Co kręcisz? (czyli czego aktualnie słuchamy na winylu)

olsza84 · Post autor: **olsza84** » 15 kwie 2016, 21:34

Piątek jest, wino otwarte, Smolik na talerzu, czyli relaks.

darkman · Post autor: **darkman** » 15 kwie 2016, 21:39

Czas Rzecznika z PRLu (ECM, 2LP): Urban Bushmen

Cracker · Post autor: **Cracker** » 15 kwie 2016, 21:42

darkman pisze:Co prawda najbardziej lubię płytę JM - Heira, klimatycznie jazzująca proweniencja.

"Mingus" jest też niczego sobie.

Regsoft · Post autor: **Regsoft** » 15 kwie 2016, 21:53

John Coltrane - A Love Supreme (FR 2011)

vinylfan · Post autor: **vinylfan** » 15 kwie 2016, 22:03

Na dobranoc.

bartek3033 · Post autor: **bartek3033** » 15 kwie 2016, 22:09

Świeżutko przyniesiona do domu

Cracker · Post autor: **Cracker** » 15 kwie 2016, 22:22

John Scofield - Time On My Hands

cooledit · Post autor: **cooledit** » 15 kwie 2016, 22:34

Pierwszy odsłuch po zakupie Tangerine Dream - Hertbreakers

slawek · Post autor: **slawek** » 15 kwie 2016, 23:08

Free Tons Of Sobs

Ramirez · Post autor: **Ramirez** » 15 kwie 2016, 23:20

Rush ‎– Permanent Waves (US - 1980)

Szabas · Post autor: **Szabas** » 16 kwie 2016, 00:04

Dobry wieczór.

Coś pięknego...
Człowiek po czterdziestce, jednak mądrzeje.

W oczekiwaniu na nową wkładkę - parę wspomnień Marka K, a teraz John Porter i Magic Moments.

Obrazek

holy_shit_89 · Post autor: **holy_shit_89** » 16 kwie 2016, 00:33

darkman pisze:Jak Joni Mitchel, to Odetta jeszcze i Reneisance mi pasują trochę.
Co prawda najbardziej lubię płytę JM - Heira, klimatycznie jazzująca proweniencja.

Ja celuję w "Clouds", "Ladies of the Canyon", "Blue", i "Court and Spark"

cooledit · Post autor: **cooledit** » 16 kwie 2016, 00:38

Na wieczorne klimaty z lampką dobrego trunku

holy_shit_89 · Post autor: **holy_shit_89** » 16 kwie 2016, 00:57

Jefferson Airplane - Crown of Creation (1st US Press)

Obrazek

darkman · Post autor: **darkman** » 16 kwie 2016, 08:48

Joł, tak z rana. W mordę. Mnie? Za co?

Holy, co jest na labelu, mały pies czy duży?

Co do Mitchel, to jednak Mingus (od Crackera), to absolutna klasyka.. coś jak Travelling To Miles Cassandry Wilson. Tylko, że Cassandra, choć świetna, przynudza, natomiast tu samo mięcho.

Winyl.net