Poljazz 1972-1991

ODPOWIEDZ
Analogowe ucho
Posty: 174
Rejestracja: 20 lis 2012, 15:10

Re: Poljazz 1972-1990

#76

Post autor: Analogowe ucho »

zp14 pisze:Niedawno nabyłem drogą kupna następujące pozycje:
jak wygląda insert?
Awatar użytkownika
Jacek_Karolak
Posty: 145
Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
Lokalizacja: Warszawa Wola

Okładki, foldery, wkładki

#77

Post autor: Jacek_Karolak »

Opiszę wkrótce tę kwestię.

Dziadek Jacek
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
zp14
Posty: 81
Rejestracja: 12 sty 2012, 03:37

Poljazz 1972-1990

#78

Post autor: zp14 »

Domyślam się, że inserty to są zastępcze okładki, dodawane do okładek "Biały Kruk Czarnego Krążka"- biała kartonowa okładka z gramofonem z przodu, a miastem na rewersie. Inserty są na cienkim papierze przypominającym gazetowy.

Poglądowe zdjęcia może zdążę dziś wkleić.
Awatar użytkownika
Jacek_Karolak
Posty: 145
Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
Lokalizacja: Warszawa Wola

Okładki, foldery, wkładki

#79

Post autor: Jacek_Karolak »

Tak, masz rację. według moich wyliczeń wydrukowano je dla 12 płyt. Dziadek Jacek
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
Awatar użytkownika
Jacek_Karolak
Posty: 145
Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
Lokalizacja: Warszawa Wola

Do użytku wewnętrznego

#80

Post autor: Jacek_Karolak »

Napis tej treści pojawił sie na około 25 płytach. Chodziło o to, że płyty były dystrybuowane tylko wśród członków klubu. Prowadzona była ewidencja i specjalne kartoteki kto jaką płytę otrzymał. Dzięki temu można było wydawać płyty z zagranicznymi zespołami i robić to zgodnie z prawem. Muzycy mogli samodzielnie wyrażać zgodę na publikacje koncertów z Sali Kongresowej. Było z tym dużo kłopotu. Widziałem wiele takich dokumentów i kilka uratowało nam tyłki. Choć nie wszyscy pamiętali co podpisywali środku nocy, w Akwarium i po koncercie. Dziadek Jacek
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
Analogowe ucho
Posty: 174
Rejestracja: 20 lis 2012, 15:10

Re: Poljazz 1972-1990

#81

Post autor: Analogowe ucho »

zp14 pisze:Domyślam się, że inserty to są zastępcze okładki, dodawane do okładek "Biały Kruk Czarnego Krążka"- biała kartonowa okładka z gramofonem z przodu, a miastem na rewersie. Inserty są na cienkim papierze przypominającym gazetowy.

Poglądowe zdjęcia może zdążę dziś wkleić.
Czyli jak dobrze zrozumiałem, inserty w tym przypadku oznaczają opakowanie płyty, w zasadzie okładkę płyty?
Myślałem, że być może oprócz takich okładek, w zasadzie udających okładki, były dodawane wkładki, z informacjami, kto, co i gdzie gra?
Bo z owych insertów nie sposób takiej informacji wyczytać, bo jej tam, po prostu niema.

Temat rozwija się BARDZO! pysznie. Za czas jakiś zrobię skany owych insertów, labeli winyli które są dostępne w bibliotece.
Jak znajdę na to czas, nie wiem jeszcze kiedy, ale kiedyś zrobię. :lol:
Awatar użytkownika
vinylpiotrek
Posty: 2197
Rejestracja: 12 lip 2012, 20:51
Lokalizacja: Łódź

Poljazz 1972-1990

#82

Post autor: vinylpiotrek »

Jak zwykle źle zrozumiałeś.
Obrazek
Analogowe ucho
Posty: 174
Rejestracja: 20 lis 2012, 15:10

Re: Poljazz 1972-1990

#83

Post autor: Analogowe ucho »

Przypomnienie ;-)

Obrazek
Awatar użytkownika
Fafikdog
Posty: 398
Rejestracja: 22 gru 2011, 19:50

W którym roku wydano?

#84

Post autor: Fafikdog »

Lonnie Johnson, wydanie polskie PolJazz - PSJ 243 (oryginalnie Storyville Records 1964).
W którym roku wydano?
Moje DIY
Micro Seiki DD7
SME 3012
Shure V15 type IV
YAQIN MS-12B
Music Angel Meng X8 upgrade by LampizatOr (Fikus)
Indiana Line Tesi 561
Awatar użytkownika
Jacek_Karolak
Posty: 145
Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
Lokalizacja: Warszawa Wola

Poljazzowe CD

#85

Post autor: Jacek_Karolak »

Właśnie się doczytałem, że pierwszy CD Poljazzu był wyprodukowana we współpracy z zachodnioniemiecką firmą Emscherland. Była to płyta zespołu Jazz Band Ball Orchestra o tytule „Take The A Train” (CD-PSJ-1).

Źródło: Jazz Forum, wersja angielska, nr 118, str. 12

Sposób opisu z tyłu wyraźnie sugeruje niemieckie pochodzenie płyty.

Studio Emscherland Zostało założone przez Gerda G. Fortak w 1979 roku w Gelsenkirchen. Istniało do lat dziewięćdziesiątych. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych nagrali wiele polskiej muzyki jazzowej i klasycznej publikowanych na płytach między innymi, Poljazzu. W Polsce nagrywali jako Emscherland Studio-Mobil co sugeruje, ze ekipa nagrywająca przyjeżdżała do nas ze sprzętem nagrywającym. Wiele z tych nagrań doczekało się reedycji na CD. Poza Anexem pojawiły się firmy Wipe i Midas.

Dziadek Jacek
Okładka przód.jpg
Załączniki
Okładka tył.jpg
Ostatnio zmieniony 21 lut 2013, 11:48 przez Jacek_Karolak, łącznie zmieniany 3 razy.
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
Analogowe ucho
Posty: 174
Rejestracja: 20 lis 2012, 15:10

Re: Poljazzowe CD

#86

Post autor: Analogowe ucho »

Jacek_Karolak pisze:Właśnie się doczytałem, że pierwszy CD była wyprodukowana we współpracy z zachodnioniemiecką firmą Emscherland. Była to płyta zespołu Jazz Band Ball Orchestra o tytule „Take The A Train” (CD-PSJ-1). Okładka sugeruje niemiecką produkcję.

Źródło: Jazz Forum, wersja angielska, nr 118, str. 12

Sposób opisu z tyłu wyraźnie sugeruje niemieckie pochodzenie płyty.
Dziadek Jacek
Okładka przód.jpg
Ten wy dawca wydał również, na CD, pierwszą płytę Super Duo, która miała polską edycję winylową.
Obu płyt poszukuję, nigdy nie widziałem. Jazz Band Ball Orchestra nigdy nie słyszałem.
Ukazywało się wtedy sporo płyty na zachodzie polskich grup jazzowych, np Prowizorka Jazz Band.
Awatar użytkownika
Jacek_Karolak
Posty: 145
Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
Lokalizacja: Warszawa Wola

Zmiany 1977 roku.

#87

Post autor: Jacek_Karolak »

W 1977, w Poljazzie zaszły duże zmiany. To chyba wtedy zaczęto używać nazwy: Wydawnictwo płytowe Poljazz. Nazwa: Klub Płytowy Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, Biały Kruk Czarnego Krążka; nie zniknęła i dalej pojawiała na płytach. W nowym logo pozostał nadal kruk i gramofonowa tuba. Szefem został Andrzej Zarębski a jego zastępcą Marek Cabanowski. Analizy istniejącej sytuacji podjęła się Albina Nowakowska.

Samo wydawnictwo przeniosło się pod legendarny adres w Warszawie, Emilii Plater 49. Może nie wszyscy wiedzą , ale tu była pierwsza siedziba klubu studentów Politechniki Warszawskiej „Stodoła”. Studenci dostali barak po budowniczych Pałacu Kultury i Nauki. I stąd właśnie wzięła się nazwa. Po wielu latach na fasadzie dzisiejszego klubu zostały symboliczne deski. Na pamiątkę tamtych czasów. Zatem miejsce związane z kulturą, rozrywką i jazzem.

PSJ przejął właśnie kawiarnię Barbara i nazwał ją Akwarium. Pierwszym szefem i organizatorem klubu jazzowego z prawdziwego zdarzenia został Henryk Górski. Pomagał mu Jacek Majchrzak a ajentką części gastronomicznej została pani Basia. Koncerty jazzowe były codziennie od 20:00 do północy. Kapele zmieniały się co tydzień. Cena wstępu na koncert była dość wysoka bo 100 zł a dla studentów 50 zł. Ale i tak frekwencja dopisywała. Koncerty były na Piętrze ale na parterze była prowadzona transmisja telewizyjna. Widać było tyle co w dużym telewizorze ale dźwięk przekazywały świetne kolumny. W czasie festiwali Jazz Jamboree była to główna kwatera działaczy i miejsce wspaniałych spotkań muzyków i dziennikarzy. A ile wspaniałej muzyki zagrano tam na nocnych jam session. W ciągu dnia była to zwykła, ogólnodostępna kawiarnia tyle tylko że z głośników leciała śliczna muzyka, oczywiście jazzowa. Czasem przynosiłem swoje płyty i taśmy i Henryk albo Jacek puszczali ku ogólnemu zadowoleniu.

Poljazz usadowił się w przeszklonym pokoiku na parterze a w piwnicach były pomieszczenia magazynowe i pokój gdzie pakowaliśmy płyty dla klubowiczów. Warunki były dość spartańskie ale było i tak lepiej niż na Rutkowskiego 20 ( dziś znów Chmielna). Albina Nowakowska zajęła się czytaniem dziesiątków listów od członków klubu. Przyjrzała się uważnie temu co zastała w wydawnictwie a było źle, a nawet jeszcze gorzej. Wysyłka leżała, księgowość leżała i jakoś to wszystko trzeba było ogarnąć. No cóż, PSJ to organizacja raczej artystyczna niż gospodarcza. A kto wtedy poważnie myślał o zyskach z działalności gospodarczej. Tym bardziej, że liczono na wszelkie dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Dziś poszukujemy różnych sponsorów, filantropów i darczyńców. Wtedy się wszystko „załatwiało” a jak się znało kilku ważnych sekretarzy i działaczy, to żyć nie umierać.

Po miesiącu czy dwóch powstał szczegółowy raport i propozycje odpowiednich zmian organizacyjnych. Oczywistym było, że zarząd przyjmie te rozwiązania. No i przyjął, a cóż innego miałby zrobić. Jedyną alternatywą mogłoby być jedynie zlikwidowanie całej zabawy. Na to jednak się nie zdecydowano.

Najpierw trzeba było poukładać tysiące kartotek członkowskich w jakimś rozsądnym porządku. Pamiętam jak wieczorami rozkładałem z kolegą setki wypełnionych, kartonowych druków. Najpierw według regionów, województw a potem alfabetycznie. Do dziś zapamiętałem dwie długo poszukiwane miejscowości: Trzciel i Trzcianka. Pieniądze wpłacali członkowie przez pocztę. Innej możliwości nie było. Nikt jeszcze nie słyszał o przelewach bankowych. Kasa wpływała do PSJ i tam, na Rutkowskiego gromadziły się odcinki wpłat. Pamiętam jak koleżanka przyniosła pierwszy worek z tymi odcinkami. Pomału zaczęła to księgować i jakoś poszło. Po zaksięgowaniu wpłat na kartotekach członkowskich druga koleżanka wypisywała symbole zamówionych płyt na formularze odpowiednie dla przesyłek pocztowych. Następnie kolega magazynier, a był nim Zbigniew Jaroń, sporządzał odpowiednie „krzyżówki” i zaczynaliśmy pakowanie płyt. Muszę powiedzieć, ze klucz do rozwiązania trudnej sytuacji znalazła właśnie nasza księgowa czyli pani Albina. Wymyślony prze nią cały system funkcjonował przez wiele lat. Jeśli uważacie, że księgowość i księgowi to nudy, to powiem Wam, uważajcie, potrafią być zabójczo skuteczni.

No i płyty zaczęły się ukazywać dość regularnie. Panowie Zarębski i Cabanowski Działali bardzo energicznie i bardzo efektywnie. W końcu obaj mieli wieloletnie doświadczenie w działalności kulturalnej ze specjalizacją jazzową. Andrzej i Albina to weterani Stodoły a Marek zakładał pierwsze kluby jazzowe pod Warszawą. Cała trójka od wielu lat działała bardzo aktywnie w PSJ.

Tłoczenie powierzono wyłącznie Pronitowi, współpraca z tłocznia Muzy na Płockiej jakoś wciąż miała pod górkę. Choć wykonywanie acetatów musiało tam zostać. Po prostu nikt inny tego nie robił. Realizatorzy nagrań jednak ustalali warunki nacinania acetatów osobiście.

Zostały wyczyszczone i zlikwidowane magazyny na Bemowie, w Klarysewie, na Złotej i na Rutkowskiego. Uff, dużo tego było, nadźwigałem się okropnie. A ile się nałykałem kurzu, to tylko ja wiem. Patrząc z perspektywy wielu lat, muszę przyznać, że nadrabianie zaległości trwało stosunkowo dość krótko. Nie było idealnie ale jakoś to szło, choć wciąż działaliśmy pod presją. Ludzkie żale ustały a wszelkie reklamacje i prośby były załatwiane raczej szybko i sprawnie. Zapewne znajdą się pewne wyjątki ale to jest zawsze nieuniknione. Każdego tygodnia wywoziliśmy na pocztę setki paczek. Używaliśmy do tego dość sprytnych pudełek z tektury zwanej mikrofalą. Jak się takie pudełko złożyło do kupy i zakleiło papierową taśmą, to nijak nie dało się złamać płyty. Uwierzcie mi, że robiliśmy próby i chcieliśmy połamać je.

Natomiast w repertuarze zaszły pewne zmiany. Utrzymano serię klubową, czyli jedna płyta co kwartał i rozbudowano serię subskrypcyjną. Obok nich pojawiła się seria promocyjna czyli płyty realizowane na życzenie konkretnych zespołów. Pojawiło się dużo nagrań z koncertów światowych artystów w Polsce. Te były głównie rozprowadzane jako subskrybcje. Poza tym Marek zatrudnił własną ekipę realizacyjną. Nazwiska Leszka Wójcika i Andrzeja Lipińskiego coraz częściej pojawiały się na płytach jako odpowiedzialnych za realizację nagrań. Zdjęcie obu kolegów znajdziecie na płycie Z-SX 0640.
Leszek Wójcik i Andrzej Lipiński w pokoiku nagrań, w Akwarium
Leszek Wójcik i Andrzej Lipiński w pokoiku nagrań, w Akwarium
Andrzej i Leszek.jpg (28.89 KiB) Przejrzano 1084 razy
Ale największą zmianą było wprowadzenie wkładek (jeden z kolegów nazwał je insertami) do każdej płyty. Umieszczono tam program płyty, dane dyskograficzne i artykuł napisany przez znanego dziennikarza. Czasem było trochę zdjęć. W sumie wydrukowano wkładki do 12 płyt. Obowiązywała okładka uniwersalna, biały gramofon.

Do opisywanego okresu należy dołączyć kolejne ciekawe wydawnictwo czyli jedenastopłytowy box zatytułowany: Jazz Legends. Jedenaście płyt, bez okładek a tylko w foliowych koszulkach, spoczywało w sztywnym pudełku. Do łączono do tego broszurę Henryka Cholińskiego ze szczegółową dyskografią. To wydawnictwo było zasługą Andrzeja Zarębskiego i ukazało się już po jego odejściu. Prace na płytami i opakowaniem oraz sfinalizowanie tłoczenia to już zasługa Marka Cabanowskiego. Mimo dość wysokiej ceny (jedenastokrotna cena płyty) box cieszył się dużym powodzeniem i zbierał pochlebne recenzje.
Pudło z jedenastoma płytami prezentowało się całkiem nieźle
Pudło z jedenastoma płytami prezentowało się całkiem nieźle
Nazwałbym ten okres: Wielkie porządki. Faktycznie zaszły duże zmiany, nadrobiono zaległości, poprawiono organizację i produkcję płyt.

Jak sobie coś jeszcze przypomnę, lub pojawią sie pytania, to będę uzupełniał powyższy tekst.

Dziadek Jacek
Ostatnio zmieniony 13 gru 2012, 15:11 przez Jacek_Karolak, łącznie zmieniany 4 razy.
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
Awatar użytkownika
Wojtek
Administrator
Posty: 41593
Rejestracja: 02 lut 2009, 02:59
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Poljazz 1972-1990

#88

Post autor: Wojtek »

Jacek_Karolak pisze:Jedenaście płyt, bez okładek a tylko w foliowych koszulkach, spoczywało w sztywnym pudełku.
To jest w sumie taki standard dla wydań typu box. Sam box należy w tym wypadku traktować jako "okładkę" wydawnictwa.
Tubylcza wredota, tudzież insza kanalia
http://www.winyl.net/viewtopic.php?f=6&t=6268
Awatar użytkownika
Jacek_Karolak
Posty: 145
Rejestracja: 12 wrz 2012, 13:04
Lokalizacja: Warszawa Wola

Jazz Legends

#89

Post autor: Jacek_Karolak »

Warto się zastanowić nad tym wydawnictwem.

Ja powkładałem sobie płyty w okładki. Nie pamiętam już czy były z białym gramofonem czy tylko białe ale zmieściły sie idealnie. Wyglądało to tak jakby ktoś zaplanował że płyty będą jednak w okładkach tylko zabrakło na to możliwości. Podobna sytuacja była w przypadku albumu Komedy. Mało kto dostał okładki ale płyty w okładkach pasowały idealnie.

Dziadek Jacek
Ocalić od zapomnienia zapomniane firmy: Poljazz i Pronit. Póki jeszcze żyjemy, zostawmy po sobie ślad na Ziemii.
Awatar użytkownika
incorester
Posty: 53
Rejestracja: 01 gru 2012, 21:54

Re: Poljazz 1972-1990

#90

Post autor: incorester »

Kocewicz
Bardzo dziekuje za fotki okładek.

Jacek_Karolak
Z zainteresowaniem czytam panskie wspomnienia, i dziekuje za nie.
Mam kilkanascie wymienionych przez pana plyt, przy okazji ich digitalizowania nie wpadlem, niestety, na pomysl by zdigitalizowac rowniez ich okladki i labele. No, ale co sie odwlecze to nie uciecze, choc z niektorymi bedzie ciezko bo np. Muddy Watersa mam, o ile dobrze pamietam, w okladkach Ady i Kordy - Pronit SX 1830 :)
Poki co, poszukalem troche w googlach i wyniki moich poszukiwan bede tutaj, od czasu do czasu, zamieszczal. O ile oczywiscie nie ma pan nic przeciwko.

Obrazek
Obrazek
PSJ98 Grand Standart Orchestra - Grand Standart Orchestra

Na koniec krotki tekscik, rowniez znaleziony w necie, potwierdzajacy panskie posty :

Mało kto pewnie wie, ale pozycje o numerze katalogowym serii PSJ-X (jak poniżej) to są realizacje tzw. "botleg", czyli krótko mówiąc "pirackie". Dźwięk z koncertów Jazz Jamboree nagrywała obsada wozu transmisyjnego TVP albo Polskiego Radia, przekazywana później do Poljazzu, tłoczona była (o ile pamięć mnie nie myli) w firmie "Polskie Nagrania". Płyty wychodziły w nakładzie (chyba) tylko 200 egzemplarzy i nie były w oficjalnej dystrybucji. Tłoczone były w celach kolekcjonerskich i rozdawane wybranym osobom z kręgu PSJ, ale nie tylko.
Wszystkie płyty tłoczone były w zakładach Pronit w Pionkach. Wsystkie płyty były wydawane legalnie. Twórcy Klubu lytowego PSJ Biały Kruk Czarnego Krążka (później Poljazz) skorzystali z precedesu Hot Club de France. Zgodę na wydawanie płyt wyrażali wykonawcy. Płyty były rozprowadzane wśród członków klubu a zatem legalnie. Wiele nagrań było autorskimi nagraniami Poljazzu. W dawnym Akwarium był mały pokój gdzie siadywali reżyserzy dźwięku z własnym sprzętem. W wielu przypadkach rzeczywiście korzystano z narań z Sali Kongresowej ale każdorazowo artyści wyrażali zgodę na ich publikacje. Zatem o piractwie nie było mowy. Ostry protest managera Sary Vaughn i Muddy Watersa został załagodzony przez ambasadę amerykańską po przekazaniu kopii stosownych dokumentów z podpisami artystów. Na publikację nagrania Duke Ellingtona z 1971 roku zgodę wyraził osobiście jego syn Mecer w kilka lat po śmierci ojca.
ODPOWIEDZ