Wzmacniacz w układzie Williamsona czyli PP z nie wielkimi zniekształceniami i wielką mocą.
Wielkie transformatory wyjściowe i prądy anodowe absurdalne ale akceptowane przez lampy
Mega wielki transformator zasilający ważący więcej niż większość wzmacniaczy jakie budowałem.
Wszystko jest bardzo mocne/drogie aby nie zniweczyć potencjału układu.
Moc osiągnięta około 80-100W na kanał - jest to jeszcze do podciągnięcia w następnym modelu ale ceny lamp KT150/170 są absurdalne.
Całość kosztuje podobnie jak 300B - zmiana lamp na większe to kolejne tysiące
Na obecną chwilę muszę się nacieszyć nową zabawką.
Po krótkim ubiegłym weekendzie i obecnym bez zabawy(ten tydzień bez powrotu do domu) napiszę dla ciekawych:
- szaleństwo



w pozycji 1/3 głośności kot ucieka do sąsiadów
w pozycji 1/2 można sobie robić masaże dźwiękiem przez ścianę
w pozycji 2/3 sąsiadka z naprzeciwka dzwoni i krzyczy że szklanki na stole ustawiają się w rytm muzyki
to o możliwościach zabawki

ale najfajniejszy jest dźwięk, wzmacniacz nie zależnie od pozycji gałki i nie dostaje zadyszki, scena jest ogromna, detalu w każdym paśmie jest dokładnie tyle ile daje źródło, a tak szybkiego wzmacniacza jeszcze nie słuchałem.
Po szybkiej zmianie z dziesięciu winyli, zmieniłem źródło na bluetooth żeby szybciej zmieniać utwory
Irytacja moja była tak nie oczekiwana, że zadzwoniłem do Pawła który stroił to cudo i kilkukrotnie nawijał trafa (ciężko było wykrzesać taką moc i taką jakość). Powiedziałem Pawłowi - zpsułeś mi weekend!!!
Dawno tak pozytywnie nie zaskoczył mnie żaden wzmacniacz
Będę go dalej testował na różnych kolumnach ale jak na razie nie widzę godnego przeciwnika do Waszych słabo wydajnych paczek


