Przy okazji opowiem o stresie jaki przeżyłem w związku z DH-220. Trochę ku przestrodze dla innych nabywców starego sprzętu. Grzebiąc wczoraj w kablach podczas ustawiania klocków popełniłem błąd przy podłączeniach: zamiast do wyjścia regulowanego dh-101 podłączyłem się do wyjścia Tape Record o stałym, dość wysokim poziomie. Może nic by się nie stało ale zapomniałem włączyć przedwzmacniacz. Ściszyłem więc potencjometrem na maksa i sądząc, że jestem bezpieczny włączyłem PreamPa. Dupło w głośniki i zamiast grać zaczęło harczeć. Oho, pomyślałem, zadziałało zabezpieczenie: poszedł bezpiecznik wyjściowy (w Haflerze jest taki układ). Gorzej, że drugi kanał ani beknął. Tu na szczęście okazało się, że zapomniałem wpiąć jednego banana do głośnika. Wykręcam bezpiecznik, spalony. Niestety bezpiecznik na 500V, czyli 6,3x32mm. Nie miałem w domu żadnego takiego. Znalazłem tylko 2A mały. Tak bardzo chciałem sprawdzić, że nic się piecykowi nie stało, że wlutowałem luźno gniazdo panelowe na małe bezpieczniki i znowu podłączyłem końcówkę. Popełniłem kolejny błąd, który mógł być jeszcze gorszy w skutkach: nie sprawdziłem drugiego bezpiecznika i nie sprawdziłem połączenia pre-końcówka. Tylko PreamPa i DH-101 włączyłem wcześniej. Tym razem po włączeniu wzmacniacza w środku coś błysnęło



Dzisiaj kupiłem nowe bezpieczniki i z duszą na ramieniu włączyłem końcówkę przez żarówkę. Ufff zadziałał. Na szczęście nic się nie stało ani MOSFetom ani reszcie układu. Znalazłem opisany wcześniej błąd w podłączeniu pre-końcówka i wszystko gra. Bezpiecznik wewnętrzny uchronił obwody przed uszkodzeniem (na szczęście ten był właściwy, szybki 5A). Przestroga stąd taka: niezależnie od kogo kupicie sprzęt sprawdzajcie bezpieczniki, czy są zgodne z zaleceniami producenta.