Walor kolekcjonerski 50th jest na tyle duży, że reszta to cechy drugorzędne, a płyta jest poprawna.
Ona mi wypadła z kolebki dłoni mych wprost nad talerzem przy zmianie strony na drugą do drugiego przesłuchania, więc dewastacji nie było. Tyle, że spadła akurat na moje świetne i wszystko mające ramię PUA-7 po drodze trafiając na podstawek ramienia, a solidny jest jak cały mój gramofon Cielęcina 2.0. Wojtek?
Generalnie jeśli ktoś się zastanawia czy mieć to wydanie, to owszem warto na pewno.
Zresztą kolekcjonerskość podkreśla też bardzo fajny dead wax tego wydania. Gdyby mnie wynajęli jako doradcę do tego rodzaju wydań, a nie jestem drogi jakoś bardzo, to zaordynowałbym dołączenie innych plakatów lub jednego bonusowego tylko dla tego wydania o nowym design jubileuszowym.
Wreszcie jest też i porządny spine, bo te wydania z epoki odstraszają trochę płaskostopiem zagięcia, że o polskim singlefold nie wspomnę z wrodzonego poczucia estetyki.
Piramidalnie taka Jugosławia mogła wydawać okładki w oryginale niemal, a nasi "górą" jak zwykle w tamtych czasach i po swojemu.
BTW, zrobiłem też kolejne przesłuchanie Watersa 'Minimalismus' DSOTM i powiem Wam jest nieznacznie lepiej, choć nadal marnie, ale jakoś przeszło nawet. Tak sobie marudzi gość, ale kto bogatemu zabroni? Mieć nie trzeba.