zbyszek1982 pisze: ↑18 paź 2022, 19:16
Squonk_94 pisze: ↑18 paź 2022, 10:43
Cześć
jestem w posiadaniu kilku vinyli i zacząłem myśleć o zakupie gramofonu. [...]
Jeśli ktoś będzie chętny nakreślić mi swój punkt widzenia na tę sprawę to sporo ułatwi ewentualną decyzję. Mogę też po prostu sprzedać płyty i nigdy już o vinylu nie pomyśleć...
Cześć,
nie pisałem tu dawno, ani nie planuję na dłużej wracać. Co jakiś czas pojawiają się posty podobne do Twojego, wiec postanowiłem wrzucić swój kamyczek.
W mojej prywatnej opinii,
wchodzenie dzisiaj w gramofon jest zupełnie bez sensu. Wiem, wiem, renesans winyla, powrót dawnej mody i ogólny szał.
Dobry czas na wejście w gramofony i winyle to był 10-15 lat temu. Wtedy można było kupić niezłej klasy używany sprzęt za niewielkie pieniądze i było go na rynku wtórnym dużo. Co więcej, fajne zachodnie wydania płyt winylowych były do dostania za grosze, a ludzie często też wyprzedawali swoje kolekcje, bo przechodzili na CD lub DAC z plikami. Wtedy było warto.
Dzisiaj, nie za bardzo. Oferta używanych gramofonów na rynku to blady cień tego co można było dostać jeszcze kilka lat temu, a ceny są zupełnie absurdalne, można wręcz powiedzieć, że w gramofoniarstwie mamy hiperinflację. Nowe gramofony, takie które warto w ogóle rozważyć, startują od 3,5-4k plus wkładka i nie dostaniesz za te pieniądze nie wiadomo czego. Do tego jeszcze preamp, itd.
Budżetowy odtwarzacz CD za 1-1,5k (nowy) dźwiękowo rozwali w drzazgi większość gramofonowych wynalazków za dużo większe pieniądze, wyższej klasy odtwarzacz robi kuku gramofonom często kilkukrotnie droższym. Sam mam odtwarzacz CD za niecałe 3k (kupiony nowy w sklepie dwa lata temu), który tak naprawdę niewiele ustępuje mojemu żródłu analogowemu, które w sumie (gramofon, ramię, wkładka, trafo) jest warte jakieś 10-12k (po dzisiejszych cenach). A w dzisiejszych czasach, to wcale nie jest tak znowu dużo. Są tu forumowicze co mają droższe wkładki.
To tylko jedna strona medalu. Druga to płyty. Ile chcesz ich mieć? Winyle są oczywiście super. Piękne okładki, "namacalny" nośnik, który daje Ci tę całą "celebrację" i tym podobne bzdety

Jakość współcześnie tłoczonych płyt bywa średnia, dobre wydania są drogie, dzisiaj 150zł za dobrej jakości wydanie to norma. Płyty z rynku wtórnego, zwłaszcza jakieś faktycznie wartościowe, bo nie piszę tu o radzieckich tłoczeniach "dip parpl" ze śmietnika, to tak naprawdę podobny, a często wyższy koszt. Oczywiście można uprawiać śmietnikozę i zapełniać półki bezwartościowym, porysowanym szmelcem, którego się kiedyś z trudem pozbędziesz za 1% tego co zapłaciłeś w "komisie płytowym".
Kupowanie gramofonu, żeby słuchać na nim kolekcji dziesięciu płyt jest bez sensu. Jak chcesz budować sensowną kolekcję, to nie ma się co pchać w "tanie gramofony", bo się będziesz tylko wkurwiał.
Zrobiłem sobie teraz szybką wycenę swojego audio, gra mi w salonie sprzęt za jakieś 20k. To w świecie audio nie jest niewiadomo co, bo mam znajomych, którzy wydają więcej na pojedyncze komponenty. Clue programu stoi na półkach, bo moje płyty wg. discogs są warte jakieś 60-80k, a nie mam jakiejś wielkiej kolekcji (jakość, nie ilość). Nośniki z muzyką kosztowały kilka razy więcej niż sam sprzęt. Wiadomo, że nie kupiłem tego za jednym zamachem, tylko zbierałem latami, podobnie jak sprzęt. Chciałem tylko pokazać, że jak chcesz mieć fajny sprzęt i wartościową kolekcję płyt to to nie są niewielkie wydatki, a przez lata uzbiera się kwota, za którą niejedna żona poda swojego małżonka o rozwód.
Paradoksalnie, jeżeli przede wszystkim zależy Ci na słuchaniu muzyki, lepiej wejść w jakiś streamer i wykupić sobie subskrypcję w spotify, tidal, czy apple music. Wyjdzie taniej, a pod wieloma względami niekoniecznie gorzej. Ja sam 90% muzyki słucham przez apple music w samochodzie i na słuchawkach bluetooth w pracy, taka smutna prawda

W domu nie mam często czasu lub nastroju, żeby włączyć audio i sobie posłuchać. Dlatego często zastanawiam się, czy kupowanie tego wszystkiego miało jakikolwiek cel poza zaspokojeniem własnego ego i wrodzonej potrzeby zbieractwa.
Jeżeli masz czas i zasoby finansowe, to gramofon może i ma sens (wciąż niewielki), ale z tego co piszesz, że to ma być coś ekstra do posłuchania od wielkiego dzwonu, to szkoda marnować czas i pieniądze. Lepiej od tego wielkiego dzwonu idź ze swoją lepszą połową na jakiś fajny koncert, na kolację w drogiej knajpie, albo dołóż do wakacji. Będziesz miał co wspominać. Po co Ci się mają te plastikowe kółka kurzyć na półkach.
Pozdrawiam!