No to w te pędy zamówiłem i czekam..
ale looz bo wiziąłem na portalu co się zareklamował "18h u ciebie", no dobra sobie pomyślałem, szybko będzie .. no bo czeka się słabo, wiadomo bo to Parple. A to H dopłacę te 3 zeta za szybkość i spox.
No nic czekam.
Uum, następny dzień - gówno.
No to czekam, bo ja tam wytrwały jestem.. wiadomo komuna na karku i niechlubnej sławy PRL, to umiem.
To czekam. Nie?!
I czekam..
Zaraz Q już trzeci dzień czekam.
No co tam nie takie rozczarowania się w życiu już miało. Sobie pomyślałem, że ta zgrabna dupa co rozwoziła do paczkomatu może chora czy coś. No nic czekam dalej. Się bede denerowwał na darmo, a to Parple i biała okładka jeszcze mi pożółknie ze zgryzoty, to czekam i palę Q, a to za zdrowe nie jest, no ale nic.. jadę pod ten paczkomat, może kurła pożar był albo co.. okradli, albo wybuch jakiś?
Cztery dni przeszły jak nic, a miało być 18 godzin, sobie myślę mają poślizg sku... ny. Co mi pozostało, czekam.
Najdłuższa paczka nowoczesnej Europy.. wieczorem jest powiadomienie. "Odebrana przez kuriera".. uf.. pomyślałem z westchnieniem i oby wypadku nie mieli, bo szkoda ludzi i mi się znowu przedłuży.. Bart się pyta czy mam już, a ja psia kość nie wiem co odpowiedzieć?
Trochę obiciach.
No nic czekam, no nie powiem, że spokojnie, no trochę ręce drżą, to Gilan przecież. Nowy!
No nic, czekam.
Poziom fqrvienia rośnie. Zaraz do nich napiszę i zbluzgam.
5 dzień wstałem rano, raniusienko.. znaczy obudziłą mnie pielgrzymka, znaczy muza jakaś nawet pomyślałem, ten główny kawałek mi się śnił z Gilana co go w radio katują, ale nie! To nie ta muza.. choć nagłośnienie powiem Wam, prawie jak Parple na bootlegu.
Paczę, paczę na telefon. Kurła! Jest!
Wsiadam na rower i ... wio do paczkomatu.. zara, zara, słyszę jeszcze w sipialni, to żonka oko otworzyła i "co się tak drze za oknem chórem jakby"?, a ja Parple przyśli. To jadę!
Chleb kup i makaron! Bo widzę gorączkę masz już aniołku ty mój poParplany.
To ja: ale przecież dieta, pieczywa nie jemy i makaronu! No co Ty?
- Kup mówię. Nie szkodzi, to dla Twojego zdrowia, bo się rozbijesz Se gębę o ten paczkomat z pośpiechu i już gorączkę podniecenia masz jak zwykle.
- Ja : Daj spokój to Parple!
- Ona: Daruś weś se gramofon na bagażnik!
..te baby, one są faktycznie jakieś inne

Well.. zajeżdzam, faktycznie tej fajnej dupci nie ma, jest jakiś młodziak chudy ja szczapa i jeszcze rozkłada. Ja po Parpli mówię, dzień dobry. Co tak Q długo? Pan tu nowy? A ta pani? Co? Ładna taka.
A bo koleżanka rzuciła robotę i poszła na kasę drive do MCDonalda, bo paczkery słabo płacą i szkoda życia.
Aha mówię i dobra otwieram zdalnie = jest! JEST! Biorę.. rozgryzam taśmę klejącą, szarpię tekturę, biel okładki oślepia, zniewala, kręci mi się w głowie, przysiadam.
Gość: Panie co Panu jest? Wezwać pogotowie?
Ja: Nic to nic, nic.
Gość: Pewnie ważna przesyłka?
Ja: Jak nie wiem co!!
Dom. A nie, nie słucham. Pierwsze co robię, to fota i sms do Bartka = jest!


Potem szybka decyzja na który gramofon dać, cholera mogłem brać dwa egz., to bym na obu zakręcił, no nic coś poradzimy.
Pyk płyta cyk, para w dym.. sms: no wiadomo od kogo "na 45 nie zapomnij". Puszczam.
Jołłł ekstaza. Ian! Ian! Do mego domu zawitał Bóg hard rocka! Się dzieje.