Wczoraj (czyli 3 maja 2017 r.) kupiłem swój pierwszy gramofon, Technics SL-QD33.
Na wstępie chciałbym też bardzo podziękować forumowiczom Regsoft i Wojtek, oraz szczególnie darkman za okazaną pomoc i życzliwość.
Jako zupełny nowicjusz wybierający gramofon samodzielnie zostałem zeżarty przez
nadmiar informacji i kręciłem się w koło w zasadzie po omacku. Ten post pokaże może, z czym zmaga się
taki świeżak zapalony do winyli. Jest też happy end

Na początek (to w sumie zależy od budżetu) raczej chce się wydać jak najmniej, bo nie wiadomo, czy się
w tym temacie zostanie; no i żeby grał od razu. Dziś wszystko jest od razu, a z gramofonami sprzed
lat 30 tak być nie musi i raczej nie jest. Efektem może być zniechęcenie i nerwy, i tak na początku było.
Po zakupie odsłuch miał trzaski, jakoś coś mi nie pasowało, byłem trochę zniesmaczony, że u właściciela grało lepiej, i u znajomego, u którego igła ciągnie kocią sierść też. I co tu zrobić? Hmm, do serwisu pójdę (bo sam to nie dam rady na pewno

- 100 PLN za przegląd i powiemy, co trza zrobić. Do tego Pan powiedział, że QD33 to chodzi za 1200 PLN
i warto dać 500 PLN za naprawę. (NOMOS). - przegląd za darmo w innym, ale Pani coś mi zaczęła mówić, jak bardzo ważna jest siła
nacisku igły i koniecznie trzeba to zmierzyć, w QD33. Chyba nie. - audioforte chyba od 150 PLN.
To myślę, może nową igłę. Ale tylko niewiadomej dla mnie jakości zamienniki są do P30, a ludzie na forum narzekają. Mozę wkładkę? W końcu tyle samo kosztuje co lepsza igła. Ale lepsza wkładka niesferyczna to już 250 PLN. I tak dalej. Krótko mówiąc, nie wiedziałem, co mam zrobić, a samemu bałem się dotknąć.
Pieniądze przeciekają przez palce, gramofon nie gra jak wymarzony i nie do końca wiadomo dlaczego.
I tu, dowiaduję się, że powinienem się uczyć na własnych doświadczeniach (to w miarę jest jasne, ale nie wiedziałem, jak to zastosować do gramofonu

Pokierowany, kupiłem nową płytę (wybrałem Wish You Were Here Pink Floyd, super wydana i napisali, że z oryginalnych taśm 1975, i kto masterował). Sprawdźmy, czy trzaska też na nowych winylach.
- trzaski są też na nowej płycie, ale sporo mniej niż na 30-letnim Queenie
- czyli to niekoniecznie aż tak zryta igła albo coś innego
to może i w gramofonie. Ale strach jakiś taki, a jak zepsuję, a jak to, a jak tamto. Ale się przemogłem.
Service manual, kilka wideo na YouTube i zaczynamy.
Poprzedni właściciel nie czyścił sprzętu, to było widać. Najpierw schodzi gumowa nakładka na talerz: I sam talerz: W dolnej pokrywie warstwa filcu się przez lata zebrała. A tak wygląda QD33 w środku: Przyciski prawie wyewoluowały w coś...

jeden kabelek lutowany jeszcze starym sposobem, który można poprawić lutownicą

na większych powierzchniach, no i sprężone powietrze. Gumowa nakładka na talerz poszła pod prysznic
z ludwikiem. Nic nie smarowałem, smar jeszcze jest biały i nie glutowaty.
No i w końcu po czyszczeniu.
Uziemienie można łatwo zrobić ze zwykłego kabelka komputerowego do pinów na płycie głównej,
a z dodatkowym oplotem ładnie wygląda (na zdjęciu Behirngera).
Pokrywa jest do polerowania, bok jest ładny: Na koniec Behringer PP400 i kabelki. Generalnie, po oczyszczeniu gramofonu, wnętrza, talerza, przedmuchaniu, etc, i gruntownie igły żelem do igieł Divaldi, trzaski w dużym stopniu ustąpiły z Queena, a na nowych Floydach z zasadzie ich nie ma! Dodatkowo,
mam wrażenie, że mechanizm działa dużo ciszej.
Także, trochę wiary we własne siły i się da

K.