witam... dużo zostało już powiedziane w tym temacie... ale ja dodam swoje parę słów...
gusta są różne... to wiemy od początków istnienia człowieczeństwa

i gustów nie powinno się oceniać...
tak się zastanawiając... kto tak naprawdę ma prawo oceniać że ta piosenka, płyta czy wykonawca to gniot a inne mega super muzyką... to tylko moje zdanie i ja uważam, że nikt nie powinien dokonywać takich ocen... "krytycy muzyczni"? też nie, bo często przecież oni żyją z oceniania (krytykowania), nie wspominając o takich którzy "z góry" mają nakaz by np. daną płytę zjechać z błotem... oczywiście nie wszyscy są tacy, ale takich też znam...
czy powinno oceniać muzycy, kompozytorzy, ludzie z elity, z wyższych sfer? też nie, bo są też tacy którzy żyją w swoim dziwnym "elitowym" świecie i poza swoimi "osiągnięciami" dla kasy inne wykonania zawsze będą te gorsze... tu mam przykłady z życia, byłem na koncercie operowym, zapytany o opinię otwarcie powiedziałem co wg mnie było nie tak, co źle zaśpiewane czy zagrane to... zostałem zjechany przez "elitę", takiej wiązanki i takiej ilości łaciny w kilku zdaniach wcześniej nie słyszałem... nie jestem jakimś tam specjalistą, ale słoń też mi na ucho nie nadepnął i 15 lat pobierałem nauki gry na pianinie, potem 10 lat gry na syntezatorze, kilka lat też zajmowałem się mixowaniem muzyki...
co do muzyki... to albo mi się podoba albo nie... jednego dnia słucham Oper, innego dnia muzyki poważnej... jak potrzebuję odpocząć to włączam Vangelisa, Oldfielda czy coś z Jazzu... jak szef mnie wkurzy to włączam Helloween, Slayer czy czegoś podobnego, nakładam rękawicę i

na worku... jak jest spotkanie z ekipą przy pifku to lecieć może sobie Modern Talking czy coś takiego...
ja pod "mega gnoty fonograficzne" zaliczyłbym bardziej złe wydania od strony technicznej, zły mastering, okładki zrobione na odwal itp zagadnienia... jestem też wzrokowcem i okładka w płytach też albo mi się podoba albo nie...