

Z drugiej strony o wyższości współczesnych reedycji Blue Note nad resztą świata i wytycznych co do budowy własnej kolekcji opartej na kopiach tu nie pogadamy, bo jest na ów temat osobny wątek i można się w nim realizować by skonstatować, czego i jak nie robić na pewno. Wiedza jest zwykle między zdaniami gdzieś położona. Wystaczy śledzić logikę wypowiedzi

Ergo, wracajmy do muzyki.
Anonsowany mariage pod kwartet klasyczny.
Tony Braxton, Robert* Schuman String Quartet
wkładka na dole to właśnie z tej płyty nie z ww. Tu jest komplet.
Zaprawdę powiadam Wam Drodzy, kiedyś zakwalifikowałem to wydawnictwo jako jedną z referencyjnych płyt doskonale nadających się do weryfikacji i oceny jakości odsłuchowej sprzętu.
Nagranie i sama kompozycja ma na tyle niuansów samej dynamiki i kształtu samego dźwięku, że potrafi mocno zwrócić uwagę ucha, a nawet dwóch. Kompozycja zresztą na wskroś zachowuje linię kompozycyjną o klasycznej proweniencji profesjonalnego układu akademickiego. Tak dobry kwartet współczesny słyszałem tylko na żywo u Johna Zorna (też postać, której w wątku nie pominiemy).
Miłego poranka chłopaki. Niech zagra epoka!
*Dla kumpli musiał być Bercikiem lub coś koło tego, niestety nie moja epoka. Szkoda. Bowiem i z nim chętnie bym jakiegoś szluga spalił. (spalił to po Warszawsku, kumpel zawodowy pożarnik i rodowity mnie nauczył; I nie mówi się fajki, tylko fajek w liczbie pojedynczej ten fajek, nie ta fajka. Bo w stolicy papieros to rodzaj męski żaden gender tam mać). W sumie to nie wiem czy Berti kopsał szlugi był, bo to czas fajki i cygar był, przecież.