
Pytanie:
Odpowiedź:lowca_makaronow pisze:3. Teraz pytanie o same płyty. Ze względu na to, że mam wyraźnie zauważalne zapędy kolekcjonerskie chciałbym wiedzieć jak poznać, czy mam do czynienia z płytą oryginalną i czy jest to pierwsze wydanie/pierwsze tłoczenie? Wiem, ze istnieje coś takiego jak numery matryc oraz numery seryjne oraz, że są katalogi, ale w moim przypadku nic z tej wiedzy niestety nie wynika.
Niedawno powstał też nowy wątek dot. numerów matryc.Wojtek pisze:Ad. 3.
Uhu, temat rzekaNie ma tutaj niestety jednej recepty na wszystko. Różne wytwórnie miały różną politykę co do tego. Co nie znaczy, że w branży nie panowały jakieś standardy
Ustalenie tych spraw oczywiście wymaga wiedzy i niekiedy doświadczenia, ale nie tylko wiedzy na temat samych płyt, ale często także na temat samego zespołu i historii wydania płytyNa szczęście mamy Internet
Co by nie wchodzić za mocno w szczegóły, to powiem krótko o podstawowych kwestiach.
Nie ma czegoś takiego jak numery seryjne płyt. Numery seryjne czegokolwiek mają to do siebie, że są unikatowe dla każdego egzemplarzaJedynie np. jakieś limitowane edycje mogą dostać unikatowy numerek, a tak przy masowej produkcji się tego nie stosuje chyba przy żadnym nośniku audio/video.
Wydanie poznajemy przede wszystkim po tzw. numerze katalogowym. Występuje on zazwyczaj (ale nie zawsze) na okładce płyty (froncie, tyłach, na krawędzi) i dodatkowo na labelu płyty (praktycznie zawsze). Jednakże tu mogą wystąpić schody, gdyż wytwórnie nie zawsze nadają unikatowy (dla swojego katalogu wydawnictw) numer każdemu kolejnemu wydaniu.
Zazwyczaj jest tak, że w każdym kraju gdzie ukazuje się płyta występuje inny numer katalogowy (oddzielne katalogi dla każdego rynku muzycznego) oraz także wznowienia (czyli kolejne wydania płyty) mogą dostać nowy numer (czasami podobny do poprzedniego/poprzednich)
No ale niestety nie jest to jakaś złota regułaZdarza się, że np. dany numer katalogowy zostanie wykorzystany dla oznaczenia konkretnego wydania w więcej niż jednym rynku wydawniczym albo np. wznowienie dostanie taki sam numer co pierwsze wydanie.
W takim wypadku musimy już głębiej badać płytę, wypatrywać lub też po prostu dowiadywać się o wizualnych różnicach między wydaniami. Na okładce/płycie zazwyczaj znajdziemy informację o kraju, w którym płyta się ukazała, a samo to już pozwala nam na mocne ograniczenie puli kandydatówReszta już zależy od historii płyty. Czy np. drugie wydanie ma inną okładkę niż pierwsza czy też może w między czasie oryginalną wytwórnię przejęła inna firma i wznowienie ukazuje się już pod nową "banderą" czy też może płytę wytłoczono w technologii, która ukazała się dopiero 15 lat po oryginalnej dacie wydania albumu, itp. itd. Znanymi mi przykładami mogę dosłownie sypać z rękawa, a są to wszystko rzeczy z własnego doświadczenia, dotyczące płyt z własnej kolekcji
Za "najpierwsze" wydanie zazwyczaj uznaje się pierwsze wydanie wytwórni, z którą wykonawca był w momencie wydania związany kontraktem, w macierzystym kraju artysty/wytwórni, a płyta posiada numery matryc świadczące o tym, że pochodzi z pierwszego tłoczenia
No właśnie, numery matryc. Są to numery nanoszone przy końcu rowka przez inżyniera tłoczniowego gdy skończy robić tzw. płytę matkę, będącej matrycą (wzorcem) wykorzystywaną przy masowym tłoczeniu płyt. Tutaj są na prawdę różne szkoły, ale dla przykładu to powiem, że jeśli przy labelu na końcu rowka mamy wyryty numer katalogowy płyt i na pierwszej stronie płyty mamy obok tego wyrytego numeru napis A-1, a na drugiej B-1 to możemy mieć pewność, że mamy w łapkach pierwsze tłoczenie
Zdarzają się też płyty, które mają np. oznaczenia A-2 na jednej i B-4 na stronie (są to już raczej na pewno późniejsze tłoczenia, nawet jeśli nadal dotyczą tego samego wydania płyty) albo i takie, które w ogóle trzymają się jakiejś innej konwencji, umieszczając przy numerze matrycy zamiast numeru katalogowego płyty jakiś kod czy w ogóle inny numer.
Czasami można też w tym miejscu spotkać jakiś podpisik od inżynieraByło swojego czasu kilka legend tej branży, znani ze swojej roboty, stąd też czasami sygnowali "swoje" płyty inicjałami, parafką lub też pseudonimem. Jak taki inżynier miał odpowiednią renomę to czasami wytwórnie zapraszały takiego gościa do siebie by dodał trochę swojej "magii" do płyty co by miała jeszcze lepsze brzmienie (uwierzcie mi, to nie żart
) i wydawały takie oto specjalne tłoczenie, jednakże zawsze jedynym wizualnym śladem różniącym takie tłoczenie od "zwykłego" był właśnie jakiś dopisek przy numerze matryc, tak więc kupując nówkę w sklepie miałeś ryzyk-fizyk
Nie pytajcie mnie dlaczego wytwórnie czasami tak robiły i nie eksponowały bardziej tych "ulepszonych" tłoczeń, bo nie wiem
Tutaj jednak zamysł jest taki by skupiać się na pierwszych wydaniach/tłoczeniach, a nie tworzyć kolejnej dyskusji o matrycach (na to właśnie odpowiedniejszy byłby wątek zalinkowany powyżej).