Trochę się w międzyczasie podszkoliłem z teorii w temacie platform antywibracyjnych, pod gramofon i pod inne klocki. Opcji i możliwych kombinacji jest zatrzęsienie, a każdy producent chwali swój towar. Nie mam zamiaru wydawać tysięcy złotych na takie cuda, ale chciałem się przekonać czy faktycznie odcięcia gramofonu od wibracji (gramofonu z własnym pływającym zawieszeniem) coś daje. Zrobiłem więc własną platformę, tanim kosztem.
Kupiłem dwie deski do krojenia w Ikei. Obie ważą 7-8 kg. Pod dolną podłożyłem regulowane nóżki meblowe (tzw. ślizgi meblowe), a na niej położyłem dętkę do koła 10 cali, napompowaną tylko minimalnie. Na dętkę poszła druga decha, a na wierzch gramofon. Ot i cała konstrukcja.
Czy ma to wpływ na dźwięk? Ma! Powiedziałbym, że całkiem wyraźny! Jakby brzmienie się oczyściło, bo wysokie tony słychać jakby delikatniej, bardziej aksamitnie, ale jednocześnie wyraźniej niż bez tych dech. Bas chyba schodzi niżej! Średnica, wokale są jakby bardziej zbliżone do mnie. W sumie spodziewając się, że jeśli nastąpi zmiana brzmienia to będzie na granicy percepcji, jestem ździebko zaskoczony! Gwoli sprawiedliwości dodam, że nie mogę wykluczyć autosugestii - już tyle się nasłuchałem w życiu, że wiem jak mocno potrafi ona oddziałać na subiektywny odbiór (na plus, ale i na minus!) W tym wypadku jestem zadowolony, i to bardzo, ze zmian.
Ma ta konstrukcja jedną wadę! Całość jest mocno chybotliwa! Górna decha z gramofonem kiwa się na dętce we wszystkie strony, oczywiście tylko podczas podnoszenia i opuszczania pokrywy. Jednak jak się mieszka z pięcioma kotami, ta chybotliwość niestety eliminuje tę dętkową konstrukcję! Praktycznie ZAWSZE kiedy słucham muzyki zdarza się, że któryś kot wchodzi na gramofon, żeby sięgnąć z niego do skrzynki z kwiatami, albo po prostu po drodze (po meblach) na balkon. Jakbym nie miał kotów prawdopodobnie zostałbym przy tym bo efekt jest bardzo pozytywny.
Właśnie zmieniłem stronę płyty. Strasznie się to buja, nawet podczas opuszczania dźwigienki windy! Na szczęście bujanie natychmiast jest wygaszane i od samego początku płyty już żadnego kiwania nie ma.
Zamówiłem też walce z sorbotanu, które chcę podłożyć między w/w nóżki, a deskę. W tej wersji między dwiema dechami będą kulki łożyskowe. Tak więc sorbotan będzie wygaszał głownie drgania pionowe, a kulki poziome. Zobaczymy jak to wyjdzie w odsłuchu. Mam nadzieję, że będę zadowolony, bo eksperyment z dętką przekonał mnie, że to działa, ale niestety to rozwiązanie nie jest cat-friendly

No chyba, że bym znalazł gdzieś CZTERY maleńkie dętki - wtedy bujanie (i groźba zrzucenia gramofonu, czy choćby przeskoku igły po płycie) byłoby, mam nadzieję, niemal wyeliminowane. Może ktoś z Was ma jakiś pomysł skąd wziąć takie malutkie dętki (średnica nie większa niż ok. 15 - 17 cm.)!