Na początek coś ode mnie.
Szwagier poprosił mnie o naprawienie dwóch wzmacniaczy Harman Kardon PM655 VXi dla swojego znajomego. Ponoć nikt nie chciał się podjąć, ale już były w rękach jakiegoś fachowca...

Zasadniczo nie robię żadnych napraw sprzętu, no ale szwagrowi się nie odmawia.

Jeden egzemplarz ma zwarcie, bo stuwatowa żarówka świeci jak słońce, jak dojdę co i jak, to się podzielę.
Drugi egzemplarz na szczęście uruchomił się prawidłowo. Bolączki typowe, czyli trzeszczące przełączniki, potencjometry, jeden kanał przerywa itd.
Ktoś go już naprawiał, ale bezskutecznie.
Po otwarciu zastałem taki widok:
To "naprawiony" przez kogoś przewód sygnałowy między preampem a potencjometrem. Klasa naprawy mówi sama za siebie. Najlepsze, że ktoś wziął za to pieniądze



Po wymianie przewodu, wyczyszczeniu przełączników i potencjometrów, przelutowaniu zimnych lutów i wymianie kilkunastu kondensatorów wzmacniacz zaczął grać w miarę normalnie. Pozostał do ogarnięcia pływający DC Balance w końcówce i uszkodzony jak się okazało preamp phono.
Jak dla mnie, naprawa sprzętu w takim stanie jest bezcelowa, bo koszt samej robocizny przewyższy wartość wzmacniacza. A do tego ten Harman gra mocno średnio.