mam na to dwa dowody - puściłem bardzo głośno płytę od samego początku i choć ścieżka dźwiękowa jeszcze nie była natłoczona (czyli jeszcze nie grało), to membrany falowały aż miło. Dzisiaj dodatkowo zauważyłem (co logiczne), że im bliżej osi płyty, tym drgają mniej. Jestem więc pewien, że tutaj leży przyczyna.
Pomysł więc jest taki, że najlepiej rozwiąże ten problem filtr subsoniczny, którego najwyraźniej brak w A-S701 (nie mogłem doszukać się tej informacji). Mój znajomy amator elektronik być może ogarnie mi taki filtr na szybko nawet w ramach testów, ale myślę, że docelowym rozwiązaniem jest przedwzmacniacz z filtrem. Tutaj pojawia się moja prośba o pomoc - co kupić w rozsądnym budżecie (do 800 zł), co rozwiąże mój problem (a więc koniecznie z filtrem subsonicznym), a przy okazji poprawi jakość dźwięku zastępując wbudowany pre we wzmacniaczu? Póki co doczytałem, że Pro-jecty raczej odpuścić, dużo dobrego pisaliście o CA Azure serii 500 i 600, ale trudno teraz znaleźć jakieś używki. Jeśli chodzi o preferencje muzyczne to detaliczne, monco konturowe brzmienie. Muzyka elektroniczna, bardzo dużo disco z przytupem (italo disco), ale także sporo ogólnie pojętego rocka i jazzu.
Z góry dzięki za pomoc!