Ciągle nie miałem na to czasu bla bla bla i w końcu się znalazł

W niedzielny wieczór wzmacniacz strzelił focha

Nie ukrywam że jestem fanem marki P.


Przekopałem i przeczytałem pół internetu na temat tego konkretnie modelu. No i wpadł w me łapki.
O jego zaletach nie będę się rozpisywał bo jest na forum kilka wątków w tym kol. Myszora nt JAK to cudo gra

Chcę tu opisać nie tyle wadę co dość wrażliwy punkt tego klocka a mianowicie płytę zasilającą.
Jest to dość znana bolączka tego konkretnie modelu. Jest sporo wpisów, blogów, filmów na youtube, stron gdzie się o tym mówi (służę linkami w razie potrzeby).
Mimo świetnie zaprojektowanego wzmacniacza ten właśnie element systemu nie do końca wytrzymuje upływ czasu.
Użyte (mówię o oryginalnych) podzespoły tj. tranzystory, rezystory okrutnie się grzeją. Ogólnie to zjawisko normalne ale w tym przypadku "mocno uwypuklone"

Kilka tygodni po zakupie mego egzemplarza zauważyłem dziwne objawy. Otóż po około dwóch godzinach cichego słuchania (gała na max 10)
dźwięk zaczynał zanikać/falować był mocno zniekształcony. Wzmak na stół, rozbiórka i widać gołym okiem co go bo boli.
Od tej zadyszki przyjarała się płytka głównie w miejscach tranzystorów. Tam też załapał zimne luty... Postanowiłem wtedy że zaciągnę języka w necie, podwinę rękawy i powymieniam na płytce zasilającej co się da a raczej ma sens na lepsze/sprawniejsze itp. Zajęło mi to kilka tygodni aby skompletować i dopasować większość komponentów. Do wymiany poszły wszystkie kondy, większość rezystorów i większość tranzystorów. Nie było łatwo z dopasowaniem tranzystorów bo większość z nich już się oczywiście nie produkuje.
Najwięcej problemów sprawiły mi te dwa największe spięte z radiatorkami. Rok temu użyłem niestety starych dokładając do nich radiatory własnej roboty


Efekt końcowy naprawy PB był i jest taki że paluchem mogę dotknąć tych nowych radiatorów oraz innych elementów bez poparzenia się.
Wzmak śmigał po kilka godzin bez zająknięcia. Przed wymianą, już po kilku minutach stare radiatory były gorące jak diabli

Teraz temperatura całej płytki jest nadal wysoka ale to "niebo a ziemna" do tego co było...
W tym miejscu chcę zaznaczyć że wszystkie elementy dobrałem z dużą starannością nie ma tu przypadku

BARDZO chętnie pomogę jeżeli ktoś kiedykolwiek będzie miał z tym zasilaniem problem.
Mam dokładną rozpiskę wszystkich elementów zarówno starych jak i użytych nowych.
Cały katalog zdjęć, PDF, linków do baaardzo pomocnych stron jak i własną, dokładną rozpiskę napięć na wszystkich pinach płyty.
Dzisiaj nie dam rady ale w przyszłości postaram się tu zrobić gotowca co i jak.
Może komuś się przyda i zaoszczędzi czasu i nerwów a nie jest łatwo to skompletować.
Tak wygląda na dzień dzisiejszy płytka po reanimacji...trochę rozbebeszona BO wzmak ponownie trafił "na warsztat"

Tu dochodzę

Niestety równo po roku użytkowania, w niedzielny wieczór wzmak strzelił focha.
W tym modelu gdy ustawiamy wajchę na ON po kilku sekundach słychać załączający się przekaźnik.
Tak też było i tym razem ale jednocześnie rypło w głośniki i przekaźnik wyłączył pionka. Z jakiej przyczyny to się stało? nie mam pojęcia - grunt że układ zabezpieczający zadziałał (CHYBA). Niestety przy próbie ponownego włączenia przekaźnik załącza wzmaka (czyli układ zabezpieczający działa) ale mamY kompletną ciszę t.j. wyświetlacz nie załącza się, brak dźwięku itp.
Ok. Co robiłem krok po kroku.
Wypiąłem wszystko co było podpięte. Wzmak z salonu wędruje po schodach na górę do mojego "war roomu"


Wszystkie gały na "0". I tu zdziwienie. Załącza się elegancko. Wyświetlacz świeci.
Pierwsze co sprawdziłem to znajoma mi płytka zasilania. Wszystko po staremu, książkowo. No to dawaj go na dół.
Podpinam głośniki. Power On i znowu zonk! Nie działa. Wypinam ponownie i dzida na górę. Nieźle się nabiegałem a dziad ciężki. Na stole w pokoju znów wszystko "picco bello".
WTF?!


Dzisiaj po powrocie z pracy podjąłem temat na nowo.
Tu BARDZO dziękuję koledze Wydra@ za podsunięcie kilku pomysłów. Sprawdziłem je i wygląda wszystko ok

Tym razem podłączyłem na wyjście (lewy + prawy kanał) po rezystorze 5 łomów i miernik jako monitor. Na AUX-IN Ipada i wio. Załączył się poprawnie. Puszczam muzę. Podgłaśniam. Wyświetlacz działa. Miernik ładnie pokazuje wzrost napięcia przy podgłaśnianiu i ściszaniu....SZOK myślę działa! Wyłączyłem wszystko na pół godziny bo żonka na obiad woła


Odczekałem chwilę (5min) i kolejna próba. Tym razem odpala idealnie! Rwę chłopaki włosy! Serio. Ale dalej...
Nie ma głupich nie schodzę na dół BO pionek ewidentnie leci ze mną w kulki. Dawaj na szybko preparuję głośniczki samochodowe. Odpalam i gra już od godziny! Wszystkie pokrętła/nastawy reagują. WTF?! Walczę z zimnym lutem czy co? A może przekaźnik lub coś w układzie zabezpieczającym świruje i raz ma styk raz nie?

Jeżeli macie Koledzy jakieś spostrzeżenia/pomysły to już z góry dziękuję za rady

Serducho mi się kraje jak na Pionka patrzę a on kona


CDN