Każda płyta jest poddawana masteringowi.maxizer pisze:w takim razie jak mogę się dowiedzieć czy dana płyta była poddana masteringowi?
Mastering - CD/winyl
- tollo
- Posty: 1239
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 23:36
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
Chodzi Ci zapewnie czy byla obrabiana cyfrowomaxizer pisze:w takim razie jak mogę się dowiedzieć czy dana płyta była poddana masteringowi?
*******************************************************
Jesli na plycie jest informacja ze pochodzi z orginalnych tasm to raczej nie, a sa takie plyty.
Na plytach widniaja tez informacje ze plyta jest cyfrowo obrabiana ( nie zawsze ) i w tym wypadku gdy brak jest jakichkolwiek informacji nalezy zakladac ze plyta byla obrabiana cyfrowo
- maxizer
- Posty: 37
- Rejestracja: 11 lut 2014, 15:29
- Lokalizacja: Trójmiasto
Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
tak o to mi chodziło. A mastering może być analogowy? ale to pewnie tylko pod kątem głośności (?)Darek pisze:Chodzi Ci zapewnie czy byla obrabiana cyfrowo
(...)Darek pisze:Jesli na plycie jest informacja ze pochodzi z orginalnych tasm
skąd w takim razie Wojtek tak łatwo wysunął sugestię, że będzie prawdopodobnie ta sama jakość winyla co CD?
A czy muzyka elektroniczna bywa lepsza z winyla niż z CD? Bo w sumie mało już nowości można znaleźć z "żywą muzyką". To też zależy jakiego gatunku się słucha.
Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
raczej z 30 -40 lat temu nie bylo takich mozliwosci jak obecniemaxizer pisze:tak o to mi chodziło. A mastering może być analogowy? ale to pewnie tylko pod kątem głośności (?)
tego to juz nie wiemmaxizer pisze:skąd w takim razie Wojtek tak łatwo wysunął sugestię, że będzie prawdopodobnie ta sama jakość winyla co CD?
zapytaj sie fana CD to powie ze z CD a winylowiec moze powiedziec odwrotnie. NP Kraftwerk pierwsze wydania sa swietne a slyszalem tez ze re-edycje "dupe urywaja"maxizer pisze:A czy muzyka elektroniczna bywa lepsza z winyla niż z CD?

Ja raczej nie slucham tej muzyki Tylko sporadycznie
a co to ta "zywa muzyka"? chodzi Ci o nagrania koncertowe?maxizer pisze:Bo w sumie mało już nowości można znaleźć z "żywą muzyką".
to jest raczej obojetne (tak mysle) chociaz klasyke nappewno wolalbym sluchac z winyla niz z CD to samo z Jazzem ale to tylko moje zdaniemaxizer pisze:To też zależy jakiego gatunku się słucha.
100 osob 100 roznych odpowiedzi.
CD dla mnie jest puste jak balon tak jak flaki czy inne wynalazki
-
- Posty: 49
- Rejestracja: 21 lip 2012, 19:31
Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
Dobra, powiem Wam jak to wygląda od strony realizatora dźwięku.
Większość płyt nagrywamy cyfrowo, oczywista rzecz. Jednak master winylowy zawsze robiony jest w wyższej jakości niż to co trafia na CD (nagrywamy audio w 96/48KHz i z tego robimy master winylowy i zostaje w tej jakości, CD to już 44,1KHz). Poza tym ze względu na ograniczenia nośnika płyty winylowe nie będą doknięte przez zło dzisiejszych czasów, czyli loudness war na co straszne ciśnienie jest przy CD - ma być jak najgłośniej, wali się limiter i traci na tym materiał baaaaardzo dużo dynamiki. Jakbyście tak zrobili master winylowy to by wam krótko mówiąc igła wypadała.
Także obecne wydania winylowe powinny brzmieć lepiej od odpowiedników CD. Wojtek zawsze jest przeciwny obecnym winylom, ale bądźmy obiektywni - nie ma nic złego w zremasterowanej reedycji, jeżeli remaster ten, może nawet cyfrowo, został dobrze zrobiony. I kompletnie błędne jest pojęcie często na tym forum używane że obecne wydania winyli to po prostu "zgrany CD" - byłoby to po prostu nie możliwe.
Mam nadzieje że nie zanudziłem. Pozdro
Większość płyt nagrywamy cyfrowo, oczywista rzecz. Jednak master winylowy zawsze robiony jest w wyższej jakości niż to co trafia na CD (nagrywamy audio w 96/48KHz i z tego robimy master winylowy i zostaje w tej jakości, CD to już 44,1KHz). Poza tym ze względu na ograniczenia nośnika płyty winylowe nie będą doknięte przez zło dzisiejszych czasów, czyli loudness war na co straszne ciśnienie jest przy CD - ma być jak najgłośniej, wali się limiter i traci na tym materiał baaaaardzo dużo dynamiki. Jakbyście tak zrobili master winylowy to by wam krótko mówiąc igła wypadała.
Także obecne wydania winylowe powinny brzmieć lepiej od odpowiedników CD. Wojtek zawsze jest przeciwny obecnym winylom, ale bądźmy obiektywni - nie ma nic złego w zremasterowanej reedycji, jeżeli remaster ten, może nawet cyfrowo, został dobrze zrobiony. I kompletnie błędne jest pojęcie często na tym forum używane że obecne wydania winyli to po prostu "zgrany CD" - byłoby to po prostu nie możliwe.
Mam nadzieje że nie zanudziłem. Pozdro
- Winters
- Posty: 2801
- Rejestracja: 10 kwie 2011, 11:29
- Lokalizacja: prawie Łódź
Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
Sęk w tym, że nie wszyscy tak robią i jest sporo płyt tłoczonych na żywca z 44,1kHz.maclaw pisze:nagrywamy audio w 96/48KHz i z tego robimy master winylowy i zostaje w tej jakości, CD to już 44,1KHz
No!maclaw pisze:nie ma nic złego w zremasterowanej reedycji, jeżeli remaster ten, może nawet cyfrowo, został dobrze zrobion
DIOMEDES KATO
- vinylpiotrek
- Posty: 2197
- Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
- Lokalizacja: Łódź
Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
Zasadniczo tak, chociaż jeśli stare wydanie brzmi dobrze, i jest łatwo dostępnę, to raczej bym nie polecał zakupu takich reedycji.maclaw pisze:nie ma nic złego w zremasterowanej reedycji, jeżeli remaster ten, może nawet cyfrowo, został dobrze zrobiony.
I to jest OK, w moim odczuciu to winyl obecnie jakby "zastępuje" SACD które się niespecjalnie przyjęły.maclaw pisze:Większość płyt nagrywamy cyfrowo, oczywista rzecz. Jednak master winylowy zawsze robiony jest w wyższej jakości niż to co trafia na CD (nagrywamy audio w 96/48KHz i z tego robimy master winylowy i zostaje w tej jakości, CD to już 44,1KHz). Poza tym ze względu na ograniczenia nośnika płyty winylowe nie będą doknięte przez zło dzisiejszych czasów, czyli loudness war na co straszne ciśnienie jest przy CD - ma być jak najgłośniej, wali się limiter i traci na tym materiał baaaaardzo dużo dynamiki. Jakbyście tak zrobili master winylowy to by wam krótko mówiąc igła wypadała.
I to MY jako klienci, miłośnicy i melomani, powiniśmy piętnować i we własnym interesie robić antyrejklamę takich wydawnictw.Winters pisze:Sęk w tym, że nie wszyscy tak robią i jest sporo płyt tłoczonych na żywca z 44,1kHz.

- Wojtek
- Administrator
- Posty: 43730
- Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Horrendalne ceny świeżo wydanych krążków
Dobrze, ale pisałeś coś o gramaturze płyt, stąd taka moja odpowiedź by sobie porównać "grubasy" z "cieniasami" w poszukiwaniu zalet brzmieniowychmaxizer pisze:Płyta Dido No angel którą chcę kupić jest pierwszym wydaniem.

W większości tak, choć mowa tutaj zarówno o procesie nagrywania jak i miksowania. Finalny mastering (wytworzenie matrycy) siłą rzeczy musi być zgodny z medium na które chcemy dźwięk umieścić.maxizer pisze:Chcesz przez to powiedzieć że wszystkie nowości są cyfrowo masterowane? wybacz jeśli powiedziałem coś oczywistego - dopiero co wchodzę w tematykę
Płyty Dido z 1999 z pewnością nikt analogową technologią nie ruszał, poza tym co konieczne

Bo nie zajmuję się tym od wczoraj.maxizer pisze:skąd w takim razie Wojtek tak łatwo wysunął sugestię, że będzie prawdopodobnie ta sama jakość winyla co CD?
Oczywiście nie zabraniam zakupu, ale jeśli ktoś patrzy na to stricte brzmieniowo to różnica będzie bardziej wynikała z różnicy pomiędzy posiadanym gramofonem, a odtwarzaczem CD, a nie w kwestii rażąco odmiennych realizacji materiału.
A czy ty wiesz w jakim wątku się znajdujesz?maxizer pisze:A czy muzyka elektroniczna bywa lepsza z winyla niż z CD? Bo w sumie mało już nowości można znaleźć z "żywą muzyką". To też zależy jakiego gatunku się słucha.

Przegadaliśmy już to nie raz i nie dwa w wątkach dot. masteringu i "CD kontra winyl"maclaw pisze:Dobra, powiem Wam jak to wygląda od strony realizatora dźwięku.

Bzdura totalna, a raczej pobożne życzenia. Mało tego, nawet jeśli coś ma trafić na cyfrowy nośnik optyczny to jest w dzisiejszych czasach nagrywany z lepszą rozdzielczością, a dopiero potem zachodzi downsampling.maclaw pisze:Jednak master winylowy zawsze robiony jest w wyższej jakości niż to co trafia na CD (nagrywamy audio w 96/48KHz i z tego robimy master winylowy i zostaje w tej jakości, CD to już 44,1KHz).
Kolejne bzdury, choć to prawda, że winyl utrudnia ten proceder ze względu na technikalia.maclaw pisze:Poza tym ze względu na ograniczenia nośnika płyty winylowe nie będą doknięte przez zło dzisiejszych czasów, czyli loudness war na co straszne ciśnienie jest przy CD - ma być jak najgłośniej, wali się limiter i traci na tym materiał baaaaardzo dużo dynamiki. Jakbyście tak zrobili master winylowy to by wam krótko mówiąc igła wypadała.
Znowu stek bzdur bez pokryciamaclaw pisze:Także obecne wydania winylowe powinny brzmieć lepiej od odpowiedników CD. Wojtek zawsze jest przeciwny obecnym winylom

Pełna zgoda.maclaw pisze:nie ma nic złego w zremasterowanej reedycji, jeżeli remaster ten, może nawet cyfrowo, został dobrze zrobiony.
... i kolejna bzduramaclaw pisze:I kompletnie błędne jest pojęcie często na tym forum używane że obecne wydania winyli to po prostu "zgrany CD" - byłoby to po prostu nie możliwe.

Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
Wsparcie finansowe forum
Wsparcie finansowe forum
-
- Posty: 247
- Rejestracja: 18 paź 2010, 08:58
Mastering - CD/winyl
Poczytałem ,pomyślałem i powiem tak.
Temat trudny i skomplikowany.W zasadzie dobre realizacje umarły z chwila pojawienia sie zapisu cyfrowego.Będę pisał prosto bo inżynier prosty ale nie prostacki.Obie metody zapisu maja swe wady i zalet ale najważniejszy jest człowiek!! A zwłaszcza jego smak muzyczny i talent.
Kiedys analogowo nagrywano na 100-ę bo czas spędzony w studiu kosztował krocie,No,prawie na setkę.Ale w studiu pracowali prawdziwi fachowcy.Dostep do studia był niezmiernie kosztowny a sam czas bardzo obłozony.Niemniej starano sie nie wstydzić wykonanej roboty.
Cyfryzacja pozwoliła na znacznie szybsze (czytaj tańsze) zrealizowanie nagrania a potem w zasadzie w każdym garażu można było majstrować przy dźwieku i im więcej bezguścia i cudactwa tym było lepiej.A nie było.Dodawano all whistler sand bells ze szkodą dla przejrzystości muzyki.Bardzo często zastanawiam się czy mi się albo ucho albo sprzęt nie popsuł..Trudno wyłowić samo granie z masy niepotrzebnych szkodliwych ozdobników.Scena muzyczna to bałagan .
Za mych młodych lat marketing opowiadął bajki jak to zespół zamknał sie chatce w górach zupełnie nie ćpając (tak) i cyzelował nagranie milion razy.Miało to powalic swiat na kolana a wychodził z reguły knot i wpadka businessowa bo nie oszukujmy się że chodzi o jeleni a ścisle mówiąc o ich kasę.Temu celowi szczytnemu służyła także polityka wydawania marnej jakości prób i nagrań nieudanych reklamowanych jako zupełnie nowe dzieło.Nie pisze tu o bootleggach.Doszło dotego że płyty i sprzęt robił kto chciał.Poważne wytwórnie bardzo dbały o jakość, inne niezbyt a potem przyszedł CD i zarżnał rynek.
Obecna polityka wydawnicza jest dość podobna z tym że dobrej produkcji jakby mniej .Formuła muzyki sie nieco wyczerpała i dlatego na rynku zamiast róznorodności króluje podobieństwo czytaj bezczelne zrzynanie.Fachowcy od analoga wyzdychali a jak nie to juz im niedługo i tak mamy wymarzone bity MP cus tam.Zgroza.
Nie miałem zaufania do digitalu jak wchodził na rynek i okaząło się że miałem dobre przeczucia.Jednak analog.
Osobiście nie lubie nadmiernie wycyzelowanych nagrań bo duch muzyki uleciał hend aleko.
Pozdrawiam Tomasz
Temat trudny i skomplikowany.W zasadzie dobre realizacje umarły z chwila pojawienia sie zapisu cyfrowego.Będę pisał prosto bo inżynier prosty ale nie prostacki.Obie metody zapisu maja swe wady i zalet ale najważniejszy jest człowiek!! A zwłaszcza jego smak muzyczny i talent.
Kiedys analogowo nagrywano na 100-ę bo czas spędzony w studiu kosztował krocie,No,prawie na setkę.Ale w studiu pracowali prawdziwi fachowcy.Dostep do studia był niezmiernie kosztowny a sam czas bardzo obłozony.Niemniej starano sie nie wstydzić wykonanej roboty.
Cyfryzacja pozwoliła na znacznie szybsze (czytaj tańsze) zrealizowanie nagrania a potem w zasadzie w każdym garażu można było majstrować przy dźwieku i im więcej bezguścia i cudactwa tym było lepiej.A nie było.Dodawano all whistler sand bells ze szkodą dla przejrzystości muzyki.Bardzo często zastanawiam się czy mi się albo ucho albo sprzęt nie popsuł..Trudno wyłowić samo granie z masy niepotrzebnych szkodliwych ozdobników.Scena muzyczna to bałagan .
Za mych młodych lat marketing opowiadął bajki jak to zespół zamknał sie chatce w górach zupełnie nie ćpając (tak) i cyzelował nagranie milion razy.Miało to powalic swiat na kolana a wychodził z reguły knot i wpadka businessowa bo nie oszukujmy się że chodzi o jeleni a ścisle mówiąc o ich kasę.Temu celowi szczytnemu służyła także polityka wydawania marnej jakości prób i nagrań nieudanych reklamowanych jako zupełnie nowe dzieło.Nie pisze tu o bootleggach.Doszło dotego że płyty i sprzęt robił kto chciał.Poważne wytwórnie bardzo dbały o jakość, inne niezbyt a potem przyszedł CD i zarżnał rynek.
Obecna polityka wydawnicza jest dość podobna z tym że dobrej produkcji jakby mniej .Formuła muzyki sie nieco wyczerpała i dlatego na rynku zamiast róznorodności króluje podobieństwo czytaj bezczelne zrzynanie.Fachowcy od analoga wyzdychali a jak nie to juz im niedługo i tak mamy wymarzone bity MP cus tam.Zgroza.
Nie miałem zaufania do digitalu jak wchodził na rynek i okaząło się że miałem dobre przeczucia.Jednak analog.
Osobiście nie lubie nadmiernie wycyzelowanych nagrań bo duch muzyki uleciał hend aleko.
Pozdrawiam Tomasz