Szelak pisze: ↑15 sie 2022, 07:04
Nagrania na winylu faktycznie brzmią inaczej, niż ich wersje cyfrowe. Dzieje się tak, ponieważ fizyczne właściwości tego nośnika nie pozwalają na zastosowanie dużej kompresji dynamiki utworu.
Jest zupełnie odwrotnie. To CD (i ogólnie digital) oferuje
potencjalny zakres dynamiki (dynamic range, DR) niedostępny dla płyty winylowej. Natomiast właśnie winyl wymaga pewnego stopnia kompresji / limitingu. Bez tego pewne nagrania (szczególnie muzyki poważnej) albo byłyby - poza najgłośniejszymi momentami - za ciche, albo fragmenty głośniejsze przesterowałyby się (mam takie węgierskie nagrania muzyki organowej z lat 80., gdzie w najgłośniejszych miejscach linijki są dalej od siebie, niż w przerwach między utworami, a i tak nie ma to takiej dynamiki jak ówczesne płyty kompaktowe).
Jak to jest obecnie wykorzystywane przy masteringu CD, a zwłaszcza jak było wykorzystywane na przełomie wieków - to osobna sprawa, nie wynikająca z właściwości samego nośnika. Nie jest też przypadkiem, że wczesne masteringi CD z lat 80., gdy kompakt kojarzył się przede wszystkim z hi-fi, mają nieraz ogromny zakres dynamiki. Moje niemieckie CD "Brothers in Arms" Dire Straits ma średnią dynamikę 16dB, z czego najdynamiczniejszy utwór ma 20 (wątpię, by nawet najlepszy winyl "udźwignął" tyle), a najmniej dynamiczne - po 13.
Winyl brzmi inaczej od CD z wielu powodów. Po pierwsze sam fizyczny mastering nie oferuje tak "równego" pasma przenoszenia. Na górze i na dole z reguły są spadki, jedynie technologia HSM (niestety rzadko używana) umożliwia ich znaczącą redukcję. Ponadto sam tor analogowy (igła -> przetwornik -> preamp, a nawet ramię) zawsze jakoś podbarwia brzmienie. Pomijam tu sytuację pożądaną, tj. gdy winyl "cięty" jest z pliku o rozdzielczości wyższej od Red Book'a - wówczas jasne, że pod pewnymi względami brzmi obiektywnie lepiej.
Mam też pewne podejrzenia, że obecnie zbyt często przy odsłuchu tłoczeń testowych, jako wkładek "referencyjnych" używa się popularnych dziś Ortofonów, które brzmią cokolwiek "chudo". Jeśli mastering jest korygowany "pod" te przetworniki, co równałoby się podbiciu niższej części pasma, ni9c dziwnego, że gotowa płyta brzmi później "mulasto".