
coś w tym dziwnego?
Pierwsze pressy tych płyt w "ładności" i co najmniej dorównującym japońcom stanie zachowania są znacznie droższe od japońców i to grubo. Przypominam też, że np LZ II jeśli idzie o pierwsze wydanie to label maroon. Jakościowo żaden Japończyk mu nie podskoczy, cenowo też. Zwłaszcza cenowo. Uwaga powiadam o płytach w wydaniu kompletnym.
Np: Wish You Were Here na Japończyku, bez OBI w kwadracie i dużego stickersa, pocztówki i wkładki*, to nie jest wydanie kompletne i jego wartość jest sporo niższa. Podobnie The Wall JAP bez OBI..no cóż to też nie kompletne, akurat OBI do TW jest wyjątkowo drogie i dość trudne do dostania w oryginale.
Co do np LZ III i IV JAP mają kilka wydań JAP i akurat nie ten najstarsze są najlepsze.
Natomiast płyta japońska to zwykle gwarancja dobrego stanu zarówno nośnika jak i opakowania".
Oczywiście istnieje pewien fetysz, nota bene w obie strony.
Pytanie moje koledzy brzmi tak. Dlaczego chcecie porównywać pierwsze pressy np brytyjskie tychże znanych wykonawców z wydaniani japońskim, skoro te zwykle są drugimi pressami obiektywnie, bowiem w większosci ich matrix żródłowo to drugi Press amerykański?
Widzicie rozbieżność? Czy pierdolimy dalej
*przykro mi, ale jeszcze czarny sleeve zewnętrzny jest konieczny.
Jako świadek epoki dodam jeszcze jako ciekawostkę o której mało kto wie, że ów "silt" w oryginale nie jest czarny lecz ciemno granatowy

Posiadam do wglądu, no nie aż tak jak można by pomysleć .. ot nie jest łatwo go zdobyć już w obecnym czasie. Kiedyś wraz z trójką kolekcjonerów o tzw "mocnych półkach" podzieliliśmy jeden taki na 3 części = mam 1/3 cią dla potomoności.
Jednocześnie chciałem kolegów przeprosić, że życie kolekcjonera nie jest tak oczywiste jak się z pozoru mogłoby wydawać.
Miłego dnia, a powtórzę Blisową maksymę:
1Press fajny jest!
I tego się trzymajmy.