

Na początek moja propozycja: Iron Maiden – "En Vivo!", Parlophone (0190295836436), EU 2017.
W oczekiwaniu na przełożony koncert Żelaznej Dziewicy na PGE Narodowym pozwolę sobie przedstawić solidne, wytłoczone na trzech czarnych krążkach, wznowienie albumu "En Vivo!", wydanego w 2012 r. Koncert zarejestrowano 10 kwietnia 2011 na Estadio Nacional de Chile w Santiago, w trakcie trasy "The Final Frontier World Tour 2010/11".
Prezentowane przeze mnie wydanie jest jak najbardziej godne polecenia. Nie można przyczepić się do realizacji nagrania, tłoczenia, masteringu itp. Przy labelach zostawiono sporo wolnego miejsca, wiec nie trzeba martwić się o IGD, nawet jeśli posiada się przeciętny gramofon z budżetową wkładką. Album fajnie oddaje koncertową atmosferę heavymetalowego show na wielkiej arenie z udziałem kilkudziesięciu tysięcy fanów (na ile oczywiści jest to możliwe w tym przypadku, bo każdy kto był na koncercie Maidenów zapewne przyzna, że jest to naprawdę niesamowite przeżycie i nie da się tego nawet w ułamku procenta utrwalić na żadnym nośniku, czy też opisać słowami, trzeba po prostu pójść, zobaczyć i zapamiętać na całe życie

W przeciwieństwie do pozostałych albumów live Iron Maiden, które w formie winylowej wydawane są zwykle w rozkładanych opakowaniach, zaopatrzonych, w zależności od ilości płyt, w dwie lub trzy kieszenie, ten zapakowano w klasyczną, niezginaną okładkę, w której mieszczą się trzy krążki w papierowych, nadrukowanych kopertach (ja do swoich dodałem półkoliste wkładki antystatyczne). Rozwiązanie to jest wygodne, jednak może rozczarować wielbicieli rozbudowanych, fantastycznych grafik, jakie kapela zwykła umieszczać wewnątrz swoich albumów.
Wybór utworów jest rewelacyjny. Poza absolutnymi koncertowymi klasykami grupy, jak chociażby "2 Minutes to Midnight", "The Trooper", "Fear of the Dark", "The Number of the Beast", czy "Hallowed Be Thy Name", na płycie tej znajdują się najlepsze kompozycje z promowanego wówczas albumu "The Final Frontier", w tym świetny, klasycznie heavymetalowy utwór tytułowy, poprzedzony otwierającym show eksperymentalnym „Satellite 15...", nagrodzony Grammy singel "El Dorado", nastrojowe „Coming Home", czy długie, progresywne, wirtuozerskie wręcz kompozycje jak „The Talisman” i fenomenalnie wykonane „When the Wild Wind Blows”.