Mamy taki wątek, trochę zapomniany i warto go odnowić. Eksplanacja jest cały czas aktualna i skończona, bowiem poniższe wypowiedzi całkiem sprawę wyjaśniają.
Pozostałe wątpliwości kolegów ww wątku są po prostu błędne. Ukryta prawda o nacięciach nie istnieje
Wojtek pisze: ↑03 mar 2010, 17:46
Nacięcia, obcinanie rogu okładki, robienie dziury przez środek (tak, razem z labelem płyty) były takimi uniwersalnymi symbolami płyt przecenionych

Tak czynili sprzedawcy w sklepach płytowych.
Wojtek pisze: ↑01 mar 2012, 21:00
Istota dziurkowanych/nacinanych okładek już była wyjaśniana, tak więc nie ma co domyślać się dalej.
Sklep byłby stratny gdyby każda w taki sposób odsłuchana płyta trafiała do przeceny...
Sprzedawane były zarówno płyty zafoliowane jak i bez folii, zazwyczaj był jeden egzemplarz "odsłuchowy" w sklepie, który to umożliwiał, który nie szedł bezpośrednio na sprzedaż. Później trafiał do przeceny.
Egzemplarzami odsłuchowymi w sklepach były także znane kolekcjonerom tzw. płyty promo
Cytuję, bowiem potwierdza to i mój stan wiedzy popartej wieloma rozmowami, jak również sporą ilością płyt tak znakowanych, które przeszły przez mój shag oraz wielu bliskich spotkań trzeciego stopnia z nimi w sklepach/komisach EU/US.
Natomiast niestety
znowu czytam jakieś dziwne konfabulacje, jakoby płyty takie posiadały nacięcia systemowe "celem mechanicznego zabezpieczania wystawionych płyt przed kradzieżą".
Kompletna bzdura, ale szacun za wyobraźnię. Tyle, że regał z płytami, to nie szafa grająca.
Zatem nie wierzcie w bajki.
Inna bajka to dziurkowanie przez służby celne USA w celu poszukiwania substancji lub przedmiotów zabronionych.
Tu posłużę się przykładem. W latach 90, przyleciałem sobie trochę takich płyt (jazz w b.atrakcyjnych cenach właśnie), ot z buta w bagażu podręcznym, podczas kontroli deparature nikt nie zwrócił na nie nawet uwagi... bo były nacinane, czyli już po kontroli? A gdzie? W sklepie? No niezupełnie, bowiem miałem też kilka nienacinanych. Czemu ich nie nacięto podczas kontroli?
Czyżby mój urok osobisty?

"Dziurka celna", owszem to takie określenie upraszczające informację wizualną, sam czasem stosuję, ale to tylko umowne określenie potwierdzające regułę.