To głoszenie od dawna jest nieaktualne. A szkoda bo od listopada A200 cennikowo 34k
Czarna skrzynka nie pojawiła się tu jako suspens do zgadywania bo dobrze wiem jak rozplotkowanym towarzystwem jesteście. Pojawiła się jako część „user experience” bo faktycznie jeśli chodzi o ten wzmak to wszystko jest wyjątkowe. Opakowanie też. Znacie inny klocek tak zacnie spakowany ? Ale po kolei.
Jeszcze jakoś latem dostałem od Karola wiadomość „zabić ci ASRa ?”. Zabić to se możesz muchę w kuchni kolego - pomyślałem, ale odpisałem - „dawaj”.
Tydzień później kurier przywiózł wielkie czarne pudło. Podłączyłem i wystrzeliło mnie w kosmos. Niedługo jednak trwał mój lot bo parę dni później sprzęt trzeba było oddać albowiem ktoś go kupił. Podjąłem jednak wtedy decyzję i poprosiłem o zbudowanie kolejnego urządzenia dla mnie do odsłuchów. Była to decyzja kluczowa, jak się później okazało bo mój A200 to jeden z ostatnich, a może i ostatni, sprzedany przez Circle bezpośrednio. Po tym jak na odsłuchach rozjechał on jakiegoś Accuphasa w cenie VW Passat to Nautilus się wkurzył i niedawno wykupił wyłączną dystrybucję tego sprzętu.
Mijały tygodnie ale słuchanie muzyki przestało być tak frapujące jak kiedyś. Było ok ale czułem się jak ten gość co chodził z najlepszą laską w mieście, a teraz to sobie może co najwyżej z dziewczynami z gimnazjum od sióstr nazaretanek poflirtować, bo tamta krągła blondyna się wyprowadziła nie wiadomo gdzie.
Poczytałem neta w międzyczasie i faktycznie są opinie, że wydajne prądowo muskularne wzmacniacze , które super sprawdzają się z trudnymi i prądożernymi kolumnami, niekoniecznie grają dobrze z wysokoefektywnymi , łatwymi do napędzenia, które wolą czasem kilkuwatową lampkę.
W końcu przyjechał świeży egzemplarz. Dawaj go na bęben i u mnie i u Karola. U mnie z Deltami. U Karola z LGM i z Audiphase Opium. No nie było wątpliwości. To jest to (choć Karol jak zwykle marudził że lampy SE na wokalach to nie bije).
A200, konstrukcja polskiej firmy Circle Labs to hybryda. Preamp wykonany jest na lampach pracujących w klasie A. Końcówka mocy to już czysty tran na parowanych wielkich Sankenach działających w układzie PnP. Wszystko zbudowano w technice dual mono. Głośność realizowana przez drabinkę Khozmo z pilotem i wyświetlaczem. W środku panuje ład i porządek. Wielkie kondy i wielkie trafa oddzielne dla każdego kanału. A200 przy 8 ohmach daje 100W na kanał więc ma charakter lampy ale ze zdrowym pierdolnięciem tranzystora.
Jak gra ? Tu docieramy do sedna. Nie jest to wzmacniacz neutralny. O nie. Nadaje odtwarzanej muzyce swój charakter. To nie jest też ampli do rozważań jak wybrzmiewają trąbki czy talerze. Słuchając nie myślimy o tym czy jest dobry atak, czy bas dobrze zszedł, czy średnica jest naturalna itp. Ten wzmak po prostu leje miód na uszy i zapomina się o tym całym audiofilstwie. Człek se siedzi z bananem na twarzy i chłonie. Słabe realizacje brzmią jakoś fajniej. Te dobre realizacje brzmią bosko. Mijają godziny i ciągle chce się słuchać płyt bo to taka frajda. Przy czym można słuchać cicho, a i tak wybrzmiewa każdy smaczek i każdy niuans !
Nie wiem jak konstruktor Pan Wilczyński (bardzo skromny, uprzejmy i konkretny człowiek) to uzyskał ale efekt jest powalający. To jest zajebiście muzykalne ampli. Chyba najmocniejszą jego stroną jest głęboka scena i przestrzeń. Głównie gra średnica i bas, nie ma mega rozjaśnień czy smagania po uszach biczem. Jest po prostu miodnie i wpada się w trans. Ten wzmacniacz gra muzykę w sposób jaki bardzo mi się podoba. Bierze materiał, dodaje ciężaru, rozdziela instrumenty, dodaje wypełnienia i soczystości a potem zawiesza to na wielkiej napowietrzonej scenie. Jego charakter można delikatnie modyfikować lampami. W standardzie dostajemy NOSy od Siemensa ale po wymianie np. na Telefunkeny to już zupełny dla mnie odlot.
Do tego A200 ma fantastyczny design (wiem to kwestia gustu ale mnie zachwyca).
Front to grubaśne hartowane szkło z delikatnym podświetleniem, trzymane w objęciach od góry i dołu przez mosiężne klamry z nazwą firmy i modelu oraz stojące na mosiężnych nóżkach. Trochę Electrocompanietem pachnie.
Cała bryła jest zwarta i przysadzista. 30kg wzbudza respekt. Wszystko przemyślane. Przycisk standby na górze mógłby zostać nieopatrznie włączony przez kota czy dziecko ? Spokojnie…jest dodatkowy wyłącznik ukryty na tylne ściance. I mute na zgrabnym pilocie co odcina sygnał wejściowy...idealne by oczyścić igłę. Po włączeniu nie podświetla się w pełni czekając aż lampki złapią odpowiednią temperaturę o czym informuje cichym pyk w głośnikach i podświetleniem. Zawsze startuje z vol ustawionym na zero co też mi odpowiada bo może wczoraj słuchałem głośnio a tera chcę cicho. No zakochałem się. I to w Polsce takie cuda ludzie robią. Serce rośnie.