przecież to oczywistość! ja jak mam jakąś płytę z papierówkami to ją od razu wypieprzam do śmietnika - szkoda igły.Darek pisze:powodzenia. To musi byc rewelacja. Takie plyty to do kosza albo mozna sobie cos z tego zrobic (jakis obrazek, lub zlota plyte), chyba ze prawdziwy unikat to pozostawic taka jaka jest i niech bedzie sobie w kolekcji.
no jasne - przecież nie od dziś wiadomo że na dobrym gramiaku nawet disco-polo nabiera głębi (zauważyłem również, że na dobrej igle ze szlifem Shibaty teksty stają się bardziej poetyckie)Sindsoron pisze:a co w tym dziwnego? w końcu tak naprawdę to wkładka (w tym szlif igły) ma największy wpływ na to jak ta muzyka brzmi...
Przepraszam za sarkazm, ale nie jestem w stanie się powstrzymać.
Zgadzam się z przedstawionymi przez użytkownika Robert007Lenert tezami i uważam za skrajną głupotę (a czasami - w przypadku rzadkich płyt - za zbrodnię) wyrzucanie - czy choćby niesłuchanie - płyty, tylko dlatego, że w jednym miejscu przeskakuje. Ja z winylami takiego problemu nie mam, bo jak np. na moim radzieckim Presley'u przeskakuje (w tył - pętla) piosenka "Love me Tender" (ciocia musiała tego baaaaardzo intensywnie słuchać), to sobie układam program do odtwarzania bez tej piosenki (ale może faktycznie ją spróbować naprawić). A płyta jest w stanie 9,5/10 (poza przeskokiem ma jeszcze jeden click w That's All Right).
Podobnie też mam egzemplarz płyty Polskich Nagrań L0004 (Fogg) w dość dobrym stanie (9/10), tylko ze względu na głębokie rysy ostatnia piosenka na ostatniej stronie przeskakuje. Nie wiem czemu miałbym tą płytę wyrzucać, czy nie słuchać, zwłaszcza, że prawdopodobieństwo zdobycia lepszej kopii jest znikome - mam w tej chwili 4 egzemplarze tej płyty i mnóstwo innych płyt z podobnego okresu, i raczej nic lepszego mi się nie trafi (a piosenki ze strony b nigdy nie były wznawiane, poza kiepskimi transferami z szelaków pewnej małej firemki fonograficznej).
Płyty przeskakujące "w przód" na gramofonie tangencjalnym praktycznie nie przeskakują.
Pewnie niektórych wprawię tym wyznaniem w palpitacje serca, ale na igłach do płyt szelakowych odtwarzam nawet płyty pęknięte (ale tylko takie, w przypadku których nie ma rozstępu, wybrzuszenia ani ubytku masy w miejscu pęknięcia). Tutaj już ryzykuję konkretnie, bo jedna igła o jednym promieniu kosztuje 125$ i trzeba ją ściągać z Hameryki. Tym niemniej jeśli pęknięcia nawet nie słychać w głośnikach, to uważam, że i tak nie ma się czego obawiać. (tak poza tym to mi kiedyś jedna z igieł pojechała po etykiecie - tak duży był skating - ale skatingu nie kompensuję przy odtwarzaniu szelaków, bo po pierwsze nie wiem jak (nie widzę kompletnie jakiejkolwiek różnicy niezależnie od tego, który ciężarek do antyskatingu biorę i jak go ustawię, po drugie antyskating i tak nie ma wpływu na odtwarzanie płyt przeskakujących, o wiele bardziej niezawodnym środkiem jest odtworzenie ich na gramofonie tangencjalnym).