
W wątku tym zamierzam opisywać płyty stare i niemodne (ale broń borze płyty nagrane współcześnie jako składanki staroci). Czasem znajdzie się coś dobrze znajomego i popularnego jako porównanie z nieznanym dobrze starociem. Będzie też trochę o prostym starym sprzęcie dającym radochę tym którzy go na śmietniku znaleźli, który to nie sprzedaje się dobrze w instagramowo wyglądających komisach z Wyintydżem mimo że nieraz gra znacznie ciekawiej. Będzie też trochę prześmiewczych ogólników, ale raczej nie będących powodem do żarliwej dyskusji na srogie argumenty bowiem wybaczcie, ale przekonywanie kogokolwiek na siłę do swojej racji, koniecznie racniejszej od innych, mam łagodnie mówiąc głęboko w czterech litrach... Tak więc Muppet Show czas zacząć

proponuję przyjąć pewną terminologię by zbytniego bałaganu nie wprowadzać, proszę też uprzejmie o przyzwoite zachowanie proporcji między tymi tematami:
<znana płyta> udane winylowe nagrania z lat 50-65 które ktoś coś gdzieś tam jeszcze kojarzy
<płyta z piwnicy> czyli zapomniana, tania, znaleziona pod śmietnikiem płyta, która mówi współczesnym audiofilom i recenzentom jakby to bardzo łagodnie powiedzieć f...k-off.
<gruz hi-fi> coś co nie kosztuje, nie szpanuje, a gra PRZYJEMNIE muzykę szczególnie tą z lat 50-65 znalezioną na śmietniku
<ciekawostka> często mocno ironiczne wstawki na tematy związane z audio i muzyką
<ciekawostka> pzepisane z naturalnego lenistwa z wikipedii:
Ubytek słuchu z wiekiem (18–50 lat) 0,5 dB/rok
Ubytek słuchu z wiekiem (powyżej 50 lat) 1 dB/rok
Przeciętny ubytek słuchu w wieku 70 lat 37 dB
Wychodzi na to że jesteśmy głusi jak pień, a tylko nie mający pojęcia o audio i muzyce junior zapluty przyjdzie z umazanym jogurtem noskiem i powie tata/dziadzio ścisz!!!!!

Jak już jesteśmy przy słyszeniu to mi się tydzień temu po przepłukaniu korka woskowego stereofonia w 4d rozszerzyła, a i lewy głośnik słyszę więc znów słyszę w znienawidzonym stereo, a tak się starałem o mono ech

<znana płyta> Wpierw coś ogólnie znanego jak mi się wydaje: Eartha Kitt - jedna z moich ulubionych geriatrycznych panien! No może nie tak geriatycznych bo nie będę owijał w bawełnę śpiewała przez dziesięciolecia ale jej późniejsza twórczość jako staruszki ma się nijak do lat pięknej młodości! wręcz można sobie obrzydzić szczególnie słuchając jakiś gównianych składanek po 1970 i współczesnych cd.
Kobita śpiewała od połowy lat 40 do początku 2000, jednak najlepsze jej płyty jakie udało mi się wyszukać to: "That Bad Eartha" z 1956 RCA i "Person At The Plaza z 1965" Pierwsza płyta jakże spokojnie (czarne tło itp farmazony), a zarazem dynamicznie nagrana (tak, tak w starym analogu jedno nie wyklucza drugiego) naturalnie w mono. Słucham i nie chce mi się wierzyć że płyta ma 67 lat. Pełna zadziornego seksu, swobodnej egzotyki (Eartha śpiewa na niej w kilku językach), co ja tu będę ględził sami posłuchajcie - jazzowo-etniczny dynamit sprzed lat! Ktoś musiał mocno popracować nad aranżacją bowiem jej nieco wcześniejsza wersja także "That Bad Eartha" ale na 10" to wręcz kluchy i muł, a tego już takie pierdziele jak ja nie lubią, bowiem każdego tetryka trzeba zawsze wpierw zaciekawić i rozruszać zanim zacznie cokolwiek chwalić

Kolejną wyróżniającą płytą Aretty (szczególnie na tle późniejszego kiczu) jest wspomniana "Person At The Plaza" - wspaniały żywiołowy koncert na żywo słuchając którego człowiek zastanawia się.... jak to jest że można na żywo z miejsca i bez powtórek zagrać i zaśpiewać! baa nawet nikt tempa nie poprawia komputerowo bo.. bo by tylko zniszczył nagranie przerabiając je na wzór współczesnej składanki Stockfisha do której brandzlują się audiofile którym współczesny hi-end za cienko piska... Tego koncertu na żywo miałem wersję stereo z Cresendo którą z ulgą zamieniłem na mono, to też niestety płyta moim skromnym zdaniem zamykająca twórczość Earthy Kitt - wszystko co przed nią jest mniej lub bardziej warte uwagi, wszystko po niej... no cóż o gustach podobno się nie dyskutuje, ale tak jak większość panów starzejąc się na scenie nabiera ogłady tak większość pań starzejąc się nabiera zadyszki. Płyty Earthy Kitt nawet z jej wcześniejszej twórczości, prócz może wymienionej That Bad Eartha" można zdobyć za jeszcze normalne pieniądze, sporo z niemieckich tłoczeń RCA, nie bójcie się podrapanych mono których nikt na zgniłym zachodzie nie chce, ale o tym kiedy indziej. <koniec znanej płyty>