COVID - jak przechodzę przez chorobę. Objawy, samopoczucie, leki.

[valv]

Możesz coś więcej napisać o tych brakach w płucach bo 30% to chyba sporo.
Jej czytałem o powikłaniach po tym cholerstwie. Czytałem, że może pojawić się zwłóknienie płuc.

Pewnie że mogę.
Covid "zjadł" cały środkowo-dolny płat lewego płuca oraz kawałek dolnego płata prawego płuca. Na zdjęciu wygląda to tak, jakby ktoś nożem wyciął duży "trójkąt" w lewym a w prawym odciął kawałek dołu. Po prostu są białe plamy z zarysowanymi cieniami pozostałości...
Do tego oba drzewa oskrzelowe (prawe i lewe) są całkowicie zwłóknione. Wygląda to jak białe pasma nici...no nie umiem tego określić. Tak powiedział w każdym razie lekarz. Poza tym mówiąc o ok. 30% miał na myśli zniszczenia płuc i oskrzeli.
To zniszczenie płuc to z tego co wyczytałem, to najprawdopodobniej reakcja cytokinowa. Chodzi o to, że jak wdał się stan zapalny w jakimś miejscu w płucach, to organizm żeby nie dopuścić do rozwoju stanu zapalnego na kolejne obszary, sam zaczął niszczyć zdrowe tkanki dookoła tego stanu zapalnego....ojjj miałem dużo czasu na czytanie i zgłębienie tematu

[valv]

Może o odporność. To że ktoś jest silny i zdrowy nie musi z automatu oznaczać, że ją ma.

Myślałem o tym w takim kontekście. Doszedłem do wniosku, że...tempo życia, zmęczenie, stres, ciągłe przesiadywanie w pracy, nerwy, niewystarczająca ilość snu/odpoczynku, nieregularne i nie do końca zdrowie odżywanie...to może powodować, że ludzie w "sile wieku" z uwagi na osłabioną odporność tak to mogą przechodzić. Mam kolegę w moim wieku, jeszcze policjanta, bo chyba nie wróci do pracy, ponieważ covid zjadł mu ponad 60% płuc i obawia się że jego kariera dobiega końca... Kolejny kolega, niewiele młodszy, piłkarz, biegacz wylądował w szpitalu i 7 dni leżał pod tlenem. Czeka na wyniki badań. Inny starszy ode mnie 10 lat, który chorował w lipcu do dziś boryka się z brakiem siły i dusznościami...

[zelazny]

Valv szok i niedowierzanie. Co lekarz powiedział o zwłóknieniu tych drzew oskrzelowych? Także czytałem o zwłóknieniu bodajże na Focus.pl. Nie ma na to lekarstwa. Jakiś naukowiec pracuje nad lekami na tę przypadłość. Trzym się, co za chujst...o. "Ludzie ludziom zgotowali ten los" - jak bardzo na czasie.

[gravediggie]

zgotowali

Co masz na myśli?

[valv]

Co lekarz powiedział o zwłóknieniu tych drzew oskrzelowych?

To, co o "zjedzonych" płucach: to nie wątroba, nie regeneruje się...

[zelazny]

To nie wątek na to grave. Piszemy tu tylko o chorobie, tak jak w temacie.

Valv, ale te ubytki płuc to nie jest zwłóknienie?

[valv]

Valv, ale te ubytki płuc to nie jest zwłóknienie?

Dokładnie tak. Zwłóknienia powstały w oskrzelach a w płucach doszło do ubytków zdrowej tkanki, tzn. nie ma jej.
Oskrzela dalej są, tylko ich struktura uległa zmianie, zwłóknieniu. Zwłóknienia to takie "blizny" na zdrowiej tkance.
Powiedział to w kontekście, że to się nie zregeneruje, nie naprawi, nie odrośnie.

[zelazny]

Oki rozumiem, trzym się chłopie.

[valv]

trzym się chłopie

Dzięki.
Uważaj na siebie.

[zelazny]

Uważam cały czas. Dzięx W pracy pracuję z dwoma osobami. Ponoć w supermarketach powinno przebywać się nie dłużej niż 15 minut.

[valv]

W pracy pracuję z dwoma osobami.

Ja też w pracy mam kontakt z kilkoma tylko osobami, które paradoksalnie są mega ostrożne i przestrzegają zasad.
W moim przypadku myślę, że do zarażenia doszło w wyniku 2-3 kontaktów z ta samą osobą, bo z nikim innym zarażonym nie miałem kontaktu, tzn. nikt więcej nie chorował w moim otoczeniu.
To było tak, że rano siedzieliśmy może około 30 min w odległości ok. 1.5m od siebie, przedzieleni monitorem komputera. Wszyscy w maskach. Kolega który siedział jeszcze dalej za mną nie zaraził się od tej osoby. Później w ciągu dnia krótka rozmowa na korytarzu oraz pod koniec dnia jeszcze krótki, 2-3min kontakt z ta osobą. Oboje cały czas w maseczkach. Ta osoba miała pierwsze objawy właśnie w tym dniu (co okazało się dużo później) i następnego była już na zwolnieniu. Dziwne to wszystko, niby przestrzega się zasad dystansu, używa maseczek, stosuje płyny odkażające a powierzchnie dezynfekowane kilka razy dziennie...
Zauważyłem też a później wyczytałem, że osoba zaraża dopiero, gdy wystąpią u niej pierwsze objawy choroby, bo wtedy wirus zaczyna się już replikować w organizmie. Do tego czasu nie zarażamy. Ja zacząłem zarażać 7 dnia po zakażeniu, bo w tym dniu miałem kontakt z kolegą który zaraził się ode mnie, a osoby z którymi widziałem się dzień, dwa wcześniej nie zachorowały. Kolega, którego ja zaraziłem zachorował (pierwsze objawy) po 5 dniach od kontaktu ze mną. Podobnie moja mama.

[jaca1970]

Koniecznie postaraj się zrobić prześwietlenie. Koniecznie!

Teraz się o tym mówi więcej ale w lutym, marcu... nie myślałem o tym, badania zrobię.

Ogólnie mam wrażeni że po wirusie wróciłem do "starej" formy tzn. trwało to kila tygodni, byłem odczuwalnie słabszy, czułem to "coś" w płucach

ale już w lato wycieczka rower 80 km dziennie trasa x 3 dni bez problemu dałem radę, teraz też jak jest możliwość to gramy na sali w siatę i unihokeja - mam wrażenie że z formą jest jak było, ( wczoraj grałem, było ok, bardziej mięśnie bolą )

rowerem codziennie jadę do roboty, to tylko parę km ale zawsze... ogólnie w sezonie bardzo dużo ruchu na ogródku,

pewnie jakąś cześć płuc mi zeżarło, ale w mym wieku poziom zużycia części jest już powyżej 50%
coś tam czuje, tylko może tylko już podświadomie.. nie wiem.

chyba miałem szczęście na lżejszą odmianę wczesnego Covidka

a co do zarażenia; nie wiem kiedy sie to stało, ale było tak:

początek 2020 ferie 1 tydzień, narty, Francja 7 dni, powrót przez Włochy - autobus ful, nikt wtedy nie myślał o maseczkach, mnie dopadło po powrocie ale kolega z siedzenia obok - nic. reszta autobusu którą znam - nic, ( teraz ich dorwało..)
koleżanka małżonka - nic ( ale ona jest antywirusowa na wszystkie bakterie) w robocie nic się nie działo jeden kolega chorował na 12 w zespole ...

myśle tak, złapałem w drodze powrotnej - jakaś stacja czy WC- ale było za wcześnie bym zaraził innych, wykluło się już w domu,
ale czy tak było ?

ogólnie jest to coś co ewidentnie chce zrobić człowiekowi krzywdę, takie odczucie mi zostało,
może to że jestem aktywny i trochę fizycznie rozruszany i bez innych chorób przewlekłych, pozwoliło mi przejść w miarę łagodnie...

ale osoby starsze są mocno zagrożone, wiem co pisze bo kilka osób znałem osobiście lub z widzenia,
przegrały walkę z Covid a pewnie by mogły kilka lat jeszcze pożyć...

trzeba być ostrożnym.

[valv]

Ogólnie mam wrażeni że po wirusie wróciłem do "starej" formy tzn. trwało to kila tygodni, byłem odczuwalnie słabszy, czułem to "coś" w płucach, ale już w lato wycieczka rower 80 km dziennie trasa x 3 dni bez problemu dałem radę, teraz też jak jest możliwość to gramy na sali w siatę i unihokeja - mam wrażenie że z formą jest jak było, ( wczoraj grałem, było ok, bardziej mięśnie bolą )rowerem codziennie jadę do roboty, to tylko parę km ale zawsze... ogólnie w sezonie bardzo dużo ruchu na ogródku,

I to jest wpis, za który bardzo Ci dziękuję, bo takich jak ja napawa optymizmem po tym, co przeszli!!

[jaca1970]

Zrobiłem badania na przeciwciała ( te z krwi)

Mam dwa plusy na wysokim poziomie czyli:
Przeszedłem Corone i mam wysoki wskaźnik przeciwciał.
Skoro byłem chory w lutym 2020 a potem już nie, to by oznaczało że przez prawie rok miałem kontakt z patogenem i przeciwciała ciągle były " w robocie" czyli przeszedłem infekcje min dwa razy, jak nie wiecej.
To jeden z możliwych scenariuszy, składając dane do kupy, moglo być inaczej...

Korzyść z badania: przechorowałem, mam przeciwciała, aktualnie nie zarażam i raczej teraz nie zachoruję, jeśli przeciwciała znikną to podobno wracamy do punktu wyjściowego, ale może w organiźmie zostanie "w pamięci" scenariusz na przeciwciała i będzie łatwiej...
Nie wiem, zobaczymy.

Uczucie ucisku w płucach zostało i zbieram sie na prześwietlenie. Ogólnie stan zdrowia dobry, najbardziej mi szkoda wyjazdu na narty...

Dbajcie o siebie bo to syf jest i szkoda zdrowia

[amrowek]

jaca
kiedy robiłeś badania przeciwciał? Jaki czasie po tym jak wyzdrowiałeś?